Nie jesteś zalogowany/-a ZALOGUJ SIĘ lub ZAREJESTRUJ SIĘ
Jesteś tutaj: Corona-Fishing > Artykuły > Sandacz meteopata
2011-06-24

Sandacz meteopata

Czerwiec to czas kiedy wielu z nas wybierze się na sandacza. Dlatego chciałbym podzielić się z wami kilkoma spostrzeżeniami, które być może pomogą niektórym w poszukiwaniu tej wspaniałej ryby. Nie uważam się za specjalistę w połowie sandaczy, ale w zeszłym roku udało mi się przechytrzyć kilka sztuk, a do tego stało się to w bardzo odmiennych od siebie warunkach pogodowych, porach dnia i roku.


GUMY SANDACZOWE

Lato.
Środek upalnego dnia. Wyrobisko. Lipiec. Cały dzień oklepywania dna na wszystkich możliwych największych głębokościach. Koguty, ciężkie gumy. Słońce pali niemiłosiernie. Nic. Postanawiam się ukryć w cieniu przybrzeżnych drzew. Przed sobą mam metrowy piaszczysty blat. Nagle widzę stadko uciekającej drobnicy. O... pewnie jakiś szczupaczek lub okoń zajada w najlepsze. Zielona guma relax 5 cm na 10 g główce i rzut. Bez opadu, bez pukania w dno, tylko szybkie podszarpywanie szczytówką. Puk, coś jest. No i był. 60 cm zielonkawej radości. Pierwszy w sezonie. Ale tam? W takim miejscu? W taki sposób?
 


sandacz na cykadę

Po powodzi.
No cóż. Na Odrze wysoka woda utrzymywała się bardzo długo. Za długo. Miałem serdecznie dość jezior, zwłaszcza że nie mam żadnego środka pływającego i miałem dość uganiania się za szczupakiem. Ale w końcu szczyty główek odsłoniły się na tyle, że można było wejść na kilka metrów i połowić. Woda strasznie wysoka i mętna. Główki podmyte, rozmyte, nieczytelne. Co z tym zrobić? Mamy wrzesień, czyli coś się musi dziać. Wchodzę na szczyt ostrogi i czaję. Patrzę jak woda się kręci, płynie i marszczy. Co tu jest grane? Gdzie tu rzucać? Nagle widzę spławiającą się rybę. Takie głuche chlupnięcie jak kamień w wodę. Takie stłumione "pluum". Myślę sobie: "o coś gania", "coś chce jeść, ale co?" Nie mogłem się dopatrzeć w tym pluśnięciu ani ataku szczupaka, ani okonia, ani bolenia. Z uwagi na to, że dno rzeki po powodzi mogło się zmienić, postanowiłem, że nie zacznę od ciężkiej orki po dnie, tylko założę uklejowe 7 cm kopytko Mannsa na 10 g główce i powoli wybadam co jest grane. Rzut w miejsce wcześniejszego spławu. Jeden, drugi i za trzecim razem w powolnym opadzie, jak to mówi kolega Smaczek, "brzdęęęęk". Siedzi. Sandacz. Żaden kolos. 50 cm. Jak z matrycy :D Ale zaraz. Czy to był on? Tak ładnie chlapał? Od tego momentu do całkowitego ustabilizowania się wody, najlepszą i najskuteczniejszą opcją był powolny opad. Czy to kogut czy guma, nie więcej jak 10 g. (Sorry Dawid za obcinanie ołowiu z twoich kogutów, ale tego wymagała sytuacja :D).


SANDACZ Z ŁÓDKI

Jesień i pogoda.
Woda opadła. Zaliczyliśmy jednodniowy zlocik. Na Odrze promocja. Z jednej główki kilka szczupaków. Całkiem miło. Ale mnie ciągle męczy ten cwaniak. Wracając jeszcze do okresu po powodzi, muszę zwrócić uwagę na pogodę. Tak się złożyło, że pierwszy wyjazd przypadł mi na czas lekkich opadów i stosunkowo niskiego ciśnienia w okolicy 998-1002 HPa. I to było to. Siąpił deszczyk, było w miarę ciepło. Dwa wyjazdy pod rząd i za każdym razem ryba. Trzeci wyjazd podniósł mi lekko ciśnienie. Wyjeżdżam z domu. Szaro. Pogoda idealna. Dojeżdżam nad wodę: słońce i patelnia. Jestem załamany. Macham, kombinuję, odpuszczam sandacze, zakładam wirówki i szukam kleni. Nic. Po 2 godzinach zrywa się wiaterek i nad moją głowę napływają istnie gradowe, szare chmury. No, to mam problem. Zaraz jak mnie zleje to będę miał sandacze jak nie wiem. Ale coś mnie podkusiło, że skoro zrobiło się nieprzyjemnie pogodowo, to co na to rybki? I klasycznie jak dla mnie i dla tego okresu 10 g wabik. Obławiam tzw. klatkę. Opłaciło się. Śmieję się: "sandacz meteopata". Mnie na deszcz rwie w kolanie, a jego w żołądku hehe.
Dalej to już okres jesiennej aury i coraz zimniejszych a czasem mroźnych poranków. Tutaj nie chcę się rozpisywać za bardzo, bo o tej porze roku i sandaczach napisano wiele. Jedno dla mnie było istotne: nie brały tak jak po powodzi. Nie spławiały się. Jadły tylko z dna, czyli klasycznie. I do tego im gorsza dla mnie pogoda, tym lepsza dla ryb. Czas Oderki się skończył wraz z całodniowymi mrozami i podniesioną wodą. Ale i miałem późnojesienne wyprawy, podczas których łapałem po kilka sztuk, jednak cała masa z nich była niewymiarowa. Miałem też kontakt z czymś naprawdę dużym, aczkolwiek był szybszy niż ja. Zeszły sezon nauczył mnie wiele o tej rybie. Pokazał mi, że jest to ryba mająca wiele upodobań odnośnie pory dnia, roku, pogody i sposobu pobierania pokarmu z tym związanym. Jak każda ryba zmusza do myślenia, obserwacji i nieustannej zmiany przynęty, np. na dobry wobler na sandacza. Przyznam, że sporo było w tym przypadku, ale tak to jest, że w wędkarstwie trzeba wykorzystywać nadarzające się sytuacje i grunt to być nad wodą. Idzie nowy sezon na mętnookie. Ciekawe czym mnie teraz zaskoczą. A czym was?

Autor: Kuba Majorek
Foto: Jacek Karczmarczyk, Maciek Jagodziński
SKOMENTUJ ARTYKUŁ NA FORUM
 


przeczytaj więcej o:
drop shot
spinnigowanie w rzece
łowienie z opadu
sandacz z wielkiej rzeki

zobacz też:
woblery na sandacza
koguty na sandacza
cykady na sandacza
przynęty spinningowe



łowienie z łódki na rzece
Zgłoszenie nadużycia
Temat zgłoszenia
Opis problemu:


Zgłoś nadużycie

Udostępnij ten artykuł:
Facebook Google Bookmarks Twitter LinkedIn

Oceń artykuł
koronka1koronka2koronka3koronka4koronka5

polecane dla Ciebie

Artykuły

WSTĘP.
WSTĘP.
„Każdy, kto chce napisać książkę, prawdopodobnie musi natychmiast zmierzyć się z odwiecznym dylematem – jak rozpocząć pisanie… Od czego zacząć i w jaki sposób już na samym początku wzbudzić zainteresowanie… Z ...
budowa obrotówki hand made
budowa obrotówki hand made
Jak wygląda błystka obrotowa, zwana także: obrotówką, „wirówką” wie każdy spinningista. Większość z nas właśnie od niej rozpoczynała swą przygodę ze spinningiem. Chyba każdy nią lubi łowić. Dobrze czuć jej pracę na ...
Baby na rowerach - czyli polowanie na Fińczyka.
Baby na rowerach - czyli polowanie na Fińczyka.
W mocnej ekipie i zwartych szeregach rozpoczynaliśmy poszukiwania wędkarskiego raju. W Krainie Wielkich Jezior znalezienie dogodnego miejsca do noclegu nie jest proste. 15 km pieszych wędrówek to dla wielu trudne ...
na wzdręgę
na wzdręgę
Kiedy nad wodą uniosła się para a słońce nieśmiało wyszło zza lasu, na wodzie pojawiły się bardzo charakterystyczne oznaki żerowania ryby. Po chwili niewyraźnego oczekiwania nastąpił miękki plusk wody. Nie mogłem oderwać oczu od ...
jesienne okonie z toni
jesienne okonie z toni
Kolejny dzień pływaliśmy w pogoni za sandaczami. Malowniczy zbiornik zaporowy prześwietlało listopadowe, ostre słońce.  Na łódce siedzieliśmy w podkoszulkach, upał niesamowity, jak w środku lata. Ryby bezwzględnie ignorowały ...
boleń z toni
boleń z toni
Początek lata wielu wędkarzom kojarzy się ze spektakularnymi atakami boleni na powierzchni wody. Staramy się wówczas dobrać jakąś wymyślną przynętę, i w ekspresowym tempie przeprowadzić rybie przed nosem. Każdy z nas jednak zna ...
spinning zima
spinning zima
Kiedy niewielkie rzeczki zostają uśpione przez gigantyczne zaspy śniegu, a lodowe kry na chwilę odkryją niewielki kawałek wody, nastaje czas tymczasowego machania wędką. Warto, bo nawet w tak niesprzyjających warunkach jest szansa, aby ...
lipienie na spinning
lipienie na spinning
Musimy mieć na uwadze jeszcze jedna sprawę. Grubego lipienia nie możemy bagatelizować. To bardzo wybredne ryby zwracające uwagę na największe detale naszych zestawów. Nawet takie drobiazgi jak zbyt duże agrafki w nieodpowiednim kolorze w ...
15 lat na rynku
Raty 0% PayU PayPo
0.3 s