Kwisa, co pod nią...
Witam ponownie i przepraszam że trochę smęcę ale od tego jest te forum i ponownie proszę o opinię i ewentualną pomoc, wybieram się na Kwisę cel jest wiadomy. Broń prezentuję poniżej, śmiesznie mało no ale niestety nie wszystko można mieć, czy znajdę w śród nich coś co pomoże mi schwytać lorbasa i na co byście stawiali. I chciałbym zakupić ze dwa woblery na CF wiec również coś podpowiedzcie. Z góry dziękuję chłopaki.
http://www.corona-fishing.pl/https://www.corona-fishing.pl/forum_foto/foto-zoom/29399Obraz 001.jpg" rel="lightbox" title="">
http://www.corona-fishing.pl/https://www.corona-fishing.pl/forum_foto/foto-mini/29399Obraz 001.jpg" alt="" />
http://www.corona-fishing.pl/https://www.corona-fishing.pl/forum_foto/foto-zoom/29399Obraz 002.jpg" rel="lightbox" title="">
http://www.corona-fishing.pl/https://www.corona-fishing.pl/forum_foto/foto-mini/29399Obraz 002.jpg" alt="" />
http://www.corona-fishing.pl/https://www.corona-fishing.pl/forum_foto/foto-zoom/29399Obraz 001.jpg" rel="lightbox" title="">
http://www.corona-fishing.pl/https://www.corona-fishing.pl/forum_foto/foto-zoom/29399Obraz 002.jpg" rel="lightbox" title="">
Franek wnioskując po gloogowskim parysku wszystkie wobki są powyżej 5cm - tak - nie wiem ale paryskow od piątki chyba nie ma mniejszych - co do woblerów pod pstrążki to warto zawsze mieć trochę mniejszych właśnie takich w przedziale 4/5 cm , ja osobiście wolę takie bardziej wysmukłe kształtem , lepiej chodzą w silniejszym prądzie , a teraz woda jeszcze trochę pomyka , warto tez mieć z parę wahadełek takich nie dużych 3/4cm o bardzo kolebiącej pracy. No każdy lubi czymś tam innym łowić a logiczne im większa różnorodność przynęt zawsze łatwiej jest coś dobrać.
Powiem może jeszcze tak - ta sama przynęta w rękach dwóch wędkarzy może być inną - jednemu przypasuje, drugiemu nie, jeden nada jej jakąś pracę, drugi wyciśnie z niej co się da. Także wiara w przynętę to duża część sukcesu.
dziękuję za radę mam tylko dwa wahadełka i nie ma ich na foto...
pięknie kusza nawet stojąc w miejscu. Sa to moje raczej sprawdzone wobki czy balszki na moje rewiry, z kwisą do czynienia mam tyle ile wyczytałem...

