Nie jesteś zalogowany/-a ZALOGUJ SIĘ lub ZAREJESTRUJ SIĘ
Jesteś tutaj: Corona-Fishing > Artykuły > Błystka wahadłowa
2019-02-15

Błystka wahadłowa

Wahadłówki jak koła – używane są od wielu wieków i nie ma czym ich zastąpić! Dlaczego nie ma? Nic tak jak ten kawałek metalu nie naśladuje osłabionej rybki. Moim zdaniem nawet gumki, mimo perfekcyjnej zgodności ze wzorem, nie robią tego lepiej. Żadna, ale to żadna z nich nie umie tak jak wahadło pojawiać się i znikać. Nie potrafią też skakać po kilkanaście centymetrów na boki, czy wpadać w ruch obrotowy, a jeśli do tego dodać niebywałą lotność błystek, wnioski nasuwają się same.

błystka wahadłowa

Błystka wahadłowa - moja historia

Usiądźcie wygodnie, bo będzie się działo! Prostą przynętą jestem, a mam historię, że tylko pozazdrościć. Woblery, obrotówki, gumy, baczność! Teraz ja mówię! W początkach mego istnienia nie byłam jeszcze błystką, zwano mnie wabikiem i służyłam pomocą przy połowach ościeniem. Marzłam w przeręblu na kość i nic w tym dziwnego, bo właśnie z kości byłam wystrugana. Widziałam wiele zaciekawionych, podpływających do mnie ryb, przeszytych ostrym grotem. Ja, błystka wahadłowa, na własny grot musiałam jeszcze długo poczekać. Przetrwałam wieki, a oto w skrócie moja historia.

błystki wahadłowe
Powstałam w Północnej Euroazji, w późnej epoce paleolitu. Najprawdopodobniej jestem aż tak stara. Archeolodzy odnaleźli moje siostry, wczesno neolitowe wabiki, nad rzeką Angarą, nieopodal jeziora Bajkał. Kościanych wabików używali także neolitowi Eskimosi z Ziemi Baffina. Samojedzi nad Obem też, jak twierdzą naukowcy, wiedzieli czym rybkę kusić. Wróćmy jednak nad Bajkał. To właśnie tam, po wielu, wielu latach wabikowania, dostałam pierwszy kościany grot. Jakaż to była radość! Panie, panowie – jestem błystka wahadłowa! No dobrze, zostałam nią w pełni dopiero, gdy ludzie wpadli na to, że można się mną posługiwać także w poziomie. Wędek jeszcze nie było, więc ciągnęli mnie za łodzią trzymając linkę w dłoni. Oczywiście wiosłowali, i w ten prosty sposób odebrałam późniejszym „wynalazcom” jigowania palmę pierwszeństwa. A co! Mam się czym pochwalić. Z biegiem lat mój grot stawał się coraz cieńszy i znacznie łatwiej wbijał się w rybie pyski. Doceniano mnie w czasach Faraonów, a w Imperium Romanum doczekałam się pierwszego metalowego wykonania. Wykuto mnie z brązu. Wiem, teraz macie lepsze materiały, ale wtedy był to ogromny postęp. Rzec można, krok siedmiomilowy. Początkowo nadano mi kształt zbliżony do ryby. Nieudolna to była imitacja, jednak „starorzymskie” okonie brały błystki wahadłowe aż miło.

wahadłówki
Tak, tak, znane wam okonie wyglądały wtedy, jak twierdzą ichtiologowie, identycznie. Cóż, czas leci, a na odkopanie pierwszej brązowej błystki dalej się nie zanosi. Materiał okazał się zbyt słaby, by przetrwać. Szkoda. Chętnie poznałabym swoją pra, pra… prababcię. Później nastąpił stały rozwój metody spinningowej (błąd - wtedy tego tak nie nazywano) i ani się obejrzałam, pojawiła się pierwsza współczesna, spinningowa legenda. Nazywała się Heintz. W dwudziestoleciu międzywojennym Firma Hildebrand / Wieland wyprodukowała pierwsze egzemplarze oryginału z podpisem Dr. Ing. Heintz. Jeśli na nie traficie, macie w ręku prawdziwy kolekcjonerski skarb.  W 1987 zaś, OH – Blinker – Vertrieb w Pullach wznowiła produkcję na, jak twierdzi, oryginalnych narzędziach. Dzięki tej inicjatywie, możecie kupić Heintza i dziś. Obecnie my wahadłówki mamy tysiące imion i równie oszałamiającą ilość kształtów, a każda z nas jest inna. Proszę więc, pamiętajcie o tym w trakcie łowienia. Wykonane przemysłowo lub w domowym zaciszu, staramy się dać wam wiele wędkarskich emocji. Jednak, by tak się stało, musicie nas okiełznać, a to nie łatwa sztuka. Do zobaczenia nad wodą!

wahadłówka przynęta

Jak łowić na wahadłówki - sztuka prowadzenia

Łowiących błystkami można podzielić na leniuchów, dla których jest to ciągadło (lewo - prawo, lewo - prawo, z równomiernością zegara). Średniaków, doceniających przynętę, lecz nie wkładających w jej prowadzenie większego wysiłku, i sztukmistrzów, potrafiących tchnąć ducha w kawałek zimnego metalu. Jak sądzę, warto od razu wejść na szczyt i zająć się sztukmistrzami. W czym tkwi tajemnica ich sukcesu? Moim zdaniem w zrozumieniu. Rozumiem przez to doskonałe rozpoznawanie typów błystek, ocenę ich przydatności, oraz opanowanie najskuteczniejszego sposobu prowadzenia. jak zatem łowić na wahadłówki...?

błystki wahadłowe

Wahadłówka Gnom

Nawet ten wzór równomiernej pracy można zdestabilizować łowiąc tzw. piłą, czyli rytmicznym i powolnym opuszczaniem i unoszeniem szczytówki wędziska. Łowienie z opadu także podniesie skuteczność tej przynęty. Oczywiście zdarzają się dni, w których najskuteczniejsze może okazać się równomierne tempo i w tym, trzeba przyznać, Gnom jest niezaprzeczalnym mistrzem świata.

Wahadłówka Wydra.

Istny kameleon, sprawdzający się we wszystkich sposobach prowadzenia i w każdej wodzie. Bardzo wolno prowadzona wpada w ruch obrotowy, w średnim tempie robi niczym klasyczna wahadłówka, prowadzona szybko wiruje, zaś w opadzie, obracając się wokół osi, umyka na boki. Wydra zasłużenie obrosła legendą pogromcy okazałych szczupaków. Błystka nie do przecenienia! I tu istotna uwaga – niesamowity wpływ na pracę tej błystki ma grubość blachy użytej do jej wykonania.

Wahadłówka Alga

Znana wszystkim Alga klekot, czyli dwa identyczne kawałki metalu spięte kółeczkami, po rozdzieleniu stają się zupełnie innymi błystkami. Z ociężałej (co nie znaczy, że nie skutecznej) przynęty, przeistaczają się w istne baletnice. Wirują w tańcu, zawisają w toni, opadają w mistrzowskich unikach, uskakują na boki… Spinningowa poezja i tyle! Oczywiście, wszystko zależy od zastosowanej techniki prowadzenia. Powiem tak – im więcej kombinacji, tym lepiej!

Pozwólcie, że posłużę się anegdotą. Otóż w trakcie spinningowych zawodów podeszła do mnie żona jednego z zawodników z zapytaniem co może zrobić, by wreszcie dołożyć swojemu – jak się wyraziła – staremu. Cóż było robić – usiedliśmy na pomoście i rozpoczął się koszmar. Pani owa wykazała się bowiem niemal całkowitym brakiem koordynacji ruchowej. O w mordę! Jak mam pomóc „ruchowej dyslektyczce”? Dwie godzinki minęły, a my „w lesie”. Po około czterech, problem rozwiązał ośrodkowy… głośnik. Eureka! Umiesz nucić, znasz marsz pogrzebowy, tango, poleczkę? Znam. Zabrzmiało to w moich uszach, niczym chóry anielskie. To nuć i poruszaj kijem do wtóru ptaszyno! Poruszyła i… „dysleksję” szlag trafił. Alleluja! Około miesiąca później, zadzwonił telefon i usłyszałem tylko jedno radośnie wykrzyczane słowo. TAAAK!  Dolała mu, a niech to! Wiecie co? Za jakiś czas dotarła do mnie informacja, że jakaś szalona paniusia gdy spinninguje, nuci marsz pogrzebowy. He, he! Ubaw po pachy. Miło było, ale wróćmy do tematu. Z zagranicznych blach, do legendy przeszły takie znakomitości jak Cyclop, Atom, czy Heintz.

alga wahadłówka
Z tą trzecią błystką, kto ceni sobie błysk szaleństwa, przeżyje wspaniałą przygodę. Błystka ta do dziś łamie wszelkie schematy poruszania się przynęt i, jak sądzę, właśnie w tym tkwi tajemnica jej ponadczasowości. Jeśli ryby nie reagują, weź Heintza i prowadź go równomiernie w tempie zdychającego żółwia, raptownie poderwij, daj opaść i powtarzaj cykl aż do skutku. Będzie szybciej niż myślisz. Oczywiście, gdy spotka się z rybą. O co, niestety, coraz trudniej.
Nieocenioną rolę w skutecznym łowieniu wahadłówkami odgrywa wyobraźnia. Moim zdaniem jest to główny powód dla którego wielu spinningistów wahadeł nie lubi. Wyrobienie wspomnianej wyobraźni to czas spędzony na obserwacji pracy błystek, przy najróżniejszych sposobach prowadzenia. Z przewrotną radością stwierdzę, że po kilku miesiącach prób można już z całą premedytacją powiedzieć, że świadome prowadzenie wahadłówki stało się faktem. Dlaczego tak długo? To proste! Do zapamiętania jest tylko kilkaset możliwości. Dużo? Cóż poradzić. Tylko sześć wymienionych typów błystek, pomnożone przez podstawowe 4 typy łowisk, pomnożone przez 4 podstawowe typy prowadzenia, daje 96 kombinacji, a to dopiero przysłowiowa kropla w morzu. Już widzę waszą reakcję. Ludzie, nie bójcie się!

błystki wahadłowe
Jest inna opcja. Tzw. mistrz jednej przynęty. Powiedzmy – dwóch. Na stojącą i na uciąg. Zaręczam, że jest ich wielu, ale uwaga! Pójście tym tropem oznacza konieczność perfekcyjnego poznania obu przynęt. Robota krótsza, nudniejsza, lecz niemal równie skuteczna. Jak pewnie zauważyliście, nie daję recept typu rzuć Gnomem nr 3 w porośnięte moczarką łowisko o głębokości 3 m, prowadź błystkę ze średnią prędkością. Gdy zawieje wiatr….  itd., itp. Czytaliście to już wiele, wiele, razy. Więc w imię czego miałbym to powielać? Jako żywo, wolę zwrócić waszą uwagę na to, co znacznie bardziej ulotne. Na istotę skutecznego spinningowania wahadłem. A kwestia gatunków? Wyliczanka opisywana corocznie: styczniowa troć, lutowy pstrąg, marcowy jaziokleń, kwietniowy okoń, majowy szczupak, czerwcowy sandacz, lipcowy sum…. Wszystko, także na wahadełko. Temu powoli, temu szybko, temu zróżnicowanie - i co dalej? Gdy przynęta jest obcym ciałem, będzie to tylko czytanie bez zrozumienia, a do tego nie będę was namawiał. Tak, wiem, przez wiele lat sam dawałem tzw. recepty. Tego oczekuje rynek, to się sprzedaje. Działają, pewnie, że działają. Jeśli w opisie znajdą się sensowne szczegóły techniczne, da się je zastosować w skutecznym łowieniu. Mistrzem Polski z takim warsztatem jednak się nie zostanie. Do tego potrzebne jest, wspomniane wyżej, zrozumienie przynęty. Skuteczne łowienie błystką to pewność poczynań w posługiwaniu się łowną przynętą. Dlaczego? Czysta psychologia – człowiek przekonany, to co czyni, czyni najlepiej jak umie. Oto wielka tajemnica! Wiara w przynętę cuda czyni. Niewiara, wręcz przeciwnie. Na zakończenie podpowiem, że do pełnego sukcesu potrzebne jest jeszcze poznanie poławianego gatunku i jego środowiska. Bez tego będziecie łowić nie w tych miejscach co trzeba, i nie pomoże tu posługiwanie się najlepszą wahadłówką, nawet z pełnym zrozumieniem.

błystka wahadłowa
Ps. Spróbujcie odnaleźć radość z prowadzenia błystek wahadłowych. Posługiwanie się nimi to wg. mnie kto wie, czy nie najzacniejsza wędkarska sztuka, i to przez duże S. Zaręczam, że jeśli poczujecie bluesa, będzie jak z łowieniem na sztuczną muszkę. Tego nie da się porzucić!

Tekst: Mirosław Golański

Zobacz też:
wahadłówki trociowe
wahadłówki na pstrąga
Zgłoszenie nadużycia
Temat zgłoszenia
Opis problemu:


Zgłoś nadużycie

Udostępnij ten artykuł:
Facebook Google Bookmarks Twitter LinkedIn

Oceń artykuł
koronka1koronka2koronka3koronka4koronka5

polecane dla Ciebie

Artykuły

Przygotowania do pstrągowania.
Przygotowania do pstrągowania.
Pewnie wszyscy fani kropkowej szaty doskonale wiedzą, że już za chwilę startujemy. Jeszcze dosłownie kilka dni i staniemy na swojej ulubionej rzeczce. Jedni będą starali się łowić na ...
jak łowić okonia
jak łowić okonia
Wiosenne okonie czyli jak łowić okonie w kwietniu i maju Pomysł na wczesnowiosenne wędkowanie, którego celem były garbuski narodził się po tym,gdy obejrzałem w Internecie film w którym Rosjanie łowili okonie pomiędzy taflą lodu a ...
Mroźne hariusy
Mroźne hariusy
Jak daleko jest do miejsca gdzie słońce nie zachodzi i nie wschodzi? Jak daleko jest do świata totalnej magii i wędkarskiej euforii? Do pięknego świata dzikiej przyrody, gdzie rzeki niosą czystą jak kryształ wodę, a ryby nie widziały ...
zachód słońca nad rzeką
zachód słońca nad rzeką
Niemal cały rok czekam na chwilę, gdy nad rzeką zrobi się pusto. Jesienna rzeka to raj dla spinningistów kochających trudne wyzwania. Woda staje się cicha, brzegi wolne od wędkarzy. Nigdzie nie widać żerowania ryby. Woda jest martwa, ...
pstrąg w zimę
pstrąg w zimę
Zima i wczesna wiosna to przełomowa chwila w polowaniu na ryby z płetwami tłuszczowymi. Jedna część wędkarzy przemierza setki kilometrów aby zapolować na troć i łososia, inni znowu niezmiennie i uparcie widzą tylko jedną rybę. ...
Jak łowić na blachę
Jak łowić na blachę
Przyznam się Wam, że wahadłówka czyli zwykła wydawałoby się blacha to dla mnie przynęta, bez której  na żadne wędkarskie wojaże się nie wybieram. Przyczyną tego wcale nie jest fakt, że właśnie na klasycznego Morsa złowiłem ...
kraina pstrąga i lipienia
kraina pstrąga i lipienia
Tym razem opowiem Wam o pstrągach, które nie chciały wple się w kanony litereatury dla ichtiologów. Nie znały okresleń związanych z typowymi warunkami w których ten wymagający gatunek może bytować. Opowiem Wam o "bagiennej krainie ...
Może to sen był, a może jawa, czyli opowieść o...... urokach wędkowania
Może to sen był, a może jawa, czyli opowieść o...... urokach wędkowania
Rzecz o rybach, desusach i innych cudach niewydymach pisana dla tych, którym już urosły wąsy. W późne sierpniowe popołudnie po kilku godzinach biczowania wody postanowiliśmy zrobić sobie w łowieniu krótką przerwę. ...
15 lat na rynku
Raty 0% PayU PayPo
0.3 s