Nie jesteś zalogowany/-a ZALOGUJ SIĘ lub ZAREJESTRUJ SIĘ
Jesteś tutaj: Corona-Fishing > Artykuły > Nietypowy dzień
2015-06-03

Nietypowy dzień

Dzień zapowiadał się jak jeden z wielu. Rutynowe zajęcia i zwykłe sprawy - a jednak, z perspektywy czasu, okazał się jednym z tych, które gdzieś się miło wspomina. Podczas rozmowy z napotkanym wędkarzem w oczach opowiadającego widać ten błysk, te emocje, i za jego sprawą i przy odrobinie wyobraźni, przenosimy się w czasie w miejsce znane tylko jemu, nad wodę magiczną i tajemniczą.Przed oczami staje nam rzeka wijąca się swoją utartą od wielu lat drogą.


Nietypowy dzień

Sierpniowy dzień, późne popołudnie i szybka decyzja. Piętnaście-dwadzieścia minut jazdy samochodem i jestem nad rzeką.Dzień upalny, jak to w sierpniu bywa. Rzeka tak jak wczoraj i kilkanaście dni wcześniej-krystalicznie czysta. Stan wody niski, bo i dni od dłuższego czasu suche, bez kropli deszczu. Szybki montaż zestawu muchówka 2,70 m: klasa 5/6, sznur podobnych rozmiarów, żyłka 0,14 mm. na końcu zestawu 2 nimfy klasyczne brązki, główna na haku nr 12, skoczek nr 16 - żadnego szału, standard. W zamyśle nastawiłem się na połów lipieni, których na tym odcinku rzeki jest dosyć sporo i to słusznych rozmiarów.
Nic się nie dzieje... To przecież dopiero 15-ta i słońce praży niemiłosiernie, może bliżej wieczora.Dochodzę do miejsca znanego mi doskonale, bądź co bądź spędziłem nad tą wodą ćwierć wieku. Punkt dość ciekawy, bystrze kamieniste z wodą około pół metra, po którym zaczyna się wlew głęboki na jakieś 1,5 m. Woda potrafiłajednak, mimo umocnień ludzkich, wyżłobić i podmyć burtę brzegową.Dół dość głęboki jak na tą rzeczkę,ale przy tym krótki, a za nim woda zdecydowanie się wypłyca. Dochodzę na koniec bystrza, wstawiam muchę i kontroluję spływ raz, drugi, trzeci, piąty… W pewnym momencie zestaw się zatrzymuje.
Znam ten dołek, ma trochę zaczepów na dnie, więc delikatnie podrywam zestaw do góry, unikając utraty kolejnej muchy. W ułamku sekundy wiem, że coś jest nie tak, muchówka gdzieś miękko zagrała inaczej niż przy tępym zaczepie. Kij wygiął się w pałąk i powoli zacząłem coś podnosić do góry.
Jakież było moje zdziwienie, gdy na końcu zestawu zobaczyłem GO. Brąz z czernią, piaskowo-różowy brzuch, kropki tak wyjątkowo pięknie czerwone, i ten hak rysujący się na jego dolnej szczęce. Tak na oko 70-tka, jak nic dobrze ponad 3 kg. I co teraz?...
Pierwsza myśl - gdzie lądować rybę, wyślizg lub chwyt za szczękę-za gruby w karku a podbieraka nie używam. Moje myśli przerywa błyskawicznie ON. Jego plan był zupełnie inny. Odwrócił się, i swoją obraną drogą zaczął odpływać w dół rzeki, szukając schronienia w kępie roślin wyrastających z dna.Hamulec muchowego kołowrotka starał się zastopować jego zapędy, na ile pozwalała na to wytrzymałość żyłki 0,14 mm. Zszedł w dół rzeki około 10 do 12 m, wykonał zwrot, i z sobie znaną szybkością i siłą, w ekspresowym tempie ruszył w górę rzeki. W ułamku sekundy pojawił się na początku wlewu, na krawędzi uskoku z bystrzem, i ponad metrowym wyskokiem z wody zakończył odjazd upadając bokiem, i zginął w zakamarkach dołka. Napięty sznur i parabola kija dawały dowód, że jeszcze jest, jeszcze nie koniec, on jednak nie myślał przegrywać. Ponownie ruszył w dół rzeki, a po paru metrach stanął. Wykonał nawrót podobny do pierwszego, i kolejnym odjazdem znalazł się tuż pod moimi nogami gdzie, podmyta burta usiana była krótkimi palikami ludzkiej melioracji.Wbił się w brzeg między wystające kołki i stanął...


