Nie jesteś zalogowany/-a ZALOGUJ SIĘ lub ZAREJESTRUJ SIĘ
Jesteś tutaj: Corona-Fishing > Artykuły > Nagi wobler
2017-01-24

Nagi wobler

Ryby czasem biorą na zupełnie nie pomalowane woblery, obojętnie z jakiego wykonane są materiału… Czy to znaczy, że są inne o wiele ważniejsze przesłanki ich wyboru? W takim razie kształt, praca i dźwięk decydowałyby o braniu, albo któryś z tych czynników z osobna, mieszczących się w cechach tej przynęty… Jednak wiemy, że tak nie jest. W takim razie co powoduje, że ryba decyduje się na atak… Moim zdaniem bardzo dużo zazębiających się czynników o tym przesądza. Trzeba by było sięgnąć do właściwości wielu rybich zmysłów i także poszukać odpowiedzi w psychologii tego zwierzęcia. Uważam, że każda jedna ryba, to osobny charakter ukształtowany doświadczeniem życiowym.

Nagi wobler
Na początku życia wszystkie rybki określonego gatunku są bardzo do siebie podobne w sferze zachowań. Dopiero podczas rozwoju poprzez nabywanie indywidualnych doświadczeń powstają różnice… Zmysły są wrodzone i jednakowe dla wszystkich, jednak każda ryba w trakcie swojego życia podlega nieraz znacznie się różniącym od siebie bodźcom i napotyka na różne sytuacje, czy to niespodzianki. Jeśli zachowa życie, ze wszystkich niemiłych i niebezpiecznych zdarzeń nie tyle co wyciąga wnioski, bo wymaga to zaawansowanego myślenia, ale zapamiętuje wiele szczegółów i w przyszłości unika i nie dąży do ich powtórzenia. A więc im ryba jest starsza, tym bardziej prawdopodobne jest jej spore doświadczenie życiowe i istnieją możliwości, że im starszy jest osobnik, tym więcej miał okazji, aby spotykać się z wędkarskimi przynętami… Zmysły są wrodzone i tylko przypadek może sprawić, że działanie któregokolwiek z nich uległo stępieniu… Każda ryba z upośledzonym zmysłem ma nikłe szanse dożycia sędziwego wieku z powodu działania naturalnej selekcji, w wyniku której ze zrozumiałych względów eliminowane są szybko niedoskonałe osobniki. U ryb (nie tak, jak u ssaków) zmysły doskonalą się w miarę wzrostu i wieku…
A więc dlaczego ryby atakują niepomalowane przynęty, nie przypominające kolorystyką niczego z ich naturalnego pokarmu… Zwierzęta uczą się na podstawie prób i błędów. Może być tak, jak u małych kotków, że atakują z ciekawości mniejsze od nich obiekty będące w ruchu, aby się z nimi zapoznać… Jednak taka odpowiedź byłaby zbyt prosta i nielogiczna w stosunku do ryb, bo takie przynęty atakują także osobniki dorosłe, a trudno zmusić starego kota, aby uganiał się za kłębkiem wełny… A więc co… Wiele lat mi zajęło odkrywanie tej tajemnicy… Bo i odkrycie jej nie ma przenośnika do żadnej teorii… Tylko praktyka i wiele lat łowienia w ciągle zmieniających się warunkach może dać w miarę pełną odpowiedź na to pytanie…

Nagi wobler
Ogół zjawisk, w wyniku których większe ryby reagują z dozą wielkiej ostrożności na często używane rodzaje przynęt, nazywa się potocznie „przebłyszczeniem”… Przebłyszczenie sięga do zakamarków zwierzęcego instynktu samozachowawczego. Ryby mogą negatywnie reagować w sensie wędkarskim na wiele jego elementów i przynęta nie jest tutaj zupełnie samotna, jest tylko w tej chwili przykładem na użytek tego tekstu. Wyliczanka od A do Z zajęłaby wiele stron. U zwierząt jest tak, że zachowaniem steruje priorytetowy w danym momencie, czasie i okresie instynkt. Często, lub czasami (w zależności od charakteru biotopu) ryby tracą ostrożność. Siły wyższe i nadrzędne kierują tym zjawiskiem. Nie unikną i nie są w stanie te zwierzęta zapanować nad instynktem głodu i rozrodu. Wyższa i niezbędna w procesie przetrwania siła, okresowo tłumi polecenia instynktu samozachowawczego i ryby ulegając nakazom natury, tracą ostrożność, bo pierwszym i jedynym celem życia jest przetrwanie gatunku. Dlatego istnieją, oderwane od zwykłej przeciętnej tzw. Dni Sandacza, Pstrąga, Szczupaka itd., kiedy to wspomniane gatunki bardzo intensywnie i pewnie żerują…
Skupię się teraz nad jednym ze składników „przebłyszczenia”, tj. kolorze woblerów. Łowiłem na sztuczne przynęty przez dość długi okres czasu w wodach prawie zupełnie, lub zupełnie dzikich… Z tego względu, że przynęty te wytwarzam na użytek własny od prawie samego początku, mogłem obserwować i śledzić fazy zmian… Wody, w których łowiłem i łowię, przeszły wszystkie możliwe etapy wędkarskiej presji i ekologicznej degradacji… Mam to szczęście i nieszczęście, że moje życie nałożyło się na ten proces od samego początku i trwa on nadal… Mam wiele spostrzeżeń dotyczących kolorów, bo już tylko o nich będzie mowa i omijane będą inne, również bardzo istotne cechy przynęty, którą jest wobler.

Nagi wobler
Nagi wobler
Nagi wobler
„Przebłyszczenie” każdej wody można podzielić w skrócie na kilka etapów.
W „normalnej”, żyznej i dzikiej wodzie z powodów wzmożonej konkurencji pokarmowej rządzi „prawo dżungli”, gdzie kto pierwszy, ten lepszy… Ryby zajadle walczą, wpierw o jak najlepsze stanowiska żerowe, a następnie odganiają intruzów ze swoich stanowisk… Dotyczy to nie tylko samotników, takich jak np. szczupak, pstrąg potokowy, ale również ryb stadnych, bo pomiędzy stadami istnieje pewna rywalizacja… W takich wodach kolor także miał znaczenie, ale przyczyna tego była naturalna. Tak, jak i charakter takiej wody. Ryby często atakowały woblery pstrągowe, nienaturalnie ubarwione, wyróżniające się z tła otoczenia prawdopodobnie z powodu odruchu, podpowiadającego im, że co inne, może być chore, niesprawne itp. Także z powodu ciekawości i zasady prób i błędów. Pchała je do tego konkurencja pokarmowa. Drugą grupą przynęt były przynęty imitujące pokarm naturalny… Takie przynęty były najłowniejsze w okresach masowego pojawiania się zwierząt (także roślin, ich nasion itp.), będących pokarmem, a więc np. w czasie rójek owadów, tarła ryb…
Wody poddane średniej presji. Tu już sprawa zaczyna się powoli komplikować. Ryb jest mniej, bo w Polsce „chłop żywemu nie przepuści”… Wiele ryb miało już wcześniej kontakty z przynętami. „Małym plusem” jest fakt, że prawie każda złowiona ryba traci życie… Konkurencja pokarmowa jest na niższym szczeblu, bo ryb mniej, tzn. pokarmu więcej… Wiele ryb zerwało się podczas holu, podbierania i ma powody, aby takie niemiłe doznania zapamiętywać… Wśród wędkarzy trudno jest utrzymać tajemnice. Tzw. łowne kolory szybko powszednieją i ryby powoli zaczynają ich unikać…
Wody poddane wielkiej presji. Tu już mamy Sajgon i wolnoamerykankę. Zwykle nie ma reguł. „Rządzą” nieraz najbardziej zwariowane kolory i ich kompozycje, nie mające nie tylko nic wspólnego z naturą, ale nawet ze zdrowym rozsądkiem. Ryby biorą na to, czego w swoim życiu nigdy wcześniej nie widziały, albo po sporym ubytku czasu zapomniały… Są to realia, albo przyspieszony czas przyszły wszystkich polskich łowisk.
Wody z C&R. Tak, jak w punkcie poprzednim, z tym, że jeszcze „gorzej”… Ryby wypuszczane nigdy nie będą dążyć do ponownego spotkania się w cztery oczy z wędkarzem… Bużki, pieszczoty na „świeżym powietrzu” jakoś nie leżą w sferze przyjemnych doznań tym bądż, co bądż zimnokrwistym stworzeniom. Tu dużo zależy od pogłowia ryb, wartościach i ilości pokarmu naturalnego.
Oczywiście, są także wody, w których człowiek ciągle „miesza” i je „dorybia”… Tu trzeba brać „poprawkę” w ocenie inteligencji wielu ryb okazowych, bo duże ryby mogą się zachowywać, jak …narybek… Ostatnio, coraz więcej łowisk jest uzupełnianych w ryby pokażnych rozmiarów, czy to z powodu rozgrywanych tzw. zawodów spinningowych, czy z powodu frustracji działaczy i wywieranej na nich presji przez szarych członków kół wędkarskich, któż to odgadnie… W każdym bądż razie, powszechnie wiadomo, że ryby, po zmianie środowiska są w długotrwałym szoku i zachowują się nietypowo…Na koniec tej wycieczki w skrócie i „na szagę” po naszych rodzimych łowiskach chcę nadmienić, że nie wdawałem się w żadne, szersze rozpatrywania natury w/w zjawisk i rozpatrywania problemu pod kątem właściwości rybiego oka, jego odbioru kolorów i zależności w tym względzie od warunków zewnętrznych itp. Jest to inny temat. Każdy gatunek ryb ma swoje, czyli własne i specyficzne „spojrzenie” na kolory i nie zawsze u wszystkich ryb, zmysł wzroku jest zmysłem dominującym… Także, ostatnie badania naukowe wskazują, że zmysł wzroku u zwierząt nie jest zbadany do końca, co wydawało się jeszcze stosunkowo niedawno dla wielu absurdem… My, wędkarze praktycy wiedzieliśmy jednak o wiele wcześniej to, co teraz jest odkrywane…
Różnorodność środowisk wodnych jest przeogromna. Każda jedna ryba posiada cechy wrodzone właściwe jej gatunkowi. Jednak charakter, zasób doświadczenia i np. preferencje pokarmowe kształtuje środowisko, w którym żyje. Dlatego także i kolory, jakie preferuje, są różne, bo i zależne od wszystkich czynników, mających w tym względzie znaczenie. Np. kolor pokarmu, który często pobiera, teoretycznie powinien być bardzo istotny w ogólnym rozrachunku… Myśląc w taki sposób, moglibyśmy „podejrzeć” kolory uklei i wiedząc, że na jakimś odcinku rzeki stanowi ona podstawowe menu bolenia – stosować wyłącznie takie rozwiązanie kolorystyczne w przynętach używanych przy połowie tej ryby… Jednak z powodu „przebłyszczenia” nie wszystko jest zawsze takie proste i łatwe… Większość wędkarzy tak właśnie postępuje i efektem jest nagminne stosowanie przynęt nie tylko w bardzo podobnych kolorach, ale i o mało różniących się kształtach, że już o pracy nie wspomnę...

Nagi wobler
Nagi wobler
Nagi wobler
Strzyga.
To jeden z moich woblerów. Kiedyś pieczołowicie tworzony do połowu ryb. Tak, do połowu ryb, a nie do rzutowych ćwiczeń. Strzyga przechodziła różne metamorfozy… Była grubsza, była chudsza, raz dłuższa, raz krótsza… Ale zawsze była piekielnie łowna o ile… No właśnie… O ile posiadała „na dany moment” odpowiednie kolory, bo kształt i pracę zawsze miała w określonych i stałych granicach, adekwatnych do warunków wód ekstremalnie przełowionych. A te „odpowiednie” kolory, niestety, ale musiałem sam odkrywać… W zasadzie schemat doboru barw jest prawie wszystkim znany. Jednak w wodach przebłyszczonych poprawna politycznie kolorystyka nie zawsze, a raczej wręcz jest często niewskazana, bo wiele rozwiązań budzi podejrzenia ryb z powodu nagminności stosowania. Z czasem doszedłem do wielu wniosków i bardzo sobie niektóre sprawy, związane z kolorystyką przynęt usprawniłem… Praktycznie i z reguły nie ma sensu wozić i taszczyć z sobą pudeł przynęt pomalowanych w różnoraki sposób, jeśli zna się daną wodę w dość szerokim zakresie … Odkryłem siłę tzw. akcentów kolorystycznych… Chodzi o to, że bardzo często nieznaczny w sumie dodatek kolorystyczny bardzo podnosi skuteczność przynęty… No i zaczęło się to moje „podmalowywanie” przynęt… Ale wpierw, w latach 80 - tych było „podprowadzanie” lakierów do paznokci mojej mamie… Póżniej pojawiły się w sklepach markery wodoodporne… A póżniej to już kolory potoczyły się z górki, bo za dziesięć lat lawinowo napłynęły do nas wynalazki z zachodu… Zawsze byłem pewien, że nie tylko określona barwa ma znaczenie, ale i że niektóre farby mają zagadkowe właściwości… W łowieniu podlodowym bardzo łatwo jest ten fenomen odkryć… Teraz mamy w zasadzie dostęp do wszystkiego, co świat wyprodukował w dziedzinie farb. Szczególnie lakiery do paznokci powinny nas interesować… Są tu farby zwykłe, są fluo, są UV… Są z brokatem i opalizujące itp. Dodatkowo można wykorzystywać markery wodoodporne. Wszystkie farby, które są wodoodporne i można je z łatwością szybko zmywać, nie niszcząc przy tym pierwotnej powłoki przynęty, nadają się do takich celów. Zmywacze do paznokci bez acetonu są wskazane.

Podam teraz trzy przykłady praktycznego wykorzystania na jednej z pierwotnie pomalowanych Strzyg.
Przykład 1.
Zdarzają się w trakcie łowienia nagłe i niespodziewane zmętnienia i przybór wody, np. po burzy… Możemy spróbować bardzo wielu rozwiązań kolorystycznych… Takie zmętnienia mają fazy – od wody tzw. trąconej po zupełnie mętną, wręcz brudną… Kolory takiej zmąconej wody także bywają różne i są charakterystyczne dla danej rzeki, jeśli zmącenie nie pochodzi z zewnątrz, np. przy spuszczaniu stawów hodowlanych w okolicy, albo melioracji dopływu itd. Jeżeli nie mamy w pewien i określony sposób pomalowanych woblerów (zgodnie z naszym przekonaniem), możemy sobie wzbogacić kolorystykę „na miejscu”…
Przykład drugi.

Znudziło nam się łowić jakiś tam gatunek i chcemy go zmienić... Nie mamy jednak w zapasach wyboru woblerów w określonych kolorystykach... Popaćkanie woblera różnokolorowymi plamkami, albo dodanie np. fioletu sprawia, że przynęta ta może stać się bardziej intrygująca i czekają nas miłe niespodzianki... Tu pole do popisu mają romantycy...
No i przykład 3.
Także takie dodatki często skutkują. Zależy… Nie tylko sandacz w pewnych warunkach lubi niebieski, albo kleń krwisto czerwony… Ile wód, tyle kombinacji… A więc kombinujmy!


Na koniec… Barwy fluo i UV ogólnie nazywam „wzmacniaczami” barw zwykłych, choć mają także inne wymiary… Polecam je w zasadzie stosować tam, gdzie zwykłe przekazy nie docierają, a więc w wodach zmętnionych, ciemnych, na dużych głębokościach, wczesnym świtem, o zmierzchu i w zupełnych ciemnościach… Ogólnie i w skrócie można przyjąć roboczą tezę, że fluo i UV są jakby dodatkowym światłem (poza naturalnym z zewnątrz i o stałym natężeniu) rzuconym na barwę zwykłą… To oczywiście nie znaczy wcale, że w wodach przezroczystych w środku słonecznego dnia nie możemy ich stosować… Odnośnie fluo i UV mam swoje doświadczenia, ale o tym może następnym razem…

Sławek Szuszkiewicz

zobacz też:
woblery sławka szuszkiewicza
wędka na pstrąga
woblery na pstrąga
 

Nagi wobler
Nagi wobler
Zgłoszenie nadużycia
Temat zgłoszenia
Opis problemu:


Zgłoś nadużycie

Udostępnij ten artykuł:
Facebook Google Bookmarks Twitter LinkedIn

Oceń artykuł
koronka1koronka2koronka3koronka4koronka5

polecane dla Ciebie

Artykuły

łowienie pstrągów na cykadę
łowienie pstrągów na cykadę
Przez wiele lat „lokalni” pstrągarze z Dolnego Śląska nie wierzyli mi, że można łowić duże potokowce na cykady. Powoływali się na swoje doświadczenia, jakieś książki, jakieś artykuły i wiedzieli swoje. Nieraz dochodziło ...
odzież wędkarska zimowa
odzież wędkarska zimowa
Odzież wędkarska zimowa. Jak dokonać wyboru? Czym sie kierować przed zakupem? Jeśli chodzi o wyposażenie wędkarskie, to odzież wędkarska zimowa powinna być jednym z priorytetów każdego miłośnika łowienia. Wysokiej jakości ...
jerki na szczupaka
jerki na szczupaka
Czy woblery często przekraczające 15cm i wagę 100g mogą być skuteczne na Nasze polskie drapieżniki? Odpowiedź jest prosta i jednoznaczna – TAK! Swoją przygodę z jerkami zacząłem dość późno – około 2007r, podczas gdy ...
Wędka castingowa
Wędka castingowa
Jadąc kiedyś do Niemiec, kupiłem sobie w drodze do poczytania gazetę wędkarską.  Zaciekawiła mnie strona tytułowa, reklamująca artykuł, którego tematem była wędka castingowa. Po bliższym zapoznaniu się z tekstem, najbardziej ...
pstrąg na cykadę
pstrąg na cykadę
Jak zrobić cykadę Prawo Frajera ma swoje fundamenty właśnie w ślepej, bezinteresownej i opartej na pierwszym kontakcie wzrokowym z przynętą chęci do zabawy. Stąd żółtodziób (np. syn, uczeń) bierze pierwszy, lepszy ...
okonie z rozlewisk
okonie z rozlewisk
Duża część z nas zapewne właśnie kończy sezon podlodowy. Ostatki na lodzie w wielu sytuacjach bywają najlepszym czasem do łowienia naprawdę grubych ryb. Okazuje się, że te dobre okoniowe brania, to nie tylko efekt ostatniego lodu, bo jak ...
spinning w marcu
spinning w marcu
Początek prawdziwego sezonu spinningowego to dla mnie chwile, gdy w końcu bez kurtki zimowej, bielizny termoaktywnej i całego ubioru eskimosa mogę wyruszyć nad wodę. Człapać w śniegu po kolana za pstrągami też mi się zdarza, ale z ...
sandacz zimą
sandacz zimą
Najkrótsze dni w roku dają szansę na złowienie naprawdę dużych drapieżników. Wielu zagorzałych spinningistów stawia zimowe łowy bardzo wysoko. Znam takich, którzy na czas pierwszych przymrozków, czekają z ...
15 lat na rynku
Raty 0% PayU PayPo
0.26 s