Nie jesteś zalogowany/-a ZALOGUJ SIĘ lub ZAREJESTRUJ SIĘ
Jesteś tutaj: Corona-Fishing > Grupy

WARSZTAT SS


offline
Cykadass 2019-04-02 10:57

Człowiek CF
Człowiek CF
Posty: 5168
Pomimo wyśrubowania, bardzo ciekawie prezentujący się kompozytowy kumak... Świat pędził do przodu, gdy my łowiliśmy głównie wahadłami... Ale dogoniliśmy ich, czasem zdecydowanie wyprzedzamy w pomysłach... Jednak, aby wypłynąć na szerokie wody, musi nastąpić zmiana prawa, bo to, które istnieje, blokuje wędkarzy kreatywnych... Duże, majętne firmy przechwytują pomysły, zawłaszczają, i mają, wraz ze sztabami prawników w dupie maluczkich... Ha, ha...



offline
Cykadass 2019-04-02 17:59

Człowiek CF
Człowiek CF
Posty: 5168
Były żaby, niech i mysz będzie tyż...



offline
Cykadass 2019-04-03 16:31

Człowiek CF
Człowiek CF
Posty: 5168
Po żabkach i myszce pora, dla odmiany, na zboczeńca jednostronnego, ha, ha, firmy Paw Paw...



offline
mlodzian 2019-04-05 14:23

Użytkownik
Użytkownik
Posty: 7
List otwarty



Dzień dobry Panie Sławku!



Podejrzewam, że takich wiadomości otrzymał pan już dziesiątki/setki/tysiące? ale muszę ją napisać.

Pierwsze podejście do strugania woblerów miałem jakieś 3 lata temu, narobiłem wtedy kilkadziesiąt sztuk na tzw. "pałę" byle szybciej, byle więcej Kilkoma nawet dało się łowić, a na jednego nawet połaszczył się jakiś szczupaczek i pierwszy w życiu kleń! Na początku roku coś mnie "tchnęło" żeby wrócić do tematu. Jako człowiek nowej ery (mimo że już senior starszy wśród młodzieży) siadłem przed kompem i zacząłem przeglądać internety w poszukiwaniu szeroko rozumianych "inspiracji". Szukam, szperam, brnę przez wirtualną przestrzeń już lekko znudzony, aż tu nagle cyk! Cykad.. Cykadass.. Warsztat SS? Niezbadane wyroki googlowskie i wichry internetu wrzuciły mnie do warsztatu SS i to nie frontowymi drzwiami na str. 1 tylko gdzieś dziurą w dachu (bez urazy) na stronę X o akcji X i o rozmieszczeniu obciążenia. O ho! Sobie myślę. Chyba właściwy adres i myk na początek Warsztatu SS i poszło.

Dwa tygodnie, post po poście. Pracodawca nie byłby zachwycony jakby wiedział co ja przez dwa tygodnie w pracy robiłem, ale że pracuję w lesie to las się chyba nie obraził i rośnie jak rósł - kto ma las ten ma czas .

Pomijając fakt, że Warsztat czyta się rewelacyjnie jako powieść (komediodramat encyklopedyczny z elementami sci-fi i groteski ) to jest on wspaniałą bazą wiedzy na temat przynęt, ich wytwarzania, a także poradnikiem filozoficznym wędkarza entuzjasty

Zanim ktoś zapyta, od razu odpowiem:

Tak, już robię woblery tylko z dwóch połówek,

Tak, do strugania używam przypróchniałej topoli,

Tak, stelaże wklejam distalem,

Tak, małpuje Pańskie kształty przynęt,

Tak, ściągam Pańskie wzory malowania,

Tak, w garażu już leży listek po rutinoscorbinie bo ostatnio oczka sklepowe zaczęły mnie drażnić,

Tak, niedawno śniła mi się strzebla potokowa w szacie godowej,

Tak, raczej wszystko ze mną w porządku.. raczej..

Nie, nie mam zamiaru wracać do lipy,

Nie, jeszcze nie osiągnąłem pracy woblera SS ,

Nie, jeszcze nie złowiłem pstrąga.



Korzystając z okazji chciałbym zadać panu pytanie, a właściwie to prosić o radę. Ale po kolei.

