Nie jesteś zalogowany/-a ZALOGUJ SIĘ lub ZAREJESTRUJ SIĘ
Jesteś tutaj: Corona-Fishing > Artykuły > Co łowić w styczniu? KLEŃ
2009-01-27

Co łowić w styczniu? KLEŃ

Śnieg za oknem, sandacza łowić nie wolno, a na dalekie wyjazdy nie ma czasu i funduszy… Cóż więc może począć zapalony spinningista mający możliwość jedynie na wędkowanie w wodach nizinnych? Jakie ryby biorą w styczniu? Czekać do 1 maja? Nie – to zbyt banalne i nudne. Nad wodę ciągnie. Czytamy wszelkie pisma, książki wędkarskie stronki WWW o swojej ulubionej tematyce, konserwujemy sprzęt, strugamy wobki, żeby tylko mieć styczność z ukochanym hobby.

Klenie w styczniu

Ale zaraz, zaraz… czy rzeczywiście tak być musi? Przecież to że nikt nad „naszą” wodą nie spinninguje w tym miesiącu, to nie znaczy, że my też nie możemy. Przecież można łowić klenia. Zimno? Mróz? Śnieg? Nie da się? Owszem – da się! Przecież nie ma złej pogody na ryby, a jedynie źle ubrany wędkarz! Ryba w zimie nie żeruje? A skąd! Żeruje! Klenie w styczniu to świetny pomysł!. Ale sposób jej połowu znacznie różni się od tego letniego.


co łowić w styczniu

Zimowe klenie - sprzęt.

Zimowy spinning oczywiście nie znaczy konieczności kompletowania całego sprzętu od A do Z. Z powodzeniem wystarczy nam ten sam kijek, którym ścigaliśmy klonki w środku lata. Kijek o ciężarze wyrzutu oscylującym w górnych granicach pomiędzy 12 a 17 g. Akcja, długość itp. są naszą indywidualną sprawą. Kołowrotek tenże sam. Jedyna zmiana jakiej musimy dokonać, to nawinąć na niego żyłkę. Najlepiej o średnicy 0,16 – 0,18 mm. Z plecioneczki rezygnujemy z prostego powodu – w zimie ona zamarza. O ile w dni kiedy temperatura nie spada poniżej minus 3 stopni, to możemy sobie pozwolić na pewne „oszustwo”. Mianowicie na zapasową szpulkę nawijamy możliwie cienką plecionkę, koniecznie zabezpieczoną żywicą, silikonem, lub innym tego typu wynalazkiem, które stosują producenci. Do tego musimy sami zastosować pewien zabieg. Najlepiej do tego nadaje się olej roślinny: z oliwek, albo z lnu. Przed wyprawą smarujemy wacikiem szpulkę z plecionką tak, by stała się tłusta. Jeśli mamy jakąś mała buteleczkę, to pełnia szczęścia. Bierzemy ją ze sobą napełniając uprzednio olejkiem. W trakcie łowienia być może wystąpi konieczność „dosmarowania”.
 

Klenie zimą - gdzie szukać?

W rzece, bo przede wszystkim tam można go dostać z brzegu. Zresztą jeziora są z reguły zamarznięte. Idealne są dość głębokie partie we wstecznych prądach pomiędzy ostrogami. Niezmiernie ważne jest by dno było kamieniste, lub żwirowe. Na piaszczystym nie ma sensu nawet próbować. Konieczne jest natomiast odpowiednio ciche i ostrożne podejście do stanowiska. Kleń, jak wiadomo jest rybą płochliwą, a zajmowanie przez niego głębszych stanowisk niż typowe dla niego (letnie), wcale nie zwalnia nas z obowiązku maskowania i zachowania ostrożności. Nie ma sensu wychodzić na szczyt ostrogi. Zwiększa to możliwość spłoszenia, natomiast nie daje nam w zasadzie nic. Wyjątkiem jest obławianie tylko okolic główek, wcinających się w nurt na kilkanaście metrów. Wynika to jedynie z względnego braku możliwości posłania małej przynęty z brzegu pomiędzy ostrogi. Mimo wszystko, nawet w takich sytuacjach unikajmy wchodzenia na szczyt.


klenie zimą

Przynęty na zimowe klenie

W styczniowym arsenale przynęt nie mam swoich zdecydowanych faworytów. Są jednak pewne sytuacje skłaniające mnie do częstszego stosowania niektórych na poszczególnych łowiskach. Wyboru dokonuję jak zwykle na podstawie obserwacji wody, rozmów z wędkarzami (chociaż o tej porze roku spotkanie kogoś nad wodą zakrawa niemal na cud) oraz z doświadczeń z poprzednich sezonów, wypraw, no i oczywiście nie może zabraknąć na eksperymenty.

