Nie jesteś zalogowany/-a ZALOGUJ SIĘ lub ZAREJESTRUJ SIĘ
Jesteś tutaj: Corona-Fishing > Grupy

Odżywianie pstrąga potokowego


offline
Remik 2012-01-12 14:42

Człowiek CF
Człowiek CF
Posty: 3388
Mocno zaintrygował mnie wpis @Zielonego na temat woblerów i sposobu reagowania pstrąga na przynęty typu wobler itp. Pogrzebałem nieco w moich zapiskach, poślęczałem nad badaniami które można odszukać w Internecie jak i zerknąłem do książki poświęconej Pstrągowi i Lipieniowi...
offline
Remik 2012-01-12 14:49

Człowiek CF
Człowiek CF
Posty: 3388
"... pstrągi mają jednak bardzo korzystny stosunek wielkości paszczy do wielkości ciała. Dlatego szybko zaczynają atakować coraz większe zwierzęta. Już pstrążek o długości 6 cm potrafi przełknąć sporą dżdżownicę..."

"... przekroczenie długości 15 cm to dla pstrągów okres przełomu. Od tej wielkości zaczynają polować na inne ryby. Tej wielkości pstrąg może schwytać i połknąć niewielką strzeblę, głowacza, śliza albo swojego młodszego o rok czy dwa kuzyna..."

"... pstrągi o długości ponad 20 cm zaspokajają swoje potrzeby pokarmowe w połowie rybami w połowie bezkręgowcami..."



cyt. Jan Błachuta, Karol Zacharczyk "Pstrąg i Lipień" Warszawa 2000

offline
Cykadass 2012-01-12 15:41

Człowiek CF
Człowiek CF
Posty: 5168
Remiku, a ja pójdę „na skróty”, bo je wprost uwielbiam. Po co wprowadzać ludzi w zawiłości nauk przyrodniczych, skoro dużo rzeczy można wytłumaczyć w zdecydowanie prostszy sposób. Obecnie jest modny taki pewien kierunek w filozofii. Nazywa się minimalizmem. Krótko mówiąc – jak najszybszy zamierzony skutek przy najmniejszym nakładzie sił i środków. Jestem minimalistą od kiedy pamiętam, ha, ha…Zgodnie z tą filozofią robię nawet przynęty – bo po co „pieprzyć” się z niepotrzebnymi detalami, skoro więcej uwagi należy poświęcić tym jedynie istotnym…Duże ryby także są minimalistami, ha, ha, ale dość żartów. Królową nauk jest matematyka, a jedną z bardzo ważnych jej gałęzi jest statystyka. Tym wszystkim, którzy nie rozumieją praw przyrody, albo rozumieć ich nie chcą – a jednocześnie mają wątpliwości w ocenie najskuteczniejszych przynęt np. na pstrągi potokowe, polecam tą właśnie dziedzinę. Z badań statystycznych jednoznacznie wynika (a prowadzą je m. in. WW ), że najwięcej DUŻYCH potokowców łowi się na woblery…Póżniej jest wirówka…Póżniej wahadłówka..Póżniej coś tam, a DOPIERO póżniej sztuczne COŚ, co umownie nazywa się sztuczną muszką. Ja osobiście mam pewne wątpliwości, co do tej oceny w pewnych punktach, ale to inna sprawa i nie pora na to, aby moje wątpliwości szerzej wyjaśniać…Jednak, jak niektórzy mówią – statystyka z reguły nie kłamie i tym wszystkim NIEZDECYDOWANYM I WĄTPIĄCYM polecam ten SKRÓT. Myślowy, rzecz jasna, ha, ha...

Ps. Weżmy np. tego ś.p.szczupaka z górskiej rzeczki. Przecież nie będzie się uganiał za chudzinkami strzeblami, skoro "szlachetni" ludzie rzucili mu na stół tłuściutkie i o wiele większe pstrągi...