Mieszkam w Płocku, stolicy Mazowsza. W Płocku jest Wisła, piękna, dzika i szeroka jak Amazonka. Do Wisły wpada Skrwa Prawa. Skrwa Prawa ma odcinek górski. Do odcinka górskiego kiedyś wpadły pstrągi.. podobno. Podobno bo jeszcze nie miałem niestety okazji żeby się o tym przekonać I tu jest cały problem. Mamy początek kwietnia. Wędkarz żółtodziób-pstrągowy jedzie nad rzekę, wstaje rano o 4 i rusza... No właśnie, ale czy o 4? Czy może o 12? A może jednak o 18? Wiadomo, że najlepiej od 4 do 22 ale się nie da, wiadomo lajf is lajf. I tak dochodzi Adam do rzeczki woda szumi tu po prawej nurt opływa wartko głazy w nim zatopione, a kamienisty odcinek ciągnie się ze 300m. A po lewej z prądem woda zwalnia, lekko się rozlewa. Tu drzewo zwalone, tam karpa, tu wypłycenie. I patrzy wędkarz i myśli. I moje niemądre pytanie (bo nie ma głupich) brzmi: co on powinien sobie pomyśleć, żeby zwiększyć swoje szanse na złapanie ryby w tej przekłusowanej i przebłyszczonej wspaniałej wodzie?

Jeśli pozostawi Pan to pytanie bez odpowiedzi to zrozumiem, bo już setki stron portali, forów i książek zostało wypełnionych odpowiedziami na podobne pytania. Ale jeśli w ogólnowiosennym przypływie dobroci i radości zechce Pan udzielić jakiejś porady, takiej wytycznej to będę "dźwięczny", takie coś w stylu "jak tą żabę połknąć"



Na koniec przydługiego wywodu tak oficjalnie:

Pragnę gorąco podziękować Panu za uchylenie drzwi Warsztatu SS i podzielenie się wiedzą i doświadczeniem, i tzw. "patentami i sposobami na ...", do których użytkownicy CF i inni goście rękodzielnicy amatorzy/ i ci bardziej zaawansowani dochodziliby latami, albo nie doszli by nigdy. Wytyczył pan ścieżkę, przetarł szlak. Trzeba go przejść, albo inaczej "ma się możliwość" nim podążyć. Droga jest długa i niekiedy wyboista, ale nic nie stoi na przeszkodzie żeby w pewnym momencie lekko skręcić i odbić w jakąś boczną dróżkę, swoją dróżkę.

Kreślę wyrazy szacunku i pozdrawiam.

Adam M.







offline
Cykadass 2019-04-06 18:47

Człowiek CF
Człowiek CF
Posty: 5168
Przyznaję się bez bicia, że Twój „list otwarty” trochę mnie zaskoczył i od wczoraj się czaję, jak temu „młodzianowi”, który wyskoczył, jak Filip z konopi, odpisać, ha, ha… Zgadza się, jest dużo tego typu treści, ale na priv…

Struktura Warsztatu SS (łącznie z nazwą…), a więc jego budowa, zadania, cel, itp., tak, jak większość moich przynęt, powstała najpierw w głowie i po prowizorycznym przejrzeniu prawie wszystkich portali wędkarskich i stron rękodzielniczych, z których wg mnie biło wyłącznie nudą, doszedłem do wniosku, że pomogę Remikowi i stworzę „przynętę swojego życia”, ha, ha… Musi to być przynęta, która adresowana niby do drobnicy wędkarskiej, będzie kusić, a przede wszystkim wymuszać ataki „grubych ryb”, ha, ha… No i zaczęło się… Zacząłem pisać… A że pisarz ze mnie żaden, a i przykładać się do tego zajęcia nie mam czasu, bo dla mnie przecież zawsze kwitną kasztany, postanowiłem, że będę pisać szybko, ale w miarę prowokująco… Nie miałem żadnego doświadczenia, wszedłem pierwszy raz do nieznanej rzeki w dżungli, wróżono mi, że nie przepłynę, że tylko ruszę ręką w głównym nurcie, a aligatory i inne piranie natychmiast mnie rozszarpią… Wszystko, co jest w tym Warsztacie jest lustrzanym odbiciem mojej osobowości… Nie wstydzę się tego, wręcz przeciwnie, jestem dumny, że moje życie w przeważającej części upływa tak, jak sobie w dzieciństwie zaplanowałem… „Przyroda, przyroda i jeszcze raz przygoda…”, ha, ha… Szkoda, że nie mam czasu na opisywanie bardzo wielu swoich wędkarskich eskapad, z reguły solo, ale także wielu komicznych zdarzeń, które następowały w trakcie tzw. zbiorowych wycieczek wędkarskich i w których w latach 80 i 90 brałem czynny udział… Materiału jest mnóstwo, ale czasu mało… Ludzie wybierają priorytety, z reguły bardzo podobne… Być wędkarzem, to brzmi dumnie, ha, ha… No i płynę sobie tą rzeką, płynę… I nikt mnie nawet nie drasnął… Tylko ząb czasu kąsa niemiłosiernie, a rzeka długa, coraz szersza i kresu ujścia nie widać, ha, ha…