Mikrowoblerki, ale nie owady, a jedynie imitacje małych rybek, do 3 cm. Klenie nie żerują w górnych partiach wody – jak to ma miejsce w lecie. A woblerki (zwłaszcza pływające) rzadko są w stanie dotrzeć do odpowiedniej głębokości. Dlatego łowiąc nimi posługuję się pewnym wynalazkiem, który udało mi się wypatrzeć w jednym z katalogów wędkarskich. Nazywało się to „prowadnica.” Nie trzeba tego oczywiście kupować, wystarczy odrobina druta o grubości 1mm łatwego w formowaniu, kombinerek i kawałka ołowiu. Po 5 minutach majsterkowania mamy własną prowadnicę do wobków. Wynalazek przypomina w swej budowie nieco spinnerbaita. Na dolnym ramieniu montujemy sam ołów – umożliwi nam to sprowadzenie wabika w okolice dna. Na górnym ramieniu montujemy agrafkę do której przypinać będziemy poszczególne woblerki. Zasada jest nieco podobna jak w bocznym troku, którego jednak odradzam w przypadku stosowania wobków z prostego powodu – kotwice będą się plątać wokół troka. Przy „prowadnicy” problem ten praktycznie nie występuje.
Jeśli chodzi o same woblerki. Zimowe klenie upodobały sobie 3 cm srebrne rybki z niebieskimi, lub pomarańczowymi grzbietami. I praktycznie tych dwóch kombinacji się trzymam.


przynęty na zimowe klenie

Cykady na klenia
O tej porze roku przy połowie tej ryby jest to przynęta niemal idealna! O ile w lecie ustępuje obrotówce idącej blisko powierzchni w poprzek nurtu, o tyle przy penetracji dołków, gdy konieczne jest głębokie prowadzenie relatywnie małej i agresywnie pracującej przynęty – cykada wydaje się idealna! Jej agresywna praca potrafi pobudzić nawet najedzoną rybę, jest też dobrze „namierzana” z dużej odległości. Prowadzę ją na dwa sposoby. Bardzo powolne jigowanie o stosunkowo długich skokach, oraz jednostajne, bardzo wolne ciąganie nad samym dnem. Wielkość cykady na klenia od 3 do 5 cm. Barwy – dowolne. O dziwo nie udało mi się znaleźć zbieżności z kolorami stosowanych wobków. Cykada rządzi się tutaj zatem innymi prawami. Żółte, pomarańczowe, czarne, srebrne, brązowe i fluo – wszystkie bywały skuteczne – oczywiście nie zawsze i nie wszędzie.
Gumki na klenia
Głównie bardzo małe. Zarówno twisterki i ripperki o długościach od 2 do 4 cm. Ubarwienie: brudno-szare, brązowe, czarne, motor-oil. Chociaż to jeszcze nie wiosna i wymywanych robali z łąk woda nie niesie, to o dziwo niektóre klenie pamiętają te robale, stąd w niektórych miejscach skuteczność tych przynęt bije na głowę wszystkie inne. Zwłaszcza jeśli chodzi o większe osobniki, które się w nich lubują. Mimo tej skuteczności stosuję je rzadko z prostego powodu. Odpada tutaj łowienie na klasycznej główce jigowej. Konieczny jest boczny trok, a ja nie jestem zwolennikiem tej metody. Nie żeby była nieskuteczna, po prostu nie lubię i po trok z gumami staram się sięgać tylko w chwilach totalnego bezrybia. Z wynalazków producentów odkrywam małe sztuczne robalki.
Obrotówki na klenia
Również małe. Zapomnijcie o blaszkach większych niż „jedynki” – mowa oczywiście o rozmiarze skrzydełka. O klasycznych obrotóweczkach radzę zapomnieć wogóle. Albo ich zatonięcie będzie trwało wieki i znoszony podczas opadania wabik zostanie zmieciony w „jałowe miejsce”, albo przeciążony korpus uniemożliwi nam powolne prowadzenie przynęty. Obciążenie powinno się znajdować przed skrzydełkiem – tak jak w słynnych błystkach „mepps lusox”. Skąd wziąć takie małe z obciążeniem np. 12-16 g? W sprzedaży nie ma… Pozostają kombinerki i sklep dentystyczny gdzie możemy zakupić dental o grubości 0,8mm i pobawić się w McGyvera. Często na tego typu blaszki zdarzają się pobicia już w czasie ich opadania. A swoją drogą, blaszkę taką wykonać nawet laikowi jest bardzo łatwo, a radość ze złowionej ryby na własnoręcznie zrobioną, bądź „stunningowaną” przynętą wynagrodzi nam zmarznięte dłonie i sople wiszące pod nosem.


