Nie jesteś zalogowany/-a ZALOGUJ SIĘ lub ZAREJESTRUJ SIĘ
Jesteś tutaj: Corona-Fishing > Artykuły > Sierpniowe strzygowanie.
2011-09-02

Sierpniowe strzygowanie.

Najbardziej kocham sierpień, ale tylko wtedy, gdy nie jest tak gorąco jak w tym roku. Te afrykańskie temperatury mnie zabijają. Wiem jednak, że przy wschodzącym słonku największe lorbasy polują na migoczące złotem czarownice. Nigdy nie zapomnę cichutko wijącej się rzeczki. Gdy zamykam oczy, ciągle słyszę delikatny i ciepły plusk woblerka, który opadł tuż pod przeciwległym brzegiem wody. Jednak najpiękniejsza chwila to widok grubego pstrąga, który swój atak zdradza podążającą za strzygą falą, potem wir i energiczne targnięcie kijem. Zapraszam na sierpniowe strzygowanie...


łowienie pstrągów
holowanie pstrąga

Dziwnie jakoś się poukładało, że sezon pstrągowy podzieliłem sobie na kilka etapów. Ten najbardziej właściwy rozpoczyna się zaraz po tym jak muszkarze połowią na jętce. Wówczas wyposażam moje pudełko w magiczne, złote woblerki. Nie wiem co jest przyczyną, że kropokowańce w tak przedziwny sposób reagują na migotanie. Nie wiem co jest w tym, że nie potrafią się oprzeć jeżdżącemu po całej rzece woblerowi. Fakt jest taki, że właśnie u schyłku sezonu łowię praktycznie na dwa woblery. A było to tak...


pstrągowe woblery

Przygotowanie do finałowych łowów.
Wspólnie z Łukaszem postanowiliśmy cały sierpień poświęcić tylko lorbasowi. Powiedzieliśmy sobie, że nad wodą musimy spędzić minimum 10 dni. W trakcie takiego planowania zawsze powstają koncepcje. Gdzie będziemy łowili? Gdzie rano, gdzie wieczorem? Oczywiście wtedy też każdy z nas celuje w te największe ryby. Wspólne łowienie znacznie ułatwia sprawę doboru przynęt, odpowiedniego podejścia, prowadzenia i jakichś tam trików potrzebnych do kuszenia cwaniaków. Małe rzeczki nie potrafią przyjąć dwóch wędkarzy na jednym odcinku. Mimo tego jakoś wspólnie poukładaliśmy sobie zasady wędkowania. Troszkę chodzimy na zakładkę. Raz ja pogonię do przodu, zaraz wyprzedzi mnie Łukasz. Czasem obserwując mojego kompana, jak szybko stara się dopaść najlepsze miejscówki, ze spokojem muszę tonować porywczy charakter Łukasza... – Powoli, obławiajmy wolniej, bo tracimy zbyt dużo możliwości.
Nauczony doświadczeniem z poprzednich sezonów uzupełniłem pudełko strzygami. Woblerki Sławka Szuszkiewicza nie należą do najłatwiejszych w obsłudze. Strzygi, to woblery charakteryzujące się dziwaczną pracą, której prawdopodobnie nie potrafimy ująć w ramy katalogowych opisów. Najprościej jest powiedzieć że Sławkowe czarownice to wobki cholernie migoczące, z tendencjami do halsów, czyli jak to my nazywamy szerokich, wieżowych odjazdów na boki. Każdy wobler przed zastosowaniem w konkretnych warunkach, musi być korygowany. Należy je odpowiednio ustawiać względem brzegu na którym łowimy. Dopiero wówczas pokazuje na co go stać.


