Maciej Rogowiecki
Spinning
Specjalizacja:
„Wędkarstwo to moje całe życie!” – oklepany i powszechny w sieci banał, który założę się, że słyszeliście już dziesiątki razy!Trudno było by mi powiedzieć, że cały mój byt sprowadza się właśnie do łowienia ryb (to było by absurdalne), ale z drugiej strony wędkowanie jest dla mnie czymś znacznie więcej niż tylko hobby. Mogę powiedzieć, że dzisiaj jest to dla mnie pełnowymiarowe zajęcie.
Nazywam się Maciek Rogowiecki i 20 lat temu, będąc jeszcze na studiach postanowiłem, że zostanę zawodowymwędkarzem. A właściwie to wędkarzem – podróżnikiem. Wiedziałem już wtedy, że chcę robić to co kocham w życiu najmocniej – łowić duże ryby w nowych miejscach, na nieznanych wodach i być w stanie się z tego utrzymywać. Bo przecież podobno jeśli robisz to co lubisz, to tak naprawdę nie przepracowałeś ani jednego dnia!
W 2003 roku trafiłem jako pierwszy z pracowników do dopiero co powstałego biura wędkarskich podróży – Eventur. Odpowiedziałem po prostu na ogłoszenie Piotra Motyki, które ukazało się w wędkarskim miesięczniku. Przyznam, że w tamtym czasie byłem w nie lada rozterce – dla nieopierzonego młokosa pojawiła się oferta wymarzonej pracy, ale z drugiej strony miałem przed sobą jeszcze 2 lata studiów, które planowałem terminowo ukończyć. Namyślałem się kilka dni i na przekór rodzinie zdecydowałem się podjąć ryzyko czując, że druga taka okazja może się w życiu nie przytrafić. I tak oto w ciągu krótkiego czasu przerwałem studia i zamieniłem aulę warszawskiej uczelni na jak się dość szybko okazało największą przygodę swojego życia. Do dziś jestem bardzo wdzięczny Piotrowi, że wtedy także zaryzykował i przyjął mnie do firmy.
Nasze początki nie były łatwe. Duża konkurencja na rynku i skromna na starcie oferta nie pozwalały się szybko przebić. Jednak uparcie i konsekwentnie pracowaliśmy na nasz sukces spędzając w biurze znacznie więcej czasu niż na rybach. W ciągu kilku lat z malutkiej, nieznanej nikomu w Polsce firmy staliśmy się największy biurem turystyczny organizującym wędkarskie wyprawy w rejonie środkowo-wschodniej Europy, które cieszy się zaufaniem tysięcy polskich wędkarzy. Bardzo Im za to zaufanie przy tej okazji dziękuję! Dzisiaj, po niemal 20 latach na rynku dysponujemy olbrzymią ilością sprawdzonych i godnych polecenia łowisk w Europie (między innymi Skandynawia, Hiszpania, Irlandia), ale także w bardziej egzotycznych lokalizacjach jak obie Ameryki, Azja czy nawet Australia.
Nie da się ukryć, że jestem wędkarskim szczęściarzem. Do 40-tki złowiłem większość intersujących mnie gatunków ryb i wędkowałem na wszystkich kontynentach poza Antarktydą. Każdego roku staram się jednak zorganizować co najmniej kilka poważnych wypraw w jakiś nowy zakątek globu. Im bardziej dziki i trudno osiągalny, tym większą sprawia mi to satysfakcję. Łowię właściwie tylko drapieżniki. Ostatnio głównie metodą spinningową, choć był w moim życiu okres potężnej fascynacji muchówką – przez parę dobrych lat nie brałem do ręki żadnej innej wędki! Prywatnie natomiast jestem tatą dwójki cudownych dzieciaków, które oczywiście też staram się zarazić podróżniczo-wędkarskim bakcylem!
Nazywam się Maciek Rogowiecki i 20 lat temu, będąc jeszcze na studiach postanowiłem, że zostanę zawodowymwędkarzem. A właściwie to wędkarzem – podróżnikiem. Wiedziałem już wtedy, że chcę robić to co kocham w życiu najmocniej – łowić duże ryby w nowych miejscach, na nieznanych wodach i być w stanie się z tego utrzymywać. Bo przecież podobno jeśli robisz to co lubisz, to tak naprawdę nie przepracowałeś ani jednego dnia!
W 2003 roku trafiłem jako pierwszy z pracowników do dopiero co powstałego biura wędkarskich podróży – Eventur. Odpowiedziałem po prostu na ogłoszenie Piotra Motyki, które ukazało się w wędkarskim miesięczniku. Przyznam, że w tamtym czasie byłem w nie lada rozterce – dla nieopierzonego młokosa pojawiła się oferta wymarzonej pracy, ale z drugiej strony miałem przed sobą jeszcze 2 lata studiów, które planowałem terminowo ukończyć. Namyślałem się kilka dni i na przekór rodzinie zdecydowałem się podjąć ryzyko czując, że druga taka okazja może się w życiu nie przytrafić. I tak oto w ciągu krótkiego czasu przerwałem studia i zamieniłem aulę warszawskiej uczelni na jak się dość szybko okazało największą przygodę swojego życia. Do dziś jestem bardzo wdzięczny Piotrowi, że wtedy także zaryzykował i przyjął mnie do firmy.
Nasze początki nie były łatwe. Duża konkurencja na rynku i skromna na starcie oferta nie pozwalały się szybko przebić. Jednak uparcie i konsekwentnie pracowaliśmy na nasz sukces spędzając w biurze znacznie więcej czasu niż na rybach. W ciągu kilku lat z malutkiej, nieznanej nikomu w Polsce firmy staliśmy się największy biurem turystyczny organizującym wędkarskie wyprawy w rejonie środkowo-wschodniej Europy, które cieszy się zaufaniem tysięcy polskich wędkarzy. Bardzo Im za to zaufanie przy tej okazji dziękuję! Dzisiaj, po niemal 20 latach na rynku dysponujemy olbrzymią ilością sprawdzonych i godnych polecenia łowisk w Europie (między innymi Skandynawia, Hiszpania, Irlandia), ale także w bardziej egzotycznych lokalizacjach jak obie Ameryki, Azja czy nawet Australia.
Nie da się ukryć, że jestem wędkarskim szczęściarzem. Do 40-tki złowiłem większość intersujących mnie gatunków ryb i wędkowałem na wszystkich kontynentach poza Antarktydą. Każdego roku staram się jednak zorganizować co najmniej kilka poważnych wypraw w jakiś nowy zakątek globu. Im bardziej dziki i trudno osiągalny, tym większą sprawia mi to satysfakcję. Łowię właściwie tylko drapieżniki. Ostatnio głównie metodą spinningową, choć był w moim życiu okres potężnej fascynacji muchówką – przez parę dobrych lat nie brałem do ręki żadnej innej wędki! Prywatnie natomiast jestem tatą dwójki cudownych dzieciaków, które oczywiście też staram się zarazić podróżniczo-wędkarskim bakcylem!