offline
Cykadass 2012-01-14 08:09

Człowiek CF
Człowiek CF
Posty: 5168
Prywatnie, po długich latach obserwacji tych ryb, ze względu na rodzaj i sposób odżywiania podzieliłem je na kilka grup. Najważniejsze są dwie grupy. Pierwsza to typowi surviwalowcy. Coś na podobieństwo Indian z Andów, albo Szerpów z Himalajów, ha, ha. Te pstrągi, żyjące w bardzo trudnym, zimnym i ubogim w pokarm środowisku nie posiadają dużego pola manewru i muszą maksymalnie wykorzystywać to, co oferuje im natura. Ich domem są strumienie i potoki – prawdopodobnie nie tylko zwykłym domem, ale i tym pierwotnym, w którym setki tysięcy lat temu wyodrębniły się, jako osobny gatunek. Te ryby większość czasu głodują, bo fauna niewiele im oferuje – trochę drobnych ślizów, strzebelek , czasem jakiegoś płaza podeśle, no i całą resztę drobnicy, owady i ich larwy, trochę skąposzczetów i skorupiaków. I to okresowo, znajduje się w ich żołądkach, zwykle w całym rocznym cyklu żerowania około 80% stanowią owady, a resztę pokarm innego pochodzenia. Pstrągi odżywiające się w ten sposób rosną bardzo powoli. Nie tylko ubogi pokarm ma na to wpływ, ale także zwolniony, w takich warunkach, metabolizm i blokada instynktu samozachowawczego. Można je spotkać nie tylko wysoko w górach…Występują także w potokach wielu regionów naszego kraju np. w tych kończących swój bieg w jeziorach, albo sztucznie utworzonych stawach. Takie pstrążki, odłowione i wpuszczone do większego cieku, natychmiast przyspieszają swój rozwój, jeśli chodzi o ogólne wymiary ciała. Mam szczególny sentyment do tej „odmiany”. Nie tylko dlatego, że są bardzo pierwotne, dzikie i zachowały się jeszcze gdzieniegdzie w naturalnej postaci. Właśnie je najczęściej całymi godzinami obserwowałem, bo pozwalała na to głębokość i czystość wody...

Jest także zupełnie przeciwstawna „odmiana”. To „cwaniaki”. Wypasione i „zepsute do szpiku kości” cwaniaki. Tacy przeciętni Europejczycy i Amerykanie USA, ha, ha. To te pstrągi, które nauczyły się żyć w innym środowisku i zostawiły góry i potoczki dla frajerów. Chociaż ta kraina jest trochę bardziej niebezpieczna, ale oferuje za to pełny i obfitujący w jadło stół. Tu żyją największe lorbasy. Ich pomarańczowe kropki mają wielkość leśnych malin. Są niezwykle kapryśne i bardzo leniwe. To niedżwiedzie pływające w basenie miodu. Złowienie ich na wędkę jest największą sztuką możliwą do wyobrażenia sobie. Są zawsze najedzone i bardzo podejrzliwe, nigdy nie muszą się spieszyć. Ich zasięg daleko wykroczył poza krainę lipienia i sięga nieraz prawie do krainy leszcza. Najwięcej ich jest w krainie brzany. Wiem, co mają w brzuchach… Dosłownie wszystko… Ryby rozmaitych gatunków, płazy, gady, skorupiaki, wszystkie możliwe owady… Ale to pikuś...Trafiają się ptaki i ssaki. Przy takich rozmiarach, oprócz człowieka, nie boją się nikogo. To prawdziwa i zmanierowana arystokracja tej części wód. Królewski ród. Osobny gatunek. Gdzieś daleko w głębi ich oczu można ujrzeć ślady atawistycznej przeszłości, gdy ich przodkowie w płytkiej i czystej wodzie, trzęsąc się ze strachu, czaiły się na każdą muszkę płynącą powierzchnią wody…

offline
frajter 2012-01-14 09:21

Użytkownik
Użytkownik
Posty: 1750
Cykadas bardzo pięknie i realnie to ująłeś , całkowicie podzielam twój pogląd , też to zaobserwowałem że woda im bardziej uboga to i ze złowieniem kropkowańca jest łatwiej.

Do tych żyjących u góry dodałbym jeszcze ich wieczną walkę ze środowiskiem w jakim żyją czyli po każdym deszczu , topnieniach śniegu muszą też zatroszczyć się o odpowiednie schronienie. Mają ten sam problem jak wody ubywa. W swoich genach mają zakodowane że w pierwszej kolejności o to trzeba zadbać by przeżyć a dopiero później martwić się co tu do żołądka wrzucić.



Tym na dole jest we wszystkich tych okolicznościach lżej , no latem mają przechlapane bo to nie ich termika otoczenia gdy woda osiąga temperaturę pod granicę naszej pokojowej .

Potrafią się nawet zaadoptować do dna gdzie nie ma za dużo żwiru i piachu , ja to zaobserwowałem jak potrafią się różnić kolorystycznie w takich warunkach , wyglądają jak by były z afryki takie czarnuchy. Ale za to w swoich gabarytach są tak napakowane aż kwadratowe jak Robert Burneika

Ze względu że mieszkam na nizinach to bardziej znany jest mi ten ich rodzaj nizinny.

W tamtym sezonie podeszłem i nagrałem filmik aparatem takiemu żerującemu 30taczkowi , dopiero w domu oglądając ten filmik zauważyłem jak ten cwaniaczek widzi dookoła siebie wszystko co się porusza. Nie gardzi niczym co niesie woda , sprawdza nawet kęski niejadalne , ale nie rzuca się na nie łapczywie tak jak to robią jego krewni w górach.Bo sprawdziłem to w ubogiej górskiej wodzie obserwując jej mieszkańca.

15 lat na rynku
Raty 0% PayU PayPo
0.19 s