Nietypowy dzień
Nietypowy dzień

Aż dziw bierze, że wtedy nie zerwał cienkiej linki. Odpoczął kilka sekund i ruszył ponownie w górę, kończąc swój odjazd kolejnym wyskokiem, jednak już nie tak spektakularnym jak ten pierwszy.Nie mając za bardzo ochoty do pozowania przed aparatem ruszył znów w dół rzeki, jednak zmęczony ciągłymi wyskokami z wody i sprężystością muchówki, zaczął się powoli poddawać.
Teraz pora na mnie! Do tej pory to ON tutaj rządził i ustalał reguły. Nadszedł czas, aby się zapoznać i przywitać.
Starając się kontrolować zestaw ostrożnie zawracam i doprowadzam rybę do siebie. Płynie spokojnie, ciężko oddycha, jest duża, jak na tą rzekę rzec można - prawdziwy okaz.
Muchówka wygięta do granic możliwości bo kijek cieniutki, a waga ryby dość pokaźna. Mam GO naprzeciw siebie, patrzę mu w oczy, na jego hak, kolory, wolno oddychające skrzela. Widzę GO jak na dłoni...
Zanurzam rękę w wodzie, myślę: „jeden chwyt, drugiego nie będzie”. Nagle moje rozważania przerywa suchy trzask. Moment niedowierzania, prawie go dotykam... Jednak wędka prosta, żyłka pęka w okolicach łączenia ze sznurem.
Ryba stoi, nie odpływa, ciężko oddycha, chwila trwa i trwa...
Powolutku, majestatycznie, ginie w odmętach dołka.
Niedowierzanie i konsternacja, wędkarska złość aż we mnie eksploduje! Co się stało,było przecież tak blisko? Choć upłynęło już trochę czasu, za każdym razem wspominając te chwile na mojej twarzy pojawia się uśmiech, a im dłużej żyje tym uśmiech ten jest większy. Natomiast gdy opowiadam o tej wyprawie, emocje są takie same jak tamtego dnia. Ciekawostką jest jednak coś innego-łowiłem na tym odcinku około 50 dni z rzędu, różnych porach dnia, jednak ON wybrał sierpniowe popołudnie, dzień pełen słońca, gorący, wręcz upalny. Piękny dzień na spotkanie dwóch równych sobie przeciwników. Walkę co prawda przegrałem, co prawda spotkań z dużymi pstrągami miałem w życiu wiele i różne były wyniki, ale właśnie ten dzień był jakiś wyjątkowy.
Tekst: Dariusz Kuliś
 


Zgłoszenie nadużycia
Temat zgłoszenia
Opis problemu:


Zgłoś nadużycie

Udostępnij ten artykuł:
Facebook Google Bookmarks Twitter LinkedIn

Oceń artykuł
koronka1koronka2koronka3koronka4koronka5

polecane dla Ciebie

Artykuły

woblery kleniowe
woblery kleniowe
Przez wiele lat wielce ceniłem klenia za to, że mogłem łowić go niemal przez cały rok. Do rzeki miałem niedaleko, a ilość zamieszkujących ją kleni była bardzo duża. Nieustannie zbierałem doświadczenia i wszystko skrupulatnie ...
GUMY SANDACZOWE
GUMY SANDACZOWE
Czerwiec to czas kiedy wielu z nas wybierze się na sandacza. Dlatego chciałbym podzielić się z wami kilkoma spostrzeżeniami, które być może pomogą niektórym w poszukiwaniu tej wspaniałej ryby. Nie uważam się za specjalistę ...
Baby na rowerach - czyli polowanie na Fińczyka.
Baby na rowerach - czyli polowanie na Fińczyka.
W mocnej ekipie i zwartych szeregach rozpoczynaliśmy poszukiwania wędkarskiego raju. W Krainie Wielkich Jezior znalezienie dogodnego miejsca do noclegu nie jest proste. 15 km pieszych wędrówek to dla wielu trudne ...
wędkarstwo
wędkarstwo
Po 14 godzinach przedzierania się w samotności przez zakrzaczony brzeg pstrągowej rzeczki, w głowie pojawiają się przedziwne myśli. Niekiedy człowiek zaczyna gadać sam ze sobą, innym razem stara się zaprzyjaźnić z rybami, aby przyjęły ...
Jak 14 dziwnych ludzi szukało lorbasa, czyli dwa dni nad Bobrem
Jak 14 dziwnych ludzi szukało lorbasa, czyli dwa dni nad Bobrem
Pierwsze spotkanie pstrągarzy CF już za nami. Do ostatniej chwili wyjazd wisiał na włosku. Tydzień przed naszym spotkaniem Bobrem płynęła powodziowa woda. Dopiero na 2 dni przed wędkowaniem dostaliśmy sygnał, że woda zeszła do koryta. ...
boleń na woblery
boleń na woblery
Coś niesamowitego i magicznego zarazem jest w poznawaniu nowych metod i technik łowienia. Wyjątkowy smak sukcesu, który buduje się zaraz po zdecydowanym braniu ryby jest największą nagrodą dla wędkarza, który całe swoje życie ...
szczupak jerki
szczupak jerki
Wiele lat temu, nad brzegiem jednej z pstrągowych rzek Dolnego Śląska obserwowałem wędkarza, który siedząc na powalonym pniu skrzętnie notował coś w zeszycie. Wówczas, pod nosem ale z pełną ironią, uśmiechnąłem się i ...
zimowy spinning
zimowy spinning
Tym razem zabiorę Was na zmarzniętą rzekę w poszukiwaniu ryby, która choć na chwile zechce zapolować na niewielką srebrna rybkę. Celowo nie określam precyzyjnie gatunku drapieżnika na którego zapolujemy, bowiem sukcesem będzie dla nas, ...
15 lat na rynku
Raty 0% PayU PayPo
0.26 s