Nic nie daje takiej wiedzy jak własne doświadczenia. Więc życzę powodzenia

W 100% się zgodzę Wobler.
dokładnie.pojedziesz to zobaczysz :-)
Kiedyś @Franek1985, tj. z dwadzieścia lat temu, odważyłbym się na pewno na podst. tych zdjęć coś niecoś Ci doradzić. Na pewno napisałbym tak : „Masz Franek dużo dobrych przynęt. Na jeden dzień łowienia w zupełności Ci wystarczy. Obojętnie, czy będziesz szedł z prądem, czy pod prąd, czy będziesz łowić wyprostowany jak świeca, czy na czworakach, czy nastąpi to w marcu, czy w kwietniu i czy woda będzie klarownie czysta, mętna, czy trącona – z pewnością coś Ci się uczepi, choćby nawet Twoją wędką była „na żywo” wycięta leszczyna…Co prawda, mógłbyś mieć jeszcze w arsenale imitacje głowacza, jakiś „zespół” imitujący żabę, minoga, ale dasz sobie radę i bez tego…”.
Od około dziesięciu lat sytuacja „nieco” się skomplikowała i Kwisa to bardzo wysoko ustawiona poprzeczka. To już nie przynęty, ale „odpowiednie przynęty”, to nie techniki, taktyki, ale „odpowiednie” techniki, taktyki itd. Mam kolegę, którego zna @Remik. On jest typowym twardzielem(albo był), psychologiczno-fizyczno-obyczajowym, ha, ha. Po prostu Irek A. Bardzo oczytany w „fachowej” literaturze…Na początku naszego wspólnego pstrągowania zapowiedział, że nie tknie żadnej mojej i innych rękodzielników przynęty i będzie wyłącznie łowić na przynęty firmowe, jak to nazwał „odpowiednio przetestowane i sprawdzone”, a jeśli chodzi o inne sprawy, to on wie wszystko, bo czytał tego i tego...W ciągu siedmiu (!) lat nie złowił żadnego czterdziestaka. Póżniej miał pecha, bo w ostatnim czasie zaczął trochę mnie śledzić i stał się „mimowolnym” świadkiem moich czterdziestaków, kilku 50+ i wreszcie tego…najważniejszego, który złamał wreszcie jego beznadziejnie infantylny upór. Na początku ubiegłego roku zmienił menu, przeszedł na dietę, spokorniał, przestał czytać „szanowanych i uznanych” i „więcej słucha”. Efekt? W ciągu jednego ubiegłego sezonu wreszcie pojawiły się 40+ i TEN, cały obcałowany przed wypuszczeniem. Zresztą, na marginesie, moja wstrętna, pijacka morda także została obśliniona, fe.
Mam małą radę do adeptów spinningu – trzeba umieć oddzielać ziarno od plew. Nie dajcie się oszołomić zdjęciom i reklamie. Najlepsi zwykle nie potrzebują reklamy, albo są zbyt skromni, lub tajemniczy…Prawda tkwi po środku, a najlepszym sposobem zbliżenia się do niej jest praktyka, nie unikanie eksperymentów i prób, wyciąganie własnych wniosków. Znacznie w tym może pomóc zdobywanie wiedzy przyrodniczej, a przede wszystkim „odpowiednich” wiadomości z zakresu psychologii zwierząt…
Jeśli chodzi o przynęty, to z takich dwóch typowych „uniwersałów” kwiskich mogę polecić Ci cierniczka, strzeblę łamańca. Są prawidłowo malowane i choćby nawet akcja była nie w oczekiwanym stopniu powtarzalna, to i tak na pewno trafisz na ich dni…Często kształt i kolor decyduje, często co innego, ale do tego potrzebna jest już właśnie praktyka.
Moich prawdziwych woblerów prawie nikt nie zna, bo także jestem twardzielem psychologiczno-fizyczno-obyczajowym, ha, ha. Pokażę ci grzbiet jednego z nich, bo triko-koko tkwi w brzuchu…Tonąca samica pływaka żółtobrzeżka pływająca szerokimi zakosami pod kątem 30 st. i delikatnie skubiąca podłoże…Tak właśnie musi to wyglądać, aby Ci, którzy czasem (np. w lecie) nie wierzą, wreszcie uwierzyli…W co? Ano w to, że w rzece są ryby.



