Nie jesteś zalogowany/-a ZALOGUJ SIĘ lub ZAREJESTRUJ SIĘ
Jesteś tutaj: Corona-Fishing > BLOG
blogi
Blogi
wędkarsto podlodowe
2010-01-04 23:41
Jakoś w głowi mi się przekręciło i postanowiłem wpatrywać się w dziurę w lodzie. Dawno nie miałem tyle radości przygotowywanie ekwipunku wędkarskiego. Coś ze standardowym spinningiem zjadła mnie chyba rutyna. Tu jest inaczej. Wszystko nowe, tajemnicze. A ile radości miałem przekładając przynęty w maleńkim pudełeczku. Jakie to wszystko maleńki, finezyjne. A ile radości jest gdy już siądziemy nad przeręblem i wpuścimy pierwszą blaszkę na samo dno. Oj szczerze wszystkim polecam.

Nie patrze też na niepowodzenia, bo jak do tej pory jedynie maleńkie okonki kusza się na moje przynęty. Wiem, ze przyjdzie czas na prawdziwego grubego okonia. Jak zapewniają moi bardziej doświadczeni, podlodowi wędkarze, wtedy się zacznie prawdziwa magia.

zostać trociarzem
2009-11-23 10:19
Strasznie byłem napalony na to aby połowić w tym roku ryby z płetwą tłuszczową. Były pstrągi były trocie. Na sam koniec sezonu trociowego w grupie fanów mocnej i walecznej troci deptaliśmy brzeg Słupi. Sylwek jak to zwykle on na sam koniec powalił wszystkich na kolana. Udało nam się rzutem na taśmę uratować honor wyprawy. Ryba piękna. 90 cm żywego morskiego srebra. To piękne chwile razem robić kilometry nad piękną rzeką. to piękne chwile cieszyć się razem z kolega jego wielkim sukcesem. Już dziś wiem, że Sylwek został pochłonięty przez trociowanie. Widziałem w jego oczach tęsknotę za rzeką już w drodze powrotnej. Dziś kiedy się spotykamy zawsze pojawia się jakiś sygnał, że Sylwek został trociarzem.
Piękna woda, piękne ryby i ten niespotykany klimat wielkiego polowania. To mocniejsze od wszystkiego.

slamonidy
2009-07-22 12:11
Zaczyna robić się nieciekawie. Rok ucieka a ja coś w tym sezonie mało wyjazdów na pstrągi zaliczyłem. Były oczywiście moje ukochane rzeki odwiedzone i obłowione dość starannie. Jednak gdzieś pod skóra czuje spory niedosyt. Zaplanowałem odwiedziny trociowe na Pomorzu koniecznie pstrągi choć dwa kilkudniowe wypady. Koniec sezonu tuż tuż.
Zatem co następuje... Najpierw trociowa wyprawa nad Parsętę potem Bydlino i Słupia. Coś powalczę z tymi trotkami w tym roku na ostro. W tzw. międzyczasie koniecznie dwa wyjazdy na pstrągi. Tym nie odpuszczę. Plan mam taki aby w tym roku jeszcze kilka ryb z płetwą tłuszczową pomęczyć. Muszę jakoś zimę przecież przeżyć

innowacja stacjonarna
2009-06-25 16:36
Coś strzeliło mi do głowy, aby zapolować na węgorza. Ale nie chciałem tego robić w popularny dziś sposób, czyli iść do sklepu i kupić pudełko robaków. Zależało mi na całej ceremonii, jaką pamiętam z lat, gdy na nocne rosówki chodziłem z ojcem i bratem. Wszystko zaplanowałem ze szczegółami, zbieranie robaków, przygotowanie wędek nawet pozyskałem węgorzową zanętę. Oj ładnie to wszystko nie pachniało.
Przygotowany po zęby wybrałem się nad jeziorko/ Przyznam się, ze łowiłem stacjonarnie pierwszy raz od chyba 2 lub 3 lat. Wszystko jednak zapamiętałem i radziłem sobie całkiem całkiem ;) Wędki rzucone, łowisko zanęcone. Pusto nie ma brań. Pozmieniałem robaki, posiedziałem i po 3 godzinach stwierdziłem.: NUDNE TO. Robaki wypuściłem na trawę i sam poszedłem do domu... Przygotować zestaw na sandacze. Normalny zestaw spinningowy

nawet na wędkę brały...
2009-04-20 20:05
Dziś jak zwykle zostałem „zmuszony” testować nowe przynęty – przy okazji powstawały nowe fotki. Na moim ulubionym jeziorku byłem sam. Cicho , pachniało już wiosną nagle za moimi plecami:

- Te, zobacz jakiś koleś łowi ryby!
- A niech Se łowi – szczupaki jeszcze nie biorą. Bo szczupak dopiero w lecie wali.Nic nie złowi.
- Ale zobacz jaka ma wędkę krótką. Wariat w takich krzakach takim kijem łowić.
- No....

