Nie jesteś zalogowany/-a ZALOGUJ SIĘ lub ZAREJESTRUJ SIĘ
Jesteś tutaj: Corona-Fishing > Artykuły > Koguty czyli przynęty wędkarskie o wielu obliczach
2010-09-24

Koguty czyli przynęty wędkarskie o wielu obliczach

Pierwsze wzmianki o kogutach jako przynętach na sandacze i szczupaki pojawiały się w prasie wędkarskiej gdzieś w okolicach początku lat 90-tych. Systematycznie jednak co jakiś czas dociarały do Polski przynęty rodem z USA... Były to jigi wiązane na wielkich hakach, które ukryte był w pęczku włosia, to właśie były pierwsze koguty na szczupaka i sandacza jakie miałem w ręku. Wielu wędkarzy przynęty wykonywane z piórek czy sierści, a czasem materiałów syntetycznych, traktowało i nadal traktuje po macoszemu. Sam nigdy do kogutów i jigów nie miałem wielkiego przekonania do chwili, gdy pewnego pięknego popołudnia postanowiłem połowić tylko na koguta. Z domu zabrałem jedno pudełko, gdzie misternie upakowałem kilka przynęt. Albo w jedna albo w drugą...

koguty na szczupaka

Pierwsze koguty

Postanowiłem przemyśleć co najłatwiej będzie mi złowić na koguta. No jak co! Okonia. Zatem do pudełka włożyłem przynęty wykonane na główkach około 5 i 8 gram. Takie mogłem wtedy samodzielnie zrobić. Miałem to szczęście, że mój sąsiad był myśliwym i pomógł mi w kwestii organizacji materiału. Zaznaczyć należy, że w tamtych czasach temat koguta jako przynęty był praktycznie nieznany. Co jakiś czas pojawiała sie w prasie wędkarskiej że skuteczne są koguty sandaczowe jednak to dla wielu ówczesnych wędkarzy był temat pomijaln, nieistotn y.Takie to były krwawe początki mojego kogutowania. Przynęty wykonałem wręcz trywialne. Na jigowy hak wiązałem nieco lamety z choinkowych włosów anielskich, potem nieco czerwonej nitki, no i na koniec obfity kołnierzyk z sierści dzika. Pięknie to wyglądało tylko w moich oczach. Ojciec patrzył na jigi z politowaniem. Ale do rzeczy. Przynęty starałem się wykonać tak, aby były maksymalnie zbliżone do naturalnych rybek, a ich wagę chciałem dobrać do nurtu rzeki, by niósł je w połowie wody. W planach miałem też obłowienie okolic umocnień brzegowych. Moim celem były oczywiście wspomniane okonie, ale liczyłem też na jakiegoś klenia.

koguty na okonia

Łowienie na koguty

Okazało się, że przynęta leci przepięknie, prowadzi się prosto, by nie powiedzieć banalnie. Sposób prezentacji nie różnił się niczym innym od łowienia na niewielkiego twistera. Prosta sprawa. Łowienie na koguty opierało się na dotarciu przynętą do dna, szperamy po żwirku i pyk, pyk do góry. Tak to wyglądało. Z rybami nie było już tak łatwo. Widząc mojego tatę, który łowiąc na klasyczną obrotówkę holował chyba już drugiego klenika, byłem bliski rzucenia w pioruny tej mojej sierściuchowej zabawy. W głowie już zapadła decyzja, aby wygrzebać z pudełka ojca srebrną obrotówkę i pomachać po staremu za kleniem. I to był chyba głos z głębin. Piękne i mocne walnięcie. Siedzi! Zapompował pięknie i na złość wszystkiemu spadł. Nawet nie wiem do dziś co wtedy wzięło mi na jiga jako pierwsze. Nie dane mi było cieszyć się pierwszą jigową rybą. Jednak to był sygnał do tego, aby wiernie i konsekwentnie łowić na przynęty wykonane z piórek i innych dzików.
Tego dnia nic więcej na moją wędkę nie zapukało, nie miałem brań ani, jak to dziś zwykłem mówić, choćby domniemań brań...

Koguty czyli przynęty wędkarskie o wielu obliczach

Koguty na szczupaka...

Nie wytrzymałem i już następnego dnia znowu byłem nad tą sama rzeką, ale miejsce wybrałem nieco inne. Głęboka rynna dość szybko przechodziła w kamienista rafę na środku rzeki, zaś całe dno usiane było kamieniami i kołkami. Raj okoniowo-kleniowy. W tym miejscu dość częstym gościem były też brzany i szczupaki, a nawet sandacze. Pierwsze rzuty wykonywałem w dół rzeki, a przynętę prowadziłem łukiem w kierunku mojego brzegu. Niestety ten sposób nic ciekawego nie zdziałał. Przyszedł zatem czas na trudniejsze prowadzenie, czyli wleczenie przynęty z nurtem przy dnie. I zaczęło się. Pierwszy okoń zameldował się niemal po kilku rzutach, potem następny i jeszcze jeden. Zmieniłem główkę na mniejszą i skubnął klenik. Nawet fajny jak na pierwsze łowienie jigiem. Jak się okazało, moje wynalzaki to świetne koguty na szczupaka. Szczupaki bardzo polubiły moje koguciki i bardzo często obcinały mi przynęty. Z czasem łoiąc na większe typowe koguty na szczupaka zawsze stosowałem stalkę
Niestety moje ręcznie wykonywane sierściuchy nie poradziły sobie z rybami. Mimo klejenia piórek i sierści szybkoschnącym klejem, materiał z przynęty wręcz się rozsypywał. Jednym słowem wykonałem przynęty jednorazowe. Jigi wiązane z sierści dzika rozpadały się po kilku okoniach. Od tamtego dnia praktycznie zawsze zabieram ze sobą na wyprawę jakiegoś koguta, jiga, czasem stramerka. Z jednej strony z sentymentu, z drugiej wiem, że to czasem jedyne rozwiązanie na fajną rybę.


skuteczne koguty na sandacza

Koguty pstrągowe! Nowe odkrycie.

Wiele lat potem poznałem naszego kolegę Szymona Madejczyka, który poczęstował mnie swoimi profesjonalnie wykonanymi kogucikami. Oj, jak mlaskałem oglądając jego mudlerki, pijawki i do tego te piękne jigi, zonkery, zajączki. Widziałem wszystko oczyma wyobraźni. Dyndające na wędce pstrągi, okonie i sandacze. Koguty i jigi misternie przemykające nad dnem, pokrytym grubym żwirem. Ryby drżyjcie... Mocno się do kurek i kogutów przyłożyłem - dziś wiem, że na przynęty tego typu, łowić można praktycznie wszystkie gatunki. Bywają dni, że tylko włosianki spinningowe dają nam szanse na złowienie ryby. Koguty, jigi w wielu sytuacjach są przynętami o wyjątkowej skuteczności. Z powodzeniem można nimi łowić niemal wszystkie gatunki. O okoniach, szczupakach i kleniach juz  opowiadałem. Jednak najwięksżą frajdę zrobiły mi koguty pstrągowe, które w wielu sytuacjach były jedyną szansą do złowienia fajnych ryb w trudnych warunkach. Wspomniany Szymon to doskonały wędkarz muchowy, który wykonuje do dziś rewelacyjne jigi i koguty. Słąwek Szuszkiewicz to najlepszy pstrągarz w Polsce... Sami wyobraźcie sobie połączenie wiedzy obu wędkarzy. Pewnie zapamiętam do końca życia jaką szkołę pstrągowania pokazał mi nad wodą Sławek Szuszkiewicz...

wędki na koguta

W przedostatni dzień sezonu pstrągowego 2009 Sławek zaprosił mnie nad swoją tajemną rzeczkę. Mój wyjazd do Sławka połączyłem z kilkudniową wyprawą pstrągową. Udało nam się spotkać. Dobry kilometr przez łąki i wspólne wędkowanie z majstrem od czerwonych kropek. Do tego jeszcze na jego ukochanej rzece. Coś wspaniałego. Pamiętam jak dziś, kiedy oddawał mi swoje najlepsze miejsca, puszczał mnie przodem i szepcząc podpowiadał:
- tam masz lukę w krzakach, wejdź w nią, ale nie oknem tylko metr, dwa obok, puść woblera za krzak i dyndaj nim. Tam jest pstrąg. To było niesamowite, w pierwszym rzucie miałem piękne branie, ale niestety spadł. Fajny czterdziestak. Potem wystawił mi jeszcze ze dwa i skończył się dzień dziecka. Wzeszło słońce, nastał ostry sierpniowy upał... Dzień dobiegł końca i nic ciekawego nie zaobserwowałem poza... No właśnie. Sławek kilka razy wspomniał, że dziś nie jest przygotowany, że może jutro wyskoczy. Bo dziś lampa i gorąco. Wracając koleją relacji Zielona Góra-Warszawa ciągle myślałem co ten „wariat” wymyślił. Nie wytrzymałem. Zadzwoniłem i pytam:
- Sławku, jak tam. Byłeś dzisiaj?
- No, byłem.
- To mów, jak tam? Udało się coś złowić?
- No coś tam złowiłem. Kilka małych i dwa większe.

Ludzie, myślę sobie. Mów, bo nie wytrzymam. Pewnie coś złowił i jak zwykle nie chce nic mówić.
- Tam w tych krzakach walnąłem pięćdziesiątaka. Fajny, grubiutki. Potem kilka małych na strzebelki, ale to nie był dzień na woblery, bo wszystkie były pochowane w krzakach. No i na koniec takiego pod sześćdziesiąt.
- Co..................???
No tak. Już posłałem ci fotkę. I wiesz, tak jak mówiłem wczoraj. To nie był dzień na woblery pstrągowe i cykady. One tylko na kogutki chciały, a wczoraj ich nie miałem.

Tak stary wyga pokazał czym kaczka wodę pije. To była chwila, kiedy ryby żerowały na określonym pokarmie. To był dzień, kiedy nie było możliwości zachęcić większego drapieżnika do wypłynięcia na środek nurtu. To trzeba wykorzystywać. Subtelna, delikatna przynęta prowadzona w inny sposób niż agresywny wobler czy wirówka czyni cuda. Koguty i jigi to bardzo ciekawe przynęty. Warto wrzucić do pudełka kilka sztuk. Wykonać je możemy sami, aby sprawdzić co sierściuchy potrafią czasem zwojować. Warto.

autor: Remigiusz Kopiej
foto: autor, Jacek Karczmarczyk
Zgłoszenie nadużycia
Temat zgłoszenia
Opis problemu:


Zgłoś nadużycie

Udostępnij ten artykuł:
Facebook Google Bookmarks Twitter LinkedIn

Oceń artykuł
koronka1koronka2koronka3koronka4koronka5

polecane dla Ciebie

Artykuły

spinning ultra light
spinning ultra light
Nie wiem skąd dotarła do mnie moda na lekkie spinningowanie? Gdy teraz o tym rozmyślam, to wydaje mi się, że ultralekkie łowienie było promowane w wędkarskiej prasie w latach 90-tych. Nad wodą spotykałem ludzi, którzy mieli coraz to ...
jerki na szczupaka
jerki na szczupaka
Czy woblery często przekraczające 15cm i wagę 100g mogą być skuteczne na Nasze polskie drapieżniki? Odpowiedź jest prosta i jednoznaczna – TAK! Swoją przygodę z jerkami zacząłem dość późno – około 2007r, podczas gdy ...
jesienne okonie z toni
jesienne okonie z toni
Kolejny dzień pływaliśmy w pogoni za sandaczami. Malowniczy zbiornik zaporowy prześwietlało listopadowe, ostre słońce.  Na łódce siedzieliśmy w podkoszulkach, upał niesamowity, jak w środku lata. Ryby bezwzględnie ignorowały ...
okoń cykada
okoń cykada
Dni stają się coraz chłodniejsze, a my z tęsknotą w oczach wyczekujemy cieplejszych promieni słońca. Każdego dnia sprawdzamy prognozę pogody i wszystko układamy w naszych głowach tak, aby choć przez chwilę dać sobie możliwość ...
lipienie na spinning
lipienie na spinning
Musimy mieć na uwadze jeszcze jedna sprawę. Grubego lipienia nie możemy bagatelizować. To bardzo wybredne ryby zwracające uwagę na największe detale naszych zestawów. Nawet takie drobiazgi jak zbyt duże agrafki w nieodpowiednim kolorze w ...
błystki obrotowe
błystki obrotowe
Łowili na nią nasi dziadowie łowimy i my: współcześni spinningiści. W 1 wieku n.e. powstało dzieło De Animalium Natura zawierające obszerny opis metod połowu ryb na wędkę, w średniowieczu, Księgi Św. Albana też zawierały ...
Spotkanie z czerwoną kropką. Cześć 2
Spotkanie z czerwoną kropką. Cześć 2
Są ryby, których w żaden sposób nie jesteśmy w stanie złowić. Ryby te są po prostu nam nie pisane . Opatrzność Boska nie przewidziała ich dla nas. I choć byśmy dokonywali wszelkich starań i prawie cudów, podbierak ...
rzeka Ina
rzeka Ina
No i nadszedł czas planowanej od dłuższego czasu kilkudniowej wyprawy nad pomorską rzekę. Wyjazd w składzie: Dero, Osa, Henk i ja - Frajter. Ekspedycja pod nazwą "troć - łosoś" ma na celu zdobycie doświadczeń i nowych ...
15 lat na rynku
Raty 0% PayU PayPo
0.38 s