„ Szukam, szperam, brnę przez wirtualną przestrzeń już lekko znudzony, aż tu nagle cyk! Cykad.. Cykadass.. Warsztat SS? Niezbadane wyroki googlowskie i wichry internetu wrzuciły mnie do warsztatu SS i to nie frontowymi drzwiami na str. 1 tylko gdzieś dziurą w dachu (bez urazy ) na stronę X o akcji X i o rozmieszczeniu obciążenia. O ho! Sobie myślę. Chyba właściwy adres i myk na początek Warsztatu SS i poszło.”

Może kiedyś wrócę do korzeni i odtworzę całość w nowej formie, na spokojnie poprawię treść, stylistykę…

„Pomijając fakt, że Warsztat czyta się rewelacyjnie jako powieść (komediodramat encyklopedyczny z elementami sci-fi i groteski ) to jest on wspaniałą bazą wiedzy na temat przynęt, ich wytwarzania, a także poradnikiem filozoficznym wędkarza entuzjasty ”

Ha, ha, no cóż, bo tak być musi, musi… Bo tak jest…

„Zanim ktoś zapyta, od razu odpowiem:



Tak, już robię woblery tylko z dwóch połówek,



Tak, do strugania używam przypróchniałej topoli,



Tak, stelaże wklejam distalem,



Tak, małpuje Pańskie kształty przynęt,



Tak, ściągam Pańskie wzory malowania,



Tak, w garażu już leży listek po rutinoscorbinie bo ostatnio oczka sklepowe zaczęły mnie drażnić,



Tak, niedawno śniła mi się strzebla potokowa w szacie godowej,



Tak, raczej wszystko ze mną w porządku.. raczej..



Nie, nie mam zamiaru wracać do lipy,



Nie, jeszcze nie osiągnąłem pracy woblera SS ,



Nie, jeszcze nie złowiłem pstrąga.”

A to są już zwyczajne rozterki początkującego strugacza i początkującego pstrągarza obecnych czasów… Wy macie teraz trudniej, bo ryb mało… Poziom wykonania i jakość ogólna niegdysiejszych przynęt była o niebo niższa, a łowiły… Niestety, obecnie w polskich wodach poprzeczka jest wysokooo… Najgorsze, co może się przytrafić początkującemu, to zniechęcenie i niepewność… Bo często sam nie wie, czy przynęta kiepska, czy ryb nie ma… Najlepiej podnieść się na duchu i uznać, że tylko opcja druga istnieje, ha, ha… Z czasem dochodzi się do kunsztu polegającego na wiedzy, bez testowania, czy przynęta jest dobra, czy nie…

„Korzystając z okazji chciałbym zadać panu pytanie, a właściwie to prosić o radę. Ale po kolei.