- A tu w ogóle są ryby.
- Teraz już pewnie nie ma ale jak z Marianem kiedyś chodziliśmy to się nawet na wędkę dało złowić. Brały – te, no .... jak one mają... BZDRĘGI. Nawet ładne na patelnie całkiem dobre.
Ale to nic. Jak lin się tarł i siecią pociągnęliśmy to było łapanie...
- Ale co łowiliście?
- No mówię ci k..... Linki. I to jakie. Ładne takie po 25 – 35cm
- No to ładne.


Dziś już nie łowią ale kiedyś to połowili

Pstrąg 2009
2009-03-26 09:30
Dziś odpalamy auto w kierunku Jeleniej Góry. Długa droga przed nami. ALe na jej końcu jest pstrągowa rzeka. Warto więc casłą noc jechać i rozmyślać co uda się złowić ... No właśnie czy uda się coś złowić... Woda bardzo duża... zimno. Kurcze, będzie bardzo trudno. MAm nadzieję, żę będzie okazja spokojnie połowić na "normalnej" wodzie. A jak woda będzie odpowiednia to zdecydowanie coś połowimy. Zatem oby tylko Bóbr trzymał się koryta i nie gnał w kierunku Odry za szybko...
Pstrągi - jedziemy!!!

wiosna
2009-02-21 10:02
Przedzieram się przez młody pachnący las. Słońce mocno przedziera się przez zarośla. Jeszcze tylko kilka kroków po miękkim mchu i widzę swoją pstrągową rzeczkę. Wąska, płytka. Na dnie żwir i kamienie. Krystalicznie czysta woda. Wiosna to to co wygania wszystkich wędkarzy z domu. Już przyszła, w końcu - jest.
Właśnie taki sen miał dziś rano. Kurczę ile jeszcze ta zmarzlina potrwa. Tydzień, dwa, miesiąc.

na troć
2009-01-24 23:03
Jedziemy na troć. Wyprawa zaplanowana w świetnym gronie. Adam, Jozek, Mirek Golański i ja. Pudełka podszykowane, blaszki poukładane a woblery z nowymi kotwiczkami. Wszystko dopięte na ostatni guzik. Teraz tylko ryby. Mam nadzieję ze wiedzą o naszej wyprawie i ustawią się tak abyśmy je połowili.
Wybraliśmy Słupię i Łupawę. Niestety wieści ze Słupi nie są obiecujące, na Łupawie troszkę lepiej. Nastawiamy się bardzo twardo. Powiedzieć można krótko – JEDZIEMY ZŁOWIĆ TROĆ. Oby nam szczęści dopisało bo coś ostatnio nie było najlepiej. Obiecuję relację. Mam nadzieje okraszoną fotką z piękną trocią.
PS. mam nadzieję moją trocią. ;)

Zimna rzeka
2008-12-26 21:47
Uwielbiam zimę. Dziś to potwierdziłem na 100%. Wiecie, co lubię ją chyba bardziej niż lato, kiedy tłucze boleń a klenie zajadają się woblerkami. Wole dzika rzekę, jesienny i zimowy las niż wiosenne ściganie za jazikami. Zimowa rzeka ma swego rodzaju magię. Pewien magnes, który przyciąga mnie niemiłosiernie. Cisza, cisza taka, że aż bolą uszy. Zimno, chłód, który nie pozwala myśleć o wielkim komfortowym leżaku i szklaneczce piwka. I totalna samotność.

Bywają dni, kiedy rzeka jest inna zdaje się odpoczywać. Leniwie przelewa się po zwalonych wiosną do wody drzew i czeka aż przyjdzie czas na kolejna walkę z upałem, niżówkami i ludźmi.

Zima nie ma czasu na zmianę przynęt, opracowywanie techniki, podchody. Zimna rzeka to cztery godziny oczyszczenia przed kolejnym rokiem.