Co łowić w styczniu? KLEŃ

Pobicia kleni w styczniu nie są zbyt agresywne. To raczej lekkie przytrzymania, których czasem nie idzie nawet zauważyć. W razie „przypuszczenia o branie” nie wahajmy się! Tnijmy od razu, bo wabik po raz drugi nie zostanie zaatakowany. Holować należy zdecydowanie z zachowaniem zdrowego rozsądku. Jeśli uda nam się szybko wyciągnąć rybę jest małe prawdopodobieństwo, że spłoszymy pozostałe będące w naszym łowisku.
Przyłów – Jeżeli zdarzy wam się zaciąć sandacza, pozwólmy mu się samemu odczepić, poluzujmy zestaw, jeżeli zaciął się głęboko i nie da rady się uwolnić, to podholujmy go do brzegu i odczepmy nie wyciągając z wody. Uszanujmy go, by się bezstresowo przygotował do tarła – mętnookie wynagrodzą nam to na jesieni pięknymi okazami.
Dzisiaj wyjątkowo ciepła niedziela, godzina 13:00, śnieg na chodniku za oknem, ale słońce grzeje pięknie. Zjem obiad i wiem już co będę robił po nim…

Pozdrawiam @Maniek

foto: Jacek, Karczmarczyk, Przemek Szymański (dzięki uprzejmości wędkarze.info)

skomentuj ten artykuł

Przeczytaj więcej:

wędka na klenia
jak łowić klenia w nocy

Zobacz więcej:

wobler na klenia
smużaki
wahadłówka na klenia
Błystki obrotowe


Zgłoszenie nadużycia
Temat zgłoszenia
Opis problemu:


Zgłoś nadużycie

Udostępnij ten artykuł:
Facebook Google Bookmarks Twitter LinkedIn

Oceń artykuł
koronka1koronka2koronka3koronka4koronka5

polecane dla Ciebie

Artykuły

rzeka pstrągowa
rzeka pstrągowa
Nawet nie wiecie jak się cieszę, że już można je łowić. Czekałem na ten czas pół roku. Od ostatniego dnia sierpnia odliczałem dni, jakie zostały do tego, aby znowu zabrać maleńkie pudełko, wziąć kijek i przejść przez ...
jak łowić szczupaki
jak łowić szczupaki
6 lat wyjazdów do Szwecji cz.1 6 lat wyjazdów do Szwecji cz.2 Rok czwarty Rok czwarty okazał się przysłowiowym rokiem konia. Po dwóch dniach podróży i dojechaniu na miejsce nie wytrzymałem, i od razu ...
góry norwegia
góry norwegia
Wyprawa planowana była długo. Najpierw celem były arktyczne palie, potem potokowce na południu, aż w końcu wróciliśmy w środkową Norwegię. Godziny spędzone przed monitorem komputera wpłynęły na podjęcie decyzji o miejscu na ...
sandacz z głębokiej wody
sandacz z głębokiej wody
Kolejna sandaczowa wyprawa już za nami. Ponownie zmierzyliśmy się z cwanymi sandaczami, które żyją w bardzo głębokiej wodzie. Staraliśmy się realizować plany i założenia o których to wspólnie dyskutowaliśmy podczas ...
Muchy w nosie.
Muchy w nosie.
W wieku około 14 lat poznałem pewnego muszkarza. Można powiedzieć, że w tym czasie kłusowałem, bo moją ulubioną metodą stawał się powoli spinning. Wolałem jednak w taki właśnie sposób łowić pstrągi i lipienie, a nie jak ...
Czerwone wytrawne.
Czerwone wytrawne.
Nie wiem jak to się wszystko stało, ale minęło już tyle lat, a ja nadal uparcie pogłębiam się w swojej chorobie, którą jest wędkarstwo. Na szczęście na nią się nie umiera - wręcz przeciwnie - niejednego podtrzymuje ona przy ...
sandacz z opadu
sandacz z opadu
Tym razem o łowieniu mętnookiego. W całości poświęcimy ten tekst sandaczowi. Sednem będzie jednak sandacz z opadu. Sandacz, który wśród wędkarzy nazywany jest często „królem wód”, występuje ...
Mroźne hariusy
Mroźne hariusy
Jak daleko jest do miejsca gdzie słońce nie zachodzi i nie wschodzi? Jak daleko jest do świata totalnej magii i wędkarskiej euforii? Do pięknego świata dzikiej przyrody, gdzie rzeki niosą czystą jak kryształ wodę, a ryby nie widziały ...
15 lat na rynku
Raty 0% PayU PayPo
0.38 s