Mieszkam w Płocku, stolicy Mazowsza. W Płocku jest Wisła, piękna, dzika i szeroka jak Amazonka. Do Wisły wpada Skrwa Prawa. Skrwa Prawa ma odcinek górski. Do odcinka górskiego kiedyś wpadły pstrągi.. podobno. Podobno bo jeszcze nie miałem niestety okazji żeby się o tym przekonać I tu jest cały problem. Mamy początek kwietnia. Wędkarz żółtodziób-pstrągowy jedzie nad rzekę, wstaje rano o 4 i rusza... No właśnie, ale czy o 4? Czy może o 12? A może jednak o 18? Wiadomo, że najlepiej od 4 do 22 ale się nie da, wiadomo lajf is lajf. I tak dochodzi Adam do rzeczki woda szumi tu po prawej nurt opływa wartko głazy w nim zatopione, a kamienisty odcinek ciągnie się ze 300m. A po lewej z prądem woda zwalnia, lekko się rozlewa. Tu drzewo zwalone, tam karpa, tu wypłycenie. I patrzy wędkarz i myśli. I moje niemądre pytanie (bo nie ma głupich) brzmi: co on powinien sobie pomyśleć, żeby zwiększyć swoje szanse na złapanie ryby w tej przekłusowanej i przebłyszczonej wspaniałej wodzie?



Jeśli pozostawi Pan to pytanie bez odpowiedzi to zrozumiem, bo już setki stron portali, forów i książek zostało wypełnionych odpowiedziami na podobne pytania. Ale jeśli w ogólnowiosennym przypływie dobroci i radości zechce Pan udzielić jakiejś porady, takiej wytycznej to będę "dźwięczny", takie coś w stylu "jak tą żabę połknąć" ”

W marcu i kwietniu pstrągi biorą z reguły cały dzień… Spowodowane jest to w miarę stałą termiką wody, a więc i natlenienie wody jest korzystne… Doszły już do siebie po tarle i rześko w boskich dla siebie warunkach nadrabiają straty energii i masę ciała… Jednak nie jest to łatwa ryba do złowienia i mam na myśli oczywiście ryby większe, tzn. powyżej 40 cm bez względu na porę roku… Pstrąg potokowy to typowa ryba, prowadząca samotniczy tryb życia… Każdy jeden osobnik okresowo zajmuje pewien teren, z którego dóbr korzysta, ha, ha… Pstrągi „jednoczą się” wyjątkowo i jest około kilkunastu zjawisk, w których to zjednoczenie następuje… Wtedy są zgodne, bo „wspólnie głodne” i tolerują swoje bliskie sąsiedztwo… Zależy wszystko od żyzności rzeki, jej typu, zasobności naturalnych kryjówek… Pstrąg to bardzo survivalowa rybka i nauczona doświadczeniem pokoleń wykorzystywać wszystko to, co nadaje się do jedzenia i współbytuje razem z nim w ciężkich, górskich warunkach… Dlatego przetrwał… Kiedyś nie było żadną wielką sztuką, przynajmniej dla mnie, regularnie łowić okazy… Znałem i znam chyba wszystkie cykle zachodzące w rzekach, mam do tego poukładane przynęty, wiem, jak się zachowywać, aby ryb nie płoszyć… Wszystko złożone „do kupy” jest bardzo ważne, najmniejszy błąd powoduje, że nie ma nawet wyjścia ryby, choć była skora do pobrania przynęty… Pewnie, że w Internecie pokazuje się różne sytuacje… W latach 80 na Kwisie także mogłem kończyć łowienie nieraz po pięciu rzutach, bo taki był tzw. komplet, zabić ryby i wracać do domu… Jednak nigdy tego nie robiłem, bo inny jest cel mojego łowienia… Teraz sytuacja jest ogólnie trudna. Ryb mniej, do tego skłute i z tego względu bardzo rzadko nieostrożne… Trzeba kombinować. Są setki, jeśli nie tysiące różnych wzorów „kombinacji”… To, co się sprawdzi na jednej rzece, nie znaczy, że zadziała na innej… Podczas najazdu Hunów, gdy Kwisę „sprzedano” reszcie Polski (a’ propos pór dnia) szybko wyczaiłem, że z samego rana nie warto moczyć trampków i jeździłem o wiele póżniej, gdy wędkarze już skończyli łowienie, albo kończyli… Bardzo często się zdarzało, że najlepsze brania miałem w środku upalnych nieraz dni… Po prostu napaleni pstrągarze z utrwalonym stereotypem najlepszego porannego brania, nawzajem płoszyli sobie ryby, jednym i drugim brzegiem, pod prąd i z prądem maszerowały tłumy… A ja , ha, ha, w samo południe maszerowałem sobie sam, wolny od stereotypów, jak wolny ptaszek typu kormoran, ha, ha… No bo ryba jeść musi, a kiedy ma to robić, jak rano jej się nie pozwala… Trzeba zawsze pamiętać o tym, że pstrąg potokowy jest rybą bardzo płochliwą i potrafi zaszyć się w kryjówce na wiele, wiele godzin… A skusić go do brania w jego domu, kryjówce, należy zaliczyć do największej sztuki w ogóle łowienia ryb, bo jest często tak ukryta, zamaskowana, że nie sposób dotrzeć tam z odpowiednią przynętą i odpowiednio ją skrycie, nie będąc dostrzeżonym, podać… Są sposoby „wyciągania” ryb z kryjówki, ale musi nastąpić splot korzystnych do tego procederu okoliczności, bo kryjówka, kryjówce nierówna, a i stopień spłoszenia niejednaki… Poza tym, dochodzą względy „przebłyszczenia”… Tu istnieje wielkie pole do popisu… Trzeba włożyć miedzy bajki powiedzenia o niezwykle skutecznych przynętach, które łowią zawsze… Jeśli celem jest większa ryba i łowisko jest obarczone dużą presją, to możemy mieć 100% pewność, że z niejedną przynętą miała do czynienia i posługując się tą logiką, tak dobierać przynęty, aby tworzyć wzorce wcześniej nieznane, albo w działce wzorów tworzyć różnice, które odbiegają od najczęściej stosowanych szablonów… Dotyczy to wszystkiego, od typu przynęt, poprzez ich kształty, wielkości, kolory, prace itp. To wszystko się zmienia, pulsuje… Mija i powraca… Kto szybciej reaguje, ten łowi…