Od około dziesięciu lat sytuacja „nieco” się skomplikowała i Kwisa to bardzo wysoko ustawiona poprzeczka. To już nie przynęty, ale „odpowiednie przynęty”, to nie techniki, taktyki, ale „odpowiednie” techniki, taktyki itd. Mam kolegę, którego zna @Remik. On jest typowym twardzielem(albo był), psychologiczno-fizyczno-obyczajowym, ha, ha. Po prostu Irek A. Bardzo oczytany w „fachowej” literaturze…Na początku naszego wspólnego pstrągowania zapowiedział, że nie tknie żadnej mojej i innych rękodzielników przynęty i będzie wyłącznie łowić na przynęty firmowe, jak to nazwał „odpowiednio przetestowane i sprawdzone”, a jeśli chodzi o inne sprawy, to on wie wszystko, bo czytał tego i tego...W ciągu siedmiu (!) lat nie złowił żadnego czterdziestaka. Póżniej miał pecha, bo w ostatnim czasie zaczął trochę mnie śledzić i stał się „mimowolnym” świadkiem moich czterdziestaków, kilku 50+ i wreszcie tego…najważniejszego, który złamał wreszcie jego beznadziejnie infantylny upór. Na początku ubiegłego roku zmienił menu, przeszedł na dietę, spokorniał, przestał czytać „szanowanych i uznanych” i „więcej słucha”. Efekt? W ciągu jednego ubiegłego sezonu wreszcie pojawiły się 40+ i TEN, cały obcałowany przed wypuszczeniem. Zresztą, na marginesie, moja wstrętna, pijacka morda także została obśliniona, fe.
Mam małą radę do adeptów spinningu – trzeba umieć oddzielać ziarno od plew. Nie dajcie się oszołomić zdjęciom i reklamie. Najlepsi zwykle nie potrzebują reklamy, albo są zbyt skromni, lub tajemniczy…Prawda tkwi po środku, a najlepszym sposobem zbliżenia się do niej jest praktyka, nie unikanie eksperymentów i prób, wyciąganie własnych wniosków. Znacznie w tym może pomóc zdobywanie wiedzy przyrodniczej, a przede wszystkim „odpowiednich” wiadomości z zakresu psychologii zwierząt…
Jeśli chodzi o przynęty, to z takich dwóch typowych „uniwersałów” kwiskich mogę polecić Ci cierniczka, strzeblę łamańca. Są prawidłowo malowane i choćby nawet akcja była nie w oczekiwanym stopniu powtarzalna, to i tak na pewno trafisz na ich dni…Często kształt i kolor decyduje, często co innego, ale do tego potrzebna jest już właśnie praktyka.
Moich prawdziwych woblerów prawie nikt nie zna, bo także jestem twardzielem psychologiczno-fizyczno-obyczajowym, ha, ha. Pokażę ci grzbiet jednego z nich, bo triko-koko tkwi w brzuchu…Tonąca samica pływaka żółtobrzeżka pływająca szerokimi zakosami pod kątem 30 st. i delikatnie skubiąca podłoże…Tak właśnie musi to wyglądać, aby Ci, którzy czasem (np. w lecie) nie wierzą, wreszcie uwierzyli…W co? Ano w to, że w rzece są ryby.



słyszałem że Kwisa jest mocno zdeptana. ale pewnie jest w niej ryba. i pewnie jest duża. gdybym miał okazję tam pojechać ... :-)
dziękuję za wyczerpującą wypowiedź @Cykadassie... A z twojego pudełeczka Remi już mam 3, 4 typy do nabycia , ale po pierwszej wypłacie

Zdobyłem parę 3, 4cm imitacji żabek, z reszta dłuuuuuuuuga do wszystkiego droga...
Franek żabki wiosną czynią cuda niekiedy - jak będziesz trwał w tym wcześniej czy później rozgryziesz tą rybę i powiesz sobie jakie to proste - zobaczysz , ja zawsze uważałem że jak chcesz złowić szczupaka musisz myśleć jak szczupak jak to ma być pstrąg po prostu przestawiasz myślenie na pstrąga
Wierzę, że jestem człowiekiem potrafiącym myśleć jak pstrąg, nie ograniczając się do szczupaka
Czas pokaże co z tego będzie w każdym razie czuję to całym sobą więc wiara w sukces jest wielka.

a tak na marginesie jakiego używacie sprzętu łowiąc pstrąga tzn głównie pytam o kij oraz grubość linki.
Każdy zapewne dostosuje sprzęt pod siebie i wodę w jakiej łowi ja np jak łowię w małych rzeczkach używam kija krótszego 8,6" i wyrzut do 5/16 Oz żyłeczka nigdy nie przekracza 0.20 a najczęściej 0.18 i łowię wówczas mniejszymi wabikami niezależnie od rodzaju , jak to już jest grubsza woda jak bóbr kij 9" i wyrzut do 1 Oz żyłeczka też nigdy nie schodzi do 0.20 a najczęściej jest to o.22 wabiki już trochę większe a blaszki cięższe kołowrotek może być ten sam wielkość 2,500 shimaniaków jest wystarczająca , ale w przypadku grubej wody nie powiem złego słowa jak ktoś założy żyłeczkę powyżej 0.25 a tylko dla tego że nie chodzi mi o zawady w wodzie tylko o to że w każdej chwili może usiąść naprawdę coś wielkiego , głowacica , sumek nawet i można być mile zdziwionym , pamiętam sytuację gdy kolega z boku coś przyciął , krótka walka , jazgot sprzęgła w kołowrotku parę wirów i 025 strzeliła jak z kolta , co to było słyszę jego głos - ja mu odpowiadam - na pewno ryba a było trzeba delikatniej to może byś zobaczył jaka , po prostu przesądził moc linki