Potwór z Loch Gocław
2008-12-04 21:30
Znalazłem sobie ostatnio ciekawą miejscówkę. Ot dziura na głębokość około 5,5 metra. Zebrały się tam okonki, które mocno męczyłem cykadkami i gumkami. Trafiały się nawet całkiem przyzwoite. Co kilka okoni na końcu wędki dynadał szczupaczyna. Łowienie całkiem przyjemne. Dziś z TomCastem poszliśmy pomachać. Cel był bardzo niewędkarski. Postanowiłem potestować nową konstrukcję blaszki wahadłowej. Prawdopodobnie pierwszy model wahadłówki stworzonej celowo do łowienia w opadzie. Ale zostawmy to...Sami zobaczycie za jakiś czas jak to wygląda.
Jak to bywa po ciężkich testach wahadełko przyszedł czas na obłowienia „mojego” dołka. Teraz już tak po wędkarsku, Precyzyjne prowadzenie. No.........pyk, pyk ...Siedzi. Oj, ale coś zaczyna jechać ze mną. W dół i w bok. Plecionka gwiżdże aż miło.

-Tomasz krzyczy ...”ale masz klocka”, po chwili mówi kurcze Remku podczepiłeś bobra chyba . To niemożliwe. Ale z tobą jedzie.

No. Powiem Wam – jak pokazała się tuż pod powierzchnią to mi lekko nogi zaczęły się telepać. Fale zrobiła jak płetwonurek. Wij i odjazd. Odjazd i wir. Pięknie
Nagle luz. Na końcu wędki wisiał szczupaczyna taki ze 30 może 35 cm. Ostro pocięty, (zresztą fotkę dałem na forum- zobaczcie). Ale to nie on walczył. Całkiem przypadkiem miał zostać obiadem szczupaczej mamuśki. Tomasz dał jej śmiało ponad 110.

Wiecie jak się uśmialiśmy z TomCastem. Ile było radochy z tej całej sytuacji. Ale najwięcej z faktu ze w „naszym” jeziorku są jeszcze potwory

cały rok czerwiec
2008-11-22 00:03
W maju czekałem na czerwiec. Na czerwiec bo sandałki miały brać. Nie było sandaczy bo były szczupaki i pstrągi. W lecie czekałem na jesień bo miały być sandacze. Było kilka, nawet jeden wielki. Mija kolejny rok. Jutro pierwsza zimowa wyprwa. Juz zaraz koniec listopada i ostatni gwizdek na "psie ząbki". Kurczę a tu za chwilę zima i spokój na kilka dni z łowieniem. No... nie jest dobrze słaby rok jak do tej pory. Ale co tam od stycznia pstrągi trocie potem klenie i jazie. Na krótko szczupak... i znowu będę czekał na czerwiec.

gdzie to LATO
2008-10-30 18:24
Jeszcze kilka tygodni temu narzekałem ze jest zbyt ciepło na poważnego zębacza. Mówiłem wtedy ze poczekam na zimne dni i zaatakuję je wtedy z impetem.
Przyszły niskie temperatury, wiatr i ....no właśnie wysoka woda. Ta woda zaskoczyła mnie i wprowadziła zamieszanie w mojej koncepcji łowieckiej. Z tego pewnie tytułu poległem na całej linii. Jutro nie odpuszczę i przyłożę się z dużą determinacją. Mam nadzieję, że zaskoczę jutro wszystkie drapieżniki ;)

A odnośnie pory roku to jeszcze jedno. Opadają liście, przychodzą zmiany, kończy się w przyrodzie pewien okres... W piłce nożnej też. Tu tez opadły liście. Jeden nawet całkiem zasiedziały i twardy. Jakoś dziwie się stało ze zaraz po opadaniu piłkarskich liści przyszło LATO. A miało się zmienić, a miało być tak pięknie. Przyznam ze podobnie jak wysoka woda zaskoczyły mnie piłkarskie zmiany.
No nic – trwamy dalej

Wędkarzem być...
2008-10-09 21:01
Pojeździłem dziś po warszawskich sklepach wędkarskich. Nawet tutaj widać mocne ruszenie na jesienne i zimowe łowieni. Więcej dużych i ciężkich przynęt. Mocne plecionki i do tego cała gama odpowiednich wędek. Uwagę zwracają regały wypchane kolorowymi gumkami. Małe, duże od białych, do czarnych przez różowe i ciapciate. Ciekawostką też były wahadłówki długie na 30 cm i ważące pewnie ze 150 gram. Ufff... Drżyjcie ryby. Z takimi zestawami nie macie szans. Przepiękne lśniące wędki, najnowsze przelotki, ultra precyzyjne hamulce kołowrotków. Wspaniałe cukiereczki. Piątek będzie dla naszych kolegów handlowców dniem dużego zamieszania. Masa klientów, cały dzień dyskusji o weekendowych wyjazdach. Gdzie biorą? Na co?

Wszystko jest tak piękne, bardzo cieszy oko...
Panowie, ale gdzie są te ryby. Czy musimy naszą pasję traktować jako jeden czy dwa dni w miesiącu łowieckiej ekspresji?

Czy nasza pasja nie staje się tylko