Nie jesteś zalogowany/-a ZALOGUJ SIĘ lub ZAREJESTRUJ SIĘ
Jesteś tutaj: Corona-Fishing > Artykuły > Bolenie w maju
2009-03-08

Bolenie w maju

Nie mam tu na myśli odległej historii czasów partyzantki, lecz sposób, jaki od zawsze wykorzystywali partyzanci w swojej pracy. Pojawiali się cicho i niezauważenie, skradając się nie wiadomo skąd. Do maskowania swoich podchodów wykorzystywali wszystko dookoła: las, zarośla, krzewy, trawę, a nawet nierówności terenu.

Co łowić w maju? Boleń!

I choć do 1-szego maja jeszcze sporo czasu, to powoli zaczynam myśleć o tej rybie - o pierwszym wypadzie na bolenia. Właśnie na inaugurację sezonu szczupakowo – boleniowego z paru osobistych powodów wybieram bolenia. Boleń na początku sezonu buszuje po płytszych wodach. Dlaczego? Chyba tylko dlatego, że nagrzewająca się woda przyciąga na tą płytszą masę drobnicy – nie tylko uklejki, ale także bolenie wracają już powoli do sił po niedawno odbytych godach.  I co wówczas mają do roboty? Ano tylko jedno im w głowie - wrócić jak najszybciej do świetnej kondycji i formy, a  do tego niezbędne są ogrzewające je promienie słoneczne i duża ilość pokarmu. Nieustannie  krążą więc wokół miejsc, gdzie zbiera się drobnica i praktycznie cały dzień patrolują te rewiry, nie przepuszczając żadnej nadarzającej się okazji do skubnięcia czegoś z syto zastawionego stołu.


boleń w maju

Boleń w maju

Bolenie zachowują się podobnie do partyzantów. Pływają powoli i cichutko, czekając na okazję łatwego i pewnego kęska. Jeśli tylko nadarzy się okazja następuje raptowny i pewny atak, co obserwujemy gejzerem wody i paniką wszystkiej drobnicy dookoła, ale dla ofiary bolenia jest już przeważnie za późno – stała się kaloriami w powrocie do kondycji. I skoro bolenie wybrały sobie taki sposób – na partyzanta – my również musimy zaciągnąć się w szeregi partyzantki. Czy nam się to podoba, czy nie, musimy tak samo skradać się - po cichutku i bez gwałtownych ruchów – chowając się za czym tylko jest możliwe. Nie pchajmy się boleniom na głowę – zachowajmy dystans – obudźmy w sobie żołnierzyka, wróćmy pamięcią do dziecięcych lat i przypomnijmy sobie te zabawy w partyzantów. We mnie właśnie bolenie powodują to, że z miłą chęcią wracam do tych wspomnień z dziecięcych lat. To skradanie się, baczna obserwacja to nic innego jak świetna zabawa.


łowienie bolenia w dużej rzece

Jeśli już nie mamy innego wyjścia i weszliśmy boleniom na głowę – nie martwmy się, daleko od zastawionego stołu nie uciekły. Usiądźmy tak, by ich nie płoszyć, bacznie poobserwujmy co dzieje się dookoła i poczekajmy aż wszystko wróci do normy, którą zakłóciliśmy swoim wtargnięciem. Ważne jest by pierwszy rzut wykonać dopiero, gdy upewnimy się, że wszystko się uspokoiło. Na takie pierwsze łowy wybierzmy sprzęt raczej lżejszy – bolenie jeszcze są w anemicznej kondycji. Podobnie z wabikami – ołowianki, woblery na bolenia chodzące jak przecinaki itp. przynęty zostawmy w domu. Moją główną przynętą na takie łowienie jest wobler – nie za ciężki, mający oprócz lusterkowania leciutką pracę ogonową – nie prowadzę go też bardzo szybkim spidem.


boleń w dużej rzece

Nie musi to też być wierna imitacja uklejki – jest naprawdę dużo różnych przynęt boleniowych. Najważniejszą cechą jest żeby było można ją podać na dość znaczną odległość – spokojnie wystarczy 20 metrów.


boleń na spinning

Jak łowić majowe bolenie

Ważną rzeczą przy takim łowieniu jest założenie przyponu wolframowego. Głównym powodem jest to, że będziemy prowadzić wobler w średnim tempie i nie tylko bolenie ucztują na drobnicy – częstym przyłowem będzie właśnie ryba nr. 2 w tym czasie, czyli szczupak i żeby niepotrzebnie i z premedytacją nie znęcać się na esoxach, załóżmy właśnie ten przypon. Naprawdę w niczym nie przeszkadza, a jeśli nam działa na psychikę to chociaż fluokarbon, choć szczupacze zęby go tną, ale istnieje zawsze większa szansa że wytrzyma ostre zęby. Ja używam cieńszych przyponów wolframowych i nie narzekam. Śmiało wystarczy taki 3-5kg, byle był markowy i solidny.