Ale, ha, ha, bez odpowiedniego podejścia ryby i podania, najlepsza przynęta w danej chwili nie da rady… Co, wszystkim, ku przestrodze, oznajmiam, ha, ha…

„Pragnę gorąco podziękować Panu za uchylenie drzwi Warsztatu SS i podzielenie się wiedzą i doświadczeniem, i tzw. "patentami i sposobami na ...", do których użytkownicy CF i inni goście rękodzielnicy amatorzy/ i ci bardziej zaawansowani dochodziliby latami, albo nie doszli by nigdy. Wytyczył pan ścieżkę, przetarł szlak. Trzeba go przejść, albo inaczej "ma się możliwość" nim podążyć. Droga jest długa i niekiedy wyboista, ale nic nie stoi na przeszkodzie żeby w pewnym momencie lekko skręcić i odbić w jakąś boczną dróżkę, swoją dróżkę.”

No cóż, szkoda, że nie jestem młodszy, bo tą wiedzę miałem 20 lat temu, teraz mam większą, ale jej na razie nie udostępniam… To wszystko, o czym piszę, to są stare historie… Ciągle łowię, ciągle tworzę i ciągle coś wymyślam, eksperymentuję… Bo to moje życie, po prostu…

Dziękuję Ci za te słowa… Jestem tylko szarym wędkarzem znad dolnośląskiej rzeczki… Ilu jest takich jak ja… Może wielu… Gdyby nie przypadek, nikt by mnie nie znał, poza garstką wędkarzy z mojej okolicy, którzy mówili swoim żonom „Co, ja często jestem na rybach? A Sasza?”… A żony na to „Ten cały Sasza jest zdrowo pierdol… Chcesz wylądować tak, jak on, która to już głupia baba skusiła się na jego bajerę?”… ha, ha, grunt, to humor, ha, ha, o czym, w ramach krótkiego pożegnania chciałbym skromnie przypomnieć…

PS. Jeśli o czymś zapomniałem, to także proszę przypomnieć…

offline
mlodzian 2019-04-08 09:38

Użytkownik
Użytkownik
Posty: 7
Dziękuję za odpowiedź i cenne rady!

