Nie jesteś zalogowany/-a ZALOGUJ SIĘ lub ZAREJESTRUJ SIĘ
Jesteś tutaj: Corona-Fishing > Artykuły > Boleń z dna. Wielkorzeczny samotnik
2009-08-24

Boleń z dna. Wielkorzeczny samotnik

Każdy z nas doskonale wie, co znaczy wracać po całodziennej wyprawie wędkarskiej do domu. Znamy uczucie, kiedy bolenie nas pokonały - długo wtedy rozpamiętujemy chwile, gdy woda się rozstępowała, a setki naszych rzutów nie przyniosły nic więcej oprócz zakwasów w przedramieniu. Siadając później przed naszymi wypchanymi po brzegi pudełkami zastanawiamy się, o co chodzi. Dlaczego kolejny raz nasze rapowanie nie przyniosło zadowalających efektów? Co jest nie tak? Dlaczego nie łowimy dużych boleni?

Do tematu powinniśmy podejść bardzo pragmatycznie i funkcjonalnie. Należy dokładnie rozpoznać naszego przeciwnika. Zrobić wywiad, poznać jego przyzwyczajenia i zachowania. Powinniśmy o boleniu wiedzieć wszystko. Znać jego słabości i przyzwyczajenia. Doskonałe rozpoznanie środowiska, w jakim żyje przyniesie nam tajemną wiedzę. Na tak zbudowany schemat powinniśmy dopiero nakładać technikę łowienia i rodzaj wykorzystywanego sprzętu, przynęt, linek itp.


boleń na cykadę

Boleń, kto to taki?

Ważne jest abyśmy powiedzieli sobie, na jaką rybę będziemy polowali. Załóżmy zatem, że nie będziemy łowić drobnych boleni – nastawiamy się na te, które mierzą powyżej 75-80cm. Dla wielu tej wielkości boleń jest rybą z kategorii mitu czy bajki, ale zapewniam, że w naszych dużych rzekach żyją bolenie znacznie przekraczające 100cm długości. I na te ryby będziemy polować. Podnieśmy poprzeczkę wysoko i nie dajmy się powierzchniowym ścigaczom zwieść i ganiać za bolkami o długości 60cm.
Zatem do rzeczy. Kto to jest duży boleń? W dużej rzece to „inny” gatunek ryby, to wielki rzeczny drapieżnik, który największą część dnia spędza przyklejony do dna, najczęściej gdzieś u podnóża brzegowych umocnień, zawad itp. Bardzo często te największe bolenie zajmują stanowiska w największym, śródrzecznym nurcie. Wystarczy w takim miejscu jedynie niewielka mulda żwiru, pniaczek na dnie głębokiej rynny i mamy przyzwoitą boleniową metę. Duży boleń to bardzo płochliwa, ale zarazem leniwa ryba. Najczęściej jest przywiązany do jednego stanowiska. Najłatwiej opisując tę rybę z wielkiej rzeki posłużyć się przykładem z naszego codziennego życia. Wyobraźmy sobie starego człowieka, przyzwyczajonego do swojego, utartego przez wiele lat życia. Spokojny, ustatkowany samotnik. Nie biega po dyskotekach, nie gania za byle kąskiem na festynach. On zna swoje miejsce w szyku. Nie traci energii na niepotrzebne emocje. Długie życie nauczyło go najbardziej efektywnego i skutecznego działania. Doświadczenie i inteligencja, to właśnie cechy, które charakteryzują wielkiego bolenia.

Gdzie na bolenia

Szukajmy zatem oddalonych od brzegu rynien, dołów, wlewów. Szukajmy znacznej głębokości i dużego nurtu. Obławiajmy z należytą starannością głębokie warkocze główek, bystrzyny na przewężeniach rzeki. Doskonałe są też głębokie zakończenia opasek. Łówmy tam, gdzie nikt nie łowi boleni. Jest jeden znany mi wyjątek, gdzie wielkie bolenie lubią przebywać. Są to głębokie przykosy z wyraźnym przelewem. Jednak, aby taka przykosa była łowiskim, które nas będzie interesowało, powinna spełnić kilka warunków; powinna być głęboka, na co najmniej 2 metry tuż za koroną, powinna być żwirowa lub kamienista płań, ale najważniejsze, aby była niedostępna do łowienia z brzegu. Te kamieniste przykosy przyciągają bolenie, może nawet nie one same, ale ryby, które tam żyją, jak np. brzana i kleń. Brzana staje się w tych miejscach bardzo chętnie atakowaną zdobyczą.

We wszystkich tego typu miejscach najważniejszym czynnikiem jest obecność pokarmu. I nie chodzi tu o ukleję. Duży boleń nie będzie uganiał się za drobnymi rybkami po powierzchni. Powinniśmy szukać kleni, brzan, jazi, płoci czy krąpi. Doskonałym wskaźnikiem obecności „drobnicy” będą wędkarze łowiący na zestawy gruntowe. Jeśli zobaczymy w ich siatkach płocie czy klenie – zapamiętajmy to łowisko. To będzie potencjalne stanowisko dużych boleni. Duża głębokość, nurt, zaczepy i jako pokarm kleń, płoć, brzana. Mamy łowisko!


boleń na wobler wertyklany

Zestaw na bolenia

Pierwsza sprawa, która będzie determinowała moc naszego zestawu to wielkość, siła ryby i niesprzyjające warunki holu. Pamiętajmy, że holować będziemy dużą rybę w dużym nurcie. Następna sprawa to odległość rzutów jakie będziemy musieli wykonać, aby podać boleniowi przynętę. I to nam wystarcza, aby zbudować zestaw na „rzecznego cwaniaka”.

Pamiętam doskonale dzień, w którym upatrzyłem dużego bolenia. Wtedy jeszcze nie przekroczyłem magicznej liczby 80cm. I dlatego mój zestaw był dokładnie taki, jaki opisywali i radzili stosować boleniowi spece. Wędeczka do 25g, żyłka 0,20mm i do tego klasyczny, piękny i świecący kołowroteczek 2000. Łowiłem też tradycyjnie, na białą gumkę. Kontakt z moim pierwszy boleniem był krótki. Branie – zacięcie - gwizd kołowrotka - odjazd na 30 metrów - świeca w powietrze i po rybie. Zwisająca luźno żyłka kwitowała całą sprawę. Łowiłem zestawem na patrolowce, na boleniki.

Zatem montujemy zestaw. Wędzisko, jakie stosuje od wielu lat to amerykański spinner o szybkiej akcji, ale przechodzący podczas pracy w pełną parabolę. Długi na prawie 3 metry kij, pozwala na dalekie rzuty i komfortowy hol. Moc takiego kija opisywana jest do 17-20 LBS, a przekładając to na nasze parametry, jest to kij o typowej mocy trociowej. Do tego 2oz ciężaru wyrzutu, czyli blisko naszego 60 gram. Dużo? Wcale nie, to idealnie rozwiązanie do naszego łowienia. Teraz kołowrotek. To, że sprawny hamulec i dobre nakładanie plecionki są podstawą, wiemy wszyscy. Ważny jest mechanizm kołowrotka, chodzi o mocną konstrukcję, która wytrzyma wiele sezonów ciężkiej, rzecznej orki. To gwarantuje przełożenie ślimakowe, od wielu lat sprawdzone i stosowane właśnie do połowów mocnych ryb. Marka nie jest ważna, pomieścić musi minimum 150 metrów plecionki o wytrzymałości i mocy min 20LB. No i właśnie - linka, jaką nawiniemy na kołowrotek. Nie idźmy w cieniznę, optimum to 15-20 funtów wytrzymałości. Kolor... Moim zdaniem najlepsza biała i nie dlatego, że ryba jej nie widzi - chodzi o to, że biała nie ma barwników, więc jest najmniej przez producenta zniszczona. Do tego bardzo istotny element. Agrafka! Wybierajmy mocne i trwałe, krętlik też sprawdzony – tu pomogą nam karpiarze. I to tyle, prosty mocny zestaw na duże ryby. Mocny trociowy kij, kołowrotek i linka.


Boleń z dna. Wielkorzeczny samotnik

Jak złowić bolenia

Przygotowani jesteśmy doskonale. Mamy sprzęt, wybrane łowisko i zapas determinacji. To na początek bardzo dużo. Jednak taktyka łowienia jest bardzo istotna – to klucz do sukcesu. Pamiętacie jak mówiłem, że duży boleń to ”inny” gatunek ryby. Chodziło mi wtedy o podobieństwo do pstrąga czy łososia. Dziki, płochliwy i cwany jak lis. Zatem postępujmy jak pstrągarze. Podchodzimy zawsze od ogona, siadamy na kamieniach i odczekujemy kilka chwil. Kiedy zrobi się już spokojnie i małe boleniki zaczynają znowu ganiać pod brzegiem, to dla nas sygnał, że mamy szansę złowić tego dużego, który siedzi kilka metrów pod ścigaczami uklejek. Najłatwiej opisać boleniowe łowienie porównując je do zmagań nad trociową rzeką. Wolno, wolno i jeszcze raz wolno. Tuż przy dnie. Nasza przynęta powinna, co chwila puknąć o żwir czy kamienie. Najłatwiej prowadzić wabiki z nurtem lub w poprzek nurtu. Łowimy wtedy najbardziej efektywnie, pozwalamy, aby nurt prowadził naszą przynętę, my wybieramy jedynie luz i od czasu do czasu podszarpujemy kijem, aby nadać przynęcie troszkę życia. Starajmy się imitować sporą, konającą rybę. Ot i cała filozofia.
Kolejnym sposobem jest prowadzenie przynęty pod nurt. Rzucamy wtedy przynętę pod kontem około 45 stopni w stosunku do przeciwległego brzegu i czekamy aż zestaw osiągnie okolice dna. Prowadzimy przynętę bardzo nierównomiernie, z zatrzymaniami, z poderwaniami i przyspieszeniami. Naśladujemy w ten sposób rybę, która chowając się za przydenne przeszkody jest płoszona przez drapieżnika. To bardzo kusi bolenie. Taki sposób łowienia jest dużo prostszy i mniej kosztowny od poprzedniego. Zdecydowanie mniej przynęt zostanie w wodzie.

Wracając raz jeszcze do taktyki łowieckiej... Jeśli będziemy już na łowisku nie łówmy tam, gdzie chlapią „patrolowce”, tam złowienie przyzwoitej ryby zdarza się sporadycznie. Jeśli maluchy nie będą nam dawały spokoju i ich efektowne ataki na powierzchni wody wyprowadzą nas z równowagi, idźmy do domu. Odstąpienie, choć na chwilę od naszego zaplanowanego sposobu łowienia, zniweczy cały trud przygotowań. Trzeba być twardym i nawet wtedy, gdy „maluchy” będą nas ochlapywały po czole, łówmy wolno, wolno i jeszcze raz wolno. Przy dnie, na dużej głębokości. Dokładnie odwrotnie jak pisali przez wiele lat teoretycy boleniowej szkoły.


boleń na woblera

Przynęty na bolenia

Wszyscy pamiętamy wspaniałe ołowianki, specjalistyczne gumy, ultra lotne wahadłówki, migoczące i pluskające woblery. Hmm... Ostatnio nawet spotkałem się ze specjalistą, który na bolenia samodzielnie odlewa gumki w kształcie rybek. Kurcze, myślę sobie, przecież to wszystko galanteria. To zabaweczki na bolenia o długości 65cm a nam przecież nie o takie ryby chodzi. Ci, co chcą uganiać się za ledwowymiarowymi rybkami niech zakładają żyłkę 0,18mm, na koniec wiążą specjalistyczną 5g gumkę i niech łowią. Wyniki będą mieli świetne, jednak ich jakość to już inne zagadnienie. Na zdecydowanie inny artykuł.

W naszym powolnym łowieniu nie możemy się doszukiwać wielkiej filozofii w doborze przynęt. Wabików wystarczy nam dosłownie garstka, no może duża męska garść. Chodzi o rozmiar i wagę. Pierwsza sprawa to wahadłówka na bolenia. Są dwie szkoły. Jedna promuje klasycznego gnoma długiego na około 8-10cm, czyli jakieś 20-25g ciężkiej blachy o leniwej pracy. Gnom lub coś zbudowanego na jego podobę musi szybko osiągać dno i delikatnie pracować już przy wolniutkim prowadzaniu. Kolory dwa. Stare srebro i mosiądz. Pierwszy imituje wszelkiego typu białoryb, drugi wszystkie rybki o zabarwieniu szaro-brązowym. Inna wahadłówka to dokładnie ta sama, jaką stosuje się na bałtyckie trocie. Ciężka, leniwie pracująca w kolorze starego srebra. Nie szukajmy dalej. Kolejna sprawa to cykada. Duża i ciężka na około 15g -25g. Cykada na bolenia to specyficzny kształt. Długa na około 10 cm. Najważniejsze jednak, aby miała tzw. kopniaka. Bardzo migotliwa akcja przeplatana jest nagłą zmianą pracy. Cykada dostaje wtedy czegoś w rodzaju drugiego biegu i to właśnie jest w niej najważniejsze. Przynęta tego typu pozwala doskonale obłowić największe głębiny, jak również środkowe partie wody. Jej praca wabi bolenie wyjątkowo skutecznie. Cykadę wybierajmy koniecznie w klasycznych kolorach, czyli srebro, srebro z oliwką, czernią. Wszystkie obowiązkowo pokryte widocznym błyszczącym brokatem. Przynętę, której należy poświęcić sporo uwagi to wobler. Szczególnie przydatny w miejscach o dużej głębokości i mocnym nurcie. Wybieramy tylko duże i masywne woblery. Niezwykle ważną cechą w boleniowych woblerach jest ich praca i głębokość schodzenia. Migotliwe, ale z dodatkowym wężowatym ruchem - takie nas tylko interesują. Wobler na bolenia powinien iść jak konająca rybka, która walczy z dużym naporem wody. Musi też koniecznie chować się za podwodne przeszkody, czyli powinien dać się poprowadzić, na co najmniej 3-4 metrach. No i gumy, główka ok. 15gram, hak big game i do tego perłowy z czarnym grzbietem  10cm. ripper. To wszystko. To nam wystarczy. Możemy łowić.

Zebraliśmy już dostatecznie obszerną wiedzę, doskonały sprzęt i świetne przynęty boleniowe. Znamy nawet perspektywiczne łowiska. Wydaje się, że los wielkiego bolenia jest przesądzony. Praktycznie możemy powiedzieć, że jest nasz... Jednak nie! Wiecie, co jest największą przeszkodą w jego złowieniu? My sami i nasze przyzwyczajenia. Setki artykułów o ekspresowym łowieniu, które przerobiliśmy od deski do deski. Dziesiątki godzin obserwacji fajerwerków boleniowej uczty, która odgrywała się na przelewach. To wszystko przeszkadza nam w tym, aby łowić naprawdę duże bolenie. Spróbujcie wolno, wolno i przy samym dnie. Tam są stare, cwane bolenie i NIKT ich tam jeszcze nie łowił...

Remigiusz Kopiej
Corona-Fishing.pl

artykuł został opublikowany w miesięczniku "Wędkarstwo Moje Hobby"


boleń z dna
Zgłoszenie nadużycia
Temat zgłoszenia
Opis problemu:


Zgłoś nadużycie

Udostępnij ten artykuł:
Facebook Google Bookmarks Twitter LinkedIn

Oceń artykuł
koronka1koronka2koronka3koronka4koronka5

polecane dla Ciebie

Artykuły

boleń na wobler
boleń na wobler
Wiele lat temu mój zaprzyjaźniony wędkarz zdradził mi tajemnicę, która w świetny sposób pozwala na podsumowanie wędkarskiego sezonu. Sprawa dotyczy prowadzenia czegoś w rodzaju pamiętnika. Wyszczególnione w nim ...
Trociowy amok
Trociowy amok
Na przepławce w Słupsku w tym roku odłowiono około 8000 srebrniaków – wszystkie w ramach kontrolowanych odłowów i dla pozyskania materiału zarybieniowego. Spośród 600 sztuk dorodnych troci z zaszczepionym czipem ...
jak łowić szczupaki
jak łowić szczupaki
6 lat wyjazdów do Szwecji cz.1 6 lat wyjazdów do Szwecji cz.2 Rok czwarty Rok czwarty okazał się przysłowiowym rokiem konia. Po dwóch dniach podróży i dojechaniu na miejsce nie wytrzymałem, i od razu ...
Pstrągowy Armagedon
Pstrągowy Armagedon
Kolejna wyprawa do Norwegii za nami. Tym razem było nie tyle zimno, co deszczowo. Ale co tam…. Widokowo jak zawsze Pierwsza Liga, albo nawet Extra Klasa. Góry, rzeki, rzeczki, pstrągi, owce…. Niekiedy tylko jakiś ...
Jak zapłakałem razem z rzeką.
Jak zapłakałem razem z rzeką.
Kilka lat temu, po całodziennym przedzieraniu się przez zakrzaczone brzegi rzeczki pstrągowej, zasiedliśmy z moim kompanem do wieczornej kolacji. Dyskutowaliśmy jak zwykle o pstrągach, pięknej wodzie i o woblerach. W głowie mnożyły nam ...
lipień na muchę
lipień na muchę
Ostatnio coś mi się w głowie poprzewracało i wymyśliłem sobie, że połowię troszkę delikatniej. A co tam, trzeba się rozwijać i wąchać różne obszary naszego wędkarskiego ogródka. Muchówkę wymyśliłem już wiele ...
woblery na sandacza
woblery na sandacza
Przynęty silikonowe zdominowały nasze pudełka.  Zapewne każdy z nas w swoim arsenale posiada całą masę nowiutkich, nigdy jeszcze nie zbrojonych gumowych rybek i robaków.  Fakt jest taki, że silikonowe przynęty bez ...
Oceaniczne łowy.
Oceaniczne łowy.
Za oknem zimno. Śnieg, wiatr, mróz. Jak to mówią psia pogoda. Są tacy, którzy to kochają. Wiercą wtedy dziury w lodzie i śmigają przynętami nad dnem, inni jadą na pomorze i walczą z ostatnimi trociami. Jest coś w ...
15 lat na rynku
Raty 0% PayU PayPo
0.23 s