boleń z odry

I tak jak w piosence P. Maryli Rodowicz: „to był maj, pachniała Saska Kempa, szalonym, zielonym bzem..." przypomnijmy sobie, dlaczego ten maj jest tak piękny – chyba tylko dlatego, że wszystko kwitnie i zieleni się dookoła – wniosek z tego: żeby się przymaskować jak ten partyzant ubierzmy się bardziej na zielono, by po prostu zniknąć w tej zieleni. Pudełko woblerów w kieszeni kamizelki, jeden kij, przy nim taki kręciołek średniaczek wielkości 3000 i to wszystko. A gdy już się nacieszymy holem boleni usiądźmy – posmakujmy grzejącego słońca - popatrzmy, jaka ta przyroda jest piękna, gdy budzi się do życia. Siedząc tak wtopieni w tą zieleń mamy duże szanse zobaczyć atak bolenia i to całkiem z bliska – czego wszystkim życzę – później latem nie jest to tak łatwe już do zaobserwowania.


Bolenie w maju

I maj szybko mija – bolki się odpasły, nabrały wigoru i kondycji, nie żerują już cały czas, wówczas zaczynam myśleć o szczupakach i innych rybach. Jednak przeważnie po paru dniach takich łowów zaczyna mnie to nudzić. Pozostawiam je wtedy do lata, jak już będą w świetnej kondycji – prawdziwy waleczny Książe rzeki – łosoś dla tych na nizinach.


Bolenie w maju

Cóż, ale najpierw trzeba doczekać do tego 1szego maja – choć pudełko już spakowane i czeka na inaugurację sezonu. Na szczęście już coraz bliżej tej magicznej i jakże ważnej daty, a jak jeszcze dopisze pogoda w tym dniu – cóż więcej trzeba do pełni szczęścia.

Do zobaczenia nad wodą 1-szego maja.

@frajter

Zobacz więcej:

Przynety na bolenia
Cykada na bolenia
Wobler bezsterowy na bolenia
Wahadłówka na bolenia
Przynęty spinningowe


Zgłoszenie nadużycia
Temat zgłoszenia
Opis problemu:


Zgłoś nadużycie

Udostępnij ten artykuł:
Facebook Google Bookmarks Twitter LinkedIn

Oceń artykuł
koronka1koronka2koronka3koronka4koronka5

polecane dla Ciebie

Artykuły

sezon na pstrąga potokowego
sezon na pstrąga potokowego
Pstrąg potokowy to ryba ponad wszystkie. Dzika, bo żyje w niedostępnych dla wielu miejscach. Cwana, bo widziała już setki przeróżnych przynęt i nadal dostojnie pływa w swojej rzeczce. Mądra, bo tylko mądrość pozwala jej przeżyć ...
okonie na spinning
okonie na spinning
Kiedyś mój sympatyczny kolega opowiedział mi historię niewielkiego, miejskiego jeziorka, które stało się dla wielu wędkarzy polem manewrów rekreacyjnych. Łowiono tam zwykle drobne płotki na robaczka, bo jak wszyscy ...
O wyższości spinningu nad muchówką
O wyższości spinningu nad muchówką
W polskim światku wędkarskim już od dawna istnieje "zimna wojna" pomiędzy spinningistami i muszkarzami. Ja sam do końca nie wiem skąd ta wzajemna niechęć? Może to po prostu polska mentalność? Spinningiści patrzą z politowaniem ...
pstrąg potokowy
pstrąg potokowy
W samochodzie rozległo się milczenie, choć dyskusje całą drogę były zażarte. Kilometrowy odcinek leśnej drogi doprowadził nas na miejsce. Widok zapiera dech w piersiach. Komentarz nie jest tu potrzebny, to i nikt nic nie mówi. Jest ...
Pstrągowe porachunki
Pstrągowe porachunki
Od powrotu z pstrągowego zlotu "Karpacz 2009" upłynęło już wiele czasu. Czas płynie szybko, ale nie mogłem zapomnieć o bezrybiu, jakie nas wszystkich wtedy dotknęło. Bardzo zależało mi na tym, aby każdy z nas złowił choć ...
WSPOMNIENIA - 1.
WSPOMNIENIA - 1.
WSPOMNIENIA – 1. Pewnego pięknego dnia początku kwietniowej wiosny 1975 roku, ojciec kupił dwie butelki żytniej „z kłoskiem” za dwa dolary i sześć centów w zgorzeleckim Pewexie, „dorzucił” do tego zakupu ...
Tropem Famy
Tropem Famy
Wieści o tym potworze krążyły po okolicy kolejny sezon. Ucho raz nadstawiało się chciwie, łowiąc najmniejsze detale relacji, innym zaś aż puchło od dętych farmazonów, bo też ile to można było nasłuchać się dziwów! Oto ...
wędkarstwo corona fishing
wędkarstwo corona fishing
Zapytany swego czasu gdzie byłem podczas zeszłorocznych wyjazdów do Norwegii, z dumą odrzekłem „na północy”. Dziś wiem jak bardzo nie rozumiałem tego określenia. Moje indywidualne postrzeganie survivalu, ...
15 lat na rynku
Raty 0% PayU PayPo
0.25 s