Może miejscami nie "za zbytnio" krzepiące: "Wy macie teraz trudniej, bo ryb mało… Poziom wykonania i jakość ogólna niegdysiejszych przynęt była o niebo niższa, a łowiły… Niestety, obecnie w polskich wodach poprzeczka jest wysokooo… ", "Teraz sytuacja jest ogólnie trudna. Ryb mniej, do tego skłute i z tego względu bardzo rzadko nieostrożne… ", "Trzeba włożyć miedzy bajki powiedzenia o niezwykle skutecznych przynętach, które łowią zawsze… " - no cóż takie są realia :/, ale z tą przynętą idealną, która łowi zawsze to tylko kwestia czasu bo się za to struganie już wziąłem na poważenie

Ale przecież "Najgorsze, co może się przytrafić początkującemu, to zniechęcenie i niepewność…" i tego się będę trzymał jak rzep psiego ogona

A w chwilach zwątpienia zawsze pozostanie: "Bo często sam nie wie, czy przynęta kiepska, czy ryb nie ma… Najlepiej podnieść się na duchu i uznać, że tylko opcja druga istnieje, ha, ha… "

Jak Pan pisze "grunt, to humor"

Pozdrawiam serdecznie,

Adam

offline
Cykadass 2019-04-08 17:47

Człowiek CF
Człowiek CF
Posty: 5168
No to fajnie, że nić porozumienia zawiązała się... Każdy młody "kibic" mojego warsztatu jest dla mnie równo ważny... Po to, to wszystko istnieje, ha, ha... I już mam nowy pomysł na nazwę pewnej nowej przynęty... Toto SS, ha, ha...
offline
Cykadass 2019-04-10 09:53

Człowiek CF
Człowiek CF
Posty: 5168
Paw Paw i mysz - chochoł, bardzo trafne rozwiązanie gryzoń - środowisko...



offline
Cykadass 2019-04-11 09:51

Człowiek CF
Człowiek CF
Posty: 5168
Były sobie myszki trzy...



offline
Cykadass 2019-04-12 11:13

Człowiek CF
Człowiek CF
Posty: 5168
Ale czas leci... A w uszach jeszcze tkwi chrzęst lodu...

offline
Cykadass 2019-04-13 17:39

Człowiek CF
Człowiek CF
Posty: 5168
Kiedyś, gdy zrobiłem sobie pierwszą "mysz" malowaną, pewien stary wędkarz popatrzył krytycznie i z obrzydzeniem i rzekł "Za jasna"... Zapytałem dlaczego tak uważa... "Bo cymbale, mysza mokra jest ciemniejsza..." Ha, ha...

Tu mamy "myszę" Paw Paw w kolorze mysim i ciemniejszym...



offline
wobler130 2019-04-13 20:44

Użytkownik
Użytkownik
Posty: 597
Ryby, myszki, zabki i ruchliwe góralki, toooo jest zycie Panie Sławku haha. Te Adamy to jakieś kumate nawet, bo i imiennik sie mi trafił na forum. Fajne te obrazki, ale coś więcej ze swojego warsztatu Panie Sławku, ja po to tu wchodzę haha. Pozdrawiam z smierdzącego domaluxem pokoju haha.
offline
Cykadass 2019-04-13 21:39

Człowiek CF
Człowiek CF
Posty: 5168
Ha, ha, uważaj z tymi ruchliwymi góralkami i nie wpuszczaj do warsztatu, bo robota stanie, ha, ha... One widzą w tym jakiś artyzm i je to kręci... Ja dla jaj jeszcze wsadzałem pędzel w kły i świrowałem malarza, albo dłuta wystawały mi z każdej kieszeni... Ha, ha, ja już stary, ale pomysły lubię podsuwać, ha, ha, z każdej dziedziny...

Jutro pokażę cykadkę nowej generacji, jeśli chodzi o design, tak zrobioną na szybko, też dla jaj, ha, ha... Dziś już nie mogę, bo jestem w domku... Ale skoro coś chcesz, a dla kumpli się przecież nie odmawia, ha, ha... A u mnie mnogo tego wszystkiego i ciągle przybywa... Po co ma się popsuć...
offline
Cykadass 2019-04-14 19:41

Człowiek CF
Człowiek CF
Posty: 5168
Dobra, pokazuję kolejny pomysł… Otworki. Rzędy otworków, albo inne kompozycje… Tu akurat cykada liściak z otworkami wzdłuż nerwów… Zrobiona na szybko dziś rano, byle jak… Można otworki zostawić niewypełnione, można wypełnić lakierem… Efekty takiego wykonania mogą być dwa, albo trzy, a nieraz cztery, ha, ha… Zależy pod jaką rybę robimy cykadę, do jakich warunków i jakiej wody… Bawiłem się niegdyś z siatkami i otworkami, dziś mi się już nie chce, czas zbyt szybko obecnie ucieka i nie chce mi się wchodzić z powrotem do tych samych rzek… Odlewałem cykady w setkach różnych kombinacji korpusy – skrzydełka, poświęciłem na to masę czasu… Część form mi skradziono, część wyrzuciłem na złom… Dziś macie profesjonalne sposoby obróbki, można formy zamówić za grosze, podobnie jak i skrzydełka… Lasery tną z dokładnością niebotyczną, otworki 0.2 mm to pikuś, malarze i inni artyści niech dzieła dokończą… Czy warto? Wszystko, co pokazuję, do czego inspiruję i o czym piszę, jest warte Waszej uwagi… Bo to nie są głupoty… Wszystko przetestowane na grubych zwierzach w znoju i pocie czoła, ha, ha… W takiej cykadzie leży głęboko ukryty sens… Jaki?… Ha, ha…





offline
Wawrzyniec Wiór 2019-04-14 20:24

Użytkownik
Użytkownik
Posty: 5
15 mocowań żyłki x 3 miejsca na kotwicę x 4 opcje kolorystyczne = 180 możliwości Masakra i jak, np. ja, wędkarz niedoświadczony (mimo 40+ na karku) ma się w tym odnaleźć ??

Trochę o sobie: wychowałem się nad Bobrem i jeziorem w Pilchowicach, nad wodą spędzam czas kiedy tylko mogę, jednak przygodę z wędką zacząłem całkiem niedawno. Przez "warsztat" przebrnąłem i co nieco się dowiedziałem.

Pozdrawiam,

Irek.
offline
Cykadass 2019-04-14 21:44

Człowiek CF
Człowiek CF
Posty: 5168
W tej cykadzie akurat w zasadzie 7 możliwości istnieje... Jak widzę cykady z jednym punktem do mocowania agrafki, to trochę czuję się tak, jakbym miał do wyboru - złowić jedną rybkę, czy siedem większych... Są jeszcze nastepne rozwiązania, ale może o tym innym razem... Punkt zamocowania jest jednym z bardzo waznych składników każdej jednej przynęty, nie tylko sztucznej...
offline
wobler130 2019-04-16 21:58

Użytkownik
Użytkownik
Posty: 597
O to chodziło, dziękuję. Pozostaje czekać na to "innym razem" haha
offline
Cykadass 2019-04-17 10:43

Człowiek CF
Człowiek CF
Posty: 5168
Do testowania cykad, gdy miałem nowy wzór często używałem takiego szablonu otworów... Jeden otworek do mocowania agrafki to jakieś nieporozumienie... Póżniej " laicy cykadowi" używają takiego i dość rozpowszechnionego sloganowego zwrotu "na cykady nie biero...", ha, ha... Zresztą to dotyczy wszystkich przynęt... Przynęta, to nie tylko wygląd... Trzeba wiedzieć, jakie kolory, wielkość, jak prowadzić, jak ustawiać, jak, jak, jak...

offline
Wawrzyniec Wiór 2019-04-17 16:14

Użytkownik
Użytkownik
Posty: 5
[quote](...) Trzeba wiedzieć, jakie kolory, wielkość, jak prowadzić, jak ustawiać, jak, jak, jak...[/quote]

To ja mam parę pytań konkretnie do liściaka. Im agrafka bliżej główki, tym cykada pracuje drobniej (czy tak?), a jaki wpływ na pracę ma umieszczenie kotwicy, czy przesunięcie jej bliżej ogona jeszcze tę pracę wygasi?? No i jeszcze prośba od "świeżaka" o kilka uwag odnośnie reakcji ryb na pracę przynęty, kiedy stosować bardziej agresywną a kiedy mniej.
offline
Cykadass 2019-04-17 21:38

Człowiek CF
Człowiek CF
Posty: 5168
Przepraszam, ale jutro trochę szerzej odpiszę... Teraz lulu, bo ledwo żyję, ha, ha... Te hole ryb tak mnie męczą...

15 lat na rynku
Raty 0% PayU PayPo
0.62 s