pstrąg na woblera

Wieczór o którym wam opowiem był wyjątkowo parny. Było niewiarygodnie duszno, coś wisiało w powietrzu. Trudno było stosować polaroidy, bo niemal całkowicie zaparowały. Kiedy doszliśmy do rzeki jakoś pod skórą czułem wielkie żarcie. Wiedziałem że będą pizgać jak złe. I zaczęło się. Zieloną strzygę rzuciłem w standardowe miejsce, pod krzaczek, tuż na skraju rynny. To był pierwszy rzut, kiedy Luka jeszcze zajęty był rozkładaniem kija. Na wodzie widzę wir i zaraz potem ostre przegięcie szczytówki. Tak biorą cwaniaki i to z tych większych. Spaprałem. Jakoś się nie zahaczył. Luka tylko się uśmiechnął i poszedł w swoje miejsce. Rozpoczynamy klasyczną zakładkę. Dwa miejsca moje, dwa Łukasza. Na wodzie cisza, jak gdyby nic nie było. Nie uwierzycie mi, ale pierwszy raz przeżyłem coś takiego na pstrągach. Ryby pokazywały się co kilka rzutów. Małe pstrążki zniknęły. W pierwszym miejscu dobry czterdziestak. Zaraz potem następny. Kolejne miejsca i kolejne brania, wyjścia ryby. Coś nieprawdopodobnego. W końcu jednak dochodzimy do miejsca w którym wczesną wiosną miałem porachunki z grubym pstrągiem. Wyprzedzam Łukasza szerokim łukiem i zakładam najlepszą sztukę z rodzinki złotych czarownic. Rzucam pod prąd. Pierwsze pociągnięcie i widzę z brzegu falę, która ostro jedzie w kierunku woblera. To najpiękniejsze branie, ułamek sekundy, luz na kiju i po chwili uderzenie niczym srebrna, sierpniowa troć. Przyznam, że nie spodziewałem się takiego pstrąga. Ryba niezorientowana w sytuacji starała się zjechać z woblerkiem w pysku do swojej kryjówki. Kiedy powtórnie dociąłem, lorbas w ekspresowym tempie zaczął spływać w dół rzeki. Tego było mało. Kiedy złapałem kontakt z rybą, na powierzchni wody pojawił się ogon pstrąga. Raz po raz walił z lewej i z prawej. Z dna podnosił się piach razem z roślinami. Kolejny raz przekonałem się jak mądre są te ryby. Lorbas wiedział jak należy się pozbyć woblera z pyska i udało mu się to (zapewne nie pierwszy raz). Jeszcze jest ode mnie lepszy. Spojrzałem tylko na Łukasza i w nerwach odpaliłem papierosa, potem drugiego i jeszcze jednego. Szkoda, ale jeszcze się z Georgem policzę.


rzeka pstrągowa
pstrąg potokowy

Teoria strzygowania.
Zwróciłem uwagę, że właśnie w sierpniu, gdy pstrągi chętniej polują na większe ryby, warto jest łowić z naprawdę dużego dystansu. Mała rzeka bardzo utrudnia tego rodzaju łowienie standardowym woblerem. Strzyga, dzięki możliwości korygowania ustawienia woblera, pozwala nam, aby na małej przestrzeni i z dużego dystansu, kusić ryby w największych zakamarkach. Tak właśnie wykorzystuję te wabiki. Postawiona w nurcie czarownica pracuje wyjątkowo nieregularnie. Drga i od czasu do czasu zmienia swoje stanowisko. Robi to nadzwyczaj efemerycznie. Dokładnie tak jak niewielki pstrążek, który poluje na drobne owady płynące tuż pod powierzchnią. To mój ulubiony sposób. Kilka chwil, czasem nawet dłużej, staram się kusić w jednym miejscu. Zaraz potem energicznie podkręcam kołowrotek i przestawiam strzygę metr, może trzy i wyżej. Pstrąg jeśli tylko jest w okolicy tego nie wytrzymuje. Atak jest niebywale mocny i zdecydowany. Wobler najczęściej cały znika w paszczy drapieżnika.
Inny sposób prowadzenia, który wymaga większej wody i nieco bardziej zaawansowanego zaprzyjaźnienia ze Strzygami, polega na prowadzeniu z pauzami. Cała czynność wygada coś jak połączenie półekspresa z kilkunastosekundowymi pauzami. To dość trudne, bowiem czarownice SS latają wówczas niemal po całej rzece, ale zapewne to właśnie doprowadza pstrąga do białej gorączki.
Najprościej jest jednak prowadzić strzygę bardzo wolno po skosie, lekko pod prąd. Wolno, można powiedzieć aż zbyt wolno. Nurt zrobi swoje, a wobler zaczyna w rzece drgać, migotać i dosłownie płynąć jak niewielka rybka. Oczywiście kombinacji jest cała masa.


wobler pstrągowy

Trudno jest opowiedzieć o drganiu, migotaniu, halsach i wirach na wodzie. Trudno jest dać choć ułamek tego, co czuje człowiek chory na pstrąga. To dziwaczne uczucie, które strasznie wnikliwie zabiera wędkarzowi wszystko, co codzienne i bardzo realne. To pewnego rodzaju mistyka. Niewielu zapewne zrozumie gadającą rzekę i podwodną walkę z cwaniakami. Nie waham się jednak powiedzieć, że nie ma świata tak pięknego jak rzeka, która skrywa przed nami pstrągową przygodę. Ja nie znam nic piękniejszego niż nadchodząca jesień nad dziką rzeką.

