Nie jesteś zalogowany/-a ZALOGUJ SIĘ lub ZAREJESTRUJ SIĘ
Jesteś tutaj: Corona-Fishing > Grupy

Najlżejsze spinningowanie.


offline
ADMIN 2010-09-06 23:14

Użytkownik
Użytkownik
Posty:
Kolejna odsłona spinningu w wersji bardzo lekkiej.
offline
kubamajorek 2010-09-06 23:44

Użytkownik
Użytkownik
Posty: 1100
w niedzielę podczas postoju na przeprawie promowej miałem okazję zobaczyć co się dzieje między główkami w zalanych trawach.istna masakra.rybki jakiegoś amoku dostały.widziałem masę i to nawet dużych spławów.faktycznie taki ultralajcik ze smużaczkiem albo malutką obrotóweczką pewnie by coś zwojował.
offline
xein 2010-09-06 23:53

Człowiek CF
Człowiek CF
Posty: 326
Po przeczytaniu tego artykułu od razu przyszła mi na myśl pewna osoba, nie wiem czy to zbieg okoliczności czy porostu tak miało być !!
offline
Franek1985 2010-09-07 08:20

Użytkownik
Użytkownik
Posty: 1469
Świetny artykuł, ja nie stosowałem nigdy żyłki poniżej o,16 gdyż moje wody często dawały mi rybę której na cieńszej lince bym nie wyjechał. nigdy też nie używałem kija powyzej 2,70m aczkolwiek cała moja przygoda z lekkim spiningowaniem mimo takiego zestawienia dawała mi momentami i miejscami wręcz rewelacyjne efekty, czesto przez pare godzin miałem kilkadziesiąt brań kleni, z czego umiejetności okoliszności i szczeście pozwalało mi wyjechać tylko po 15 , 20 sztuk czyli 1/3 tego co mogło zawisnąć na haku, nie licząc przyławianych okoni boleni czy tez obcinających zestaw szczupaków. Piękna sprawa , można sie uzależnić od Ul i rewelacyjnie spełniać wszystkie wędkarskie potrzeby. Co do kija żeczywiście lejący sie kij pozwalał na utrzymanie prawie 90% holowanych ryb , gdy zabierałem kij o akcji szczytowej ryby zchodziły znacznie częściej. Super artykuł.
offline
frajter 2010-09-08 19:50

Użytkownik
Użytkownik
Posty: 1750
Lubię artykuły Remika ale dopiero teraz go przeczytałem a to tylko chyba z powodów że jakoś taki najlżejszy spining od dłuższego czasu już mnie nie kręci pamiętam okres letni na rzece jak szalały jaziolki kleniki , zabawa była by przednia , po dniu machania na ciężej i bez większych efektów niejednokrotnie mnie korciło sięgnąć po lighta ale jakoś nie uległem tej pokusie a to chyba tylko dla tego że od czasu do czasu łowiłem coś większego Z doświadczenia wiem że właśnie w okresie letnim przy wezbranych wodach takie zestawy potrafią przynieść wiele emocji i łowionych ryb taki lajcik uczy też jak wspomniał Remik finezji holu co później śmiało można zastosować do cieższego łowienia nie koniecznie bardzo solidnymi zestawami



Fotki w artykule jak zwykle bomba brawa dla autorów
offline
dawid_1976 2010-09-08 20:45

Użytkownik
Użytkownik
Posty: 786
frajter:
Lubię artykuły Remika ale dopiero teraz go przeczytałem a to tylko chyba z powodów że jakoś taki najlżejszy spining od dłuższego czasu już mnie nie kręci pamiętam okres letni na rzece jak szalały jaziolki kleniki , zabawa była by przednia , po dniu machania na ciężej i bez większych efektów niejednokrotnie mnie korciło sięgnąć po lighta ale jakoś nie uległem tej pokusie a to chyba tylko dla tego że od czasu do czasu łowiłem coś większego Z doświadczenia wiem że właśnie w okresie letnim przy wezbranych wodach takie zestawy potrafią przynieść wiele emocji i łowionych ryb taki lajcik uczy też jak wspomniał Remik finezji holu co później śmiało można zastosować do cieższego łowienia nie koniecznie bardzo solidnymi zestawami



Fotki w artykule jak zwykle bomba brawa dla autorów

Odkąd poznałem jegomościa Fajtra, zarazą jego było ciąganie mnie po jakiś niewydolnych płytkich wodach rzeki w poszukiwaniu ryb bezzębnych. Po jakimś tam czasie nastąpił miły przełom, gdy "piachy" okazały się piaskownicami a duże i właściwe rybki z pożądnym uzębieniem , znajdowały się w miejscach bardziej "sensownych" czyli zewnętrzne zakręty. Pamiętam też czsy gdy Fajrer namiętnie schizował się bolkam, a w tej chwili większość czasu poświęca grubszej zdobyczy. Myślenie sprowadza się do jednego, im lżej i delikatniej tym - więcej, im ciężej i głębiej tym żadziej ale za to sensowniej. To jest systematyka łowienia, czy warto częściej i małe licząc na przyłów grubhszego zwierza, czy może raz na jakiś czas zaliczyć branko, ale za to pożądego stwora ?

sorki w razie czego za jokoweś błędy ale trwa WINOBRANIE więc czerwone wytrawne lub pół jest ponad wszystko

offline
frajter 2010-09-08 21:32

Użytkownik
Użytkownik
Posty: 1750
Dawid - dobrze wiesz że wówczas jeszcze miałem spaczenie za punktami , ale przyznam się że nigdy nie łowiłem na naprawdę lekko , może przynęty tak ale nie linka moja najcieńsza linka jaką stosowałem to plecionka 0,004 ale wiem jedno że jak by mi się przyszło zawalczyć w jakiś zawodach to właśnie po takie lekkie łowienie bym sięgnął w okresie letnim. A wiem i jestem przekonany że duże ryby nie zawsze kochają głęboką wodę to wszystko zależy o warunków w wodzie , ale jedno jest pewne , że lubią też mieć zazwyczaj trochę wody nad sobą
offline
Remik 2010-09-08 22:32

Człowiek CF
Człowiek CF
Posty: 3388
Cieszę się, ze się podoba.

Dla mnie to lajty to już historia. Ci,z którymi mam przyjemność razem łoić, że lubię cięzkie kije A wszystkiemu winien pewien mój szacowny kolega Sylwuś
offline
spino 2010-09-10 20:29

Użytkownik
Użytkownik
Posty: 94
Fotka z okonkiem bardzo smaczna. Fajny tekst. Nieco mnie zapalił do lajtowego łowienia. Czasem lubię pomachać żuczkami.

A propos samych smużaków. Zwróciłem ostatnio uwag, ze znacznie są skuteczniejsze przy prowadzeniu z prądem. Dokładnie odwrotnie jak pokazują to na filmach Internecie.
offline
Cykadass 2010-09-15 17:49

Człowiek CF
Człowiek CF
Posty: 5168
Ostatnie zdanie jest mocne. Rozumiem przez to takiego wędkarza, który musi łowić i koniec. W każdych warunkach da sobie radę. Przy okazji tego artykułu przyznam się do pewnego błędu, jaki popełniałem. Motorem całego zamieszania w moich nawykach był właśnie szanowny autor tekstu. Przez wiele lat łowienia cykadami i innymi przynętami „twardymi” na zasadzie logiki i utartych przyzwyczajeń stosowałem ostatnio wyłącznie do żyłki wędziska szybkie i przez to rzecz jasna dość sztywne. Szczególnie z większych odległości nie wyobrażałem sobie łowić inaczej. Jednak jestem człowiekiem, który (mimo wszystko) nie należy do uważających siebie za wszechwiedzącego i z uwagą słucham zawsze, co inni mają do powiedzenia. Postanowiłem spróbować. Dzień wcześniej „spaprałem” kilkanaście sporych okoni na cykadę. Ryby brały dość daleko od brzegu przy zatopionej podwyższonej drodze. Miałem kij z poprzedniego dnia i nowy ultra-light. Rzucałem na przemian, stosując te same przynęty (cykady 2.5 i 5G). Okazało się, że „nowym” kijem zacinam i skutecznie holuję 4 na 5 brań, a „starym” jedynie 2, 3. Następnego dnia było podobnie, dopiero za trzecim razem „stosunek” się wyrównał. I w tym momencie puknąłem się w głowę. Nieraz innych pouczam, aby nie byli niewolnikami swoich przyzwyczajeń, a sam nie jestem lepszy…A sprawa jest dziecinnie prosta – im zestaw sztywniejszy, tym ryby szybciej wypluwają przynętę, bez względu na jej twardość. Trzeciego dnia był Dzień Okonia, a czwartego znów ultra był górą. Wniosek stąd jest jeden : aby nigdy nie zapominać o innych możliwościach. Jednak z reguły jest tak, że musimy wybierać mniejsze zło od większego i tak, jak Remik pisze, trudno z kilkoma wędkami poruszać się wzdłuż łowiska, potrzebny jest więc kompromis. Trudno jest także w łowisku pełnym zaczepów łowić w ten sposób. Jednak, gdy warunki są odpowiednie, ”prawdziwy rzeczny łowca” je wykorzysta, bo przecież ma to we krwi…
offline
Franek1985 2010-09-15 18:00

Użytkownik
Użytkownik
Posty: 1469
Ja również sie przekonałem, łowiąć kijem miękkim lejącym sie zacinałem 90% brań i skutecznie holowałem, łowiąc kijem szybkim tendencja była znacznie niższa... ale coś za coś.

15 lat na rynku
Raty 0% PayU PayPo
0.29 s