Autor: Remigiusz Kopiej
Foto: autor / Łukasz Szyszko

SKOMENTUJ ARTYKUŁ NA FORUM


przeczytaj więcej o:
o łowieniu pstrągów
pstrąg na cykadę
pstrągi w Norwegii
przynęty na pstrąga
przynęty wędkarskie
 

Zobacz też:
wobler Strzyga SS
woblery Szuszkiewicza
woblery na pstrąga



Sierpniowe strzygowanie.
Zgłoszenie nadużycia
Temat zgłoszenia
Opis problemu:


Zgłoś nadużycie

Udostępnij ten artykuł:
Facebook Google Bookmarks Twitter LinkedIn

Oceń artykuł
koronka1koronka2koronka3koronka4koronka5

polecane dla Ciebie

Artykuły

okoń cykada
okoń cykada
Dni stają się coraz chłodniejsze, a my z tęsknotą w oczach wyczekujemy cieplejszych promieni słońca. Każdego dnia sprawdzamy prognozę pogody i wszystko układamy w naszych głowach tak, aby choć przez chwilę dać sobie możliwość ...
spinning ultra light
spinning ultra light
Nie wiem skąd dotarła do mnie moda na lekkie spinningowanie? Gdy teraz o tym rozmyślam, to wydaje mi się, że ultralekkie łowienie było promowane w wędkarskiej prasie w latach 90-tych. Nad wodą spotykałem ludzi, którzy mieli coraz to ...
rzeka kleń na spinning
rzeka kleń na spinning
Godzinami wpatrywałem się w wielkiego klenia, który majestatycznie patrolował swój niewielki rewir pod krzakiem. Kiedy byłem już w domu, zamykałem oczy i nadal widziałem wielkiego klenia. Nie dawał mi spokoju. Spokojnie, nic ...
wędkarstwo podlodowe
wędkarstwo podlodowe
Łowienie na lodzie za pomocą specjalistycznych blaszek, poziomek, diabłów i innych przynęt nie różni się w znaczący sposób od klasycznego spinningowania. Podobieństw jest bardzo wiele. Podobne są miejsca, podobne pory kiedy będziemy ...
wobler łamany
wobler łamany
Nie znam spinningisty, który by nie łowił na woblery. Nie znam takiego, który nie miałby w pudełku choćby kilku sztuk przynęt tego rodzaju. Drewniane czy plastikowe przynęty ze sterem, stały się podstawowym wyposażeniem ...
Stanowiska ryb w rzece
Stanowiska ryb w rzece
Wyruszając nad rzekę, ze spinningiem w ręku, dobrze jest ustalić na jaką rybę będziemy polować. Pozwoli to nam uszczuplić zapas, być może zbędnego, nadmiaru sprzętu oraz przede wszystkim, połowić naprawdę skutecznie. Przykładowo: ...
Jak zapłakałem razem z rzeką.
Jak zapłakałem razem z rzeką.
Kilka lat temu, po całodziennym przedzieraniu się przez zakrzaczone brzegi rzeczki pstrągowej, zasiedliśmy z moim kompanem do wieczornej kolacji. Dyskutowaliśmy jak zwykle o pstrągach, pięknej wodzie i o woblerach. W głowie mnożyły nam ...
bobry rzeki
bobry rzeki
Tą płynącą ze starego porzekadła prawdą chciałbym odnieść się do zamieszczonego w dniu 6 maja 2016 roku w "Czasie Brodnicy" artykułu "Kto zapoluje na nasze bobry". Niepokoi mnie ten pomysł, bo choć to oczywiste, że ...
15 lat na rynku
Raty 0% PayU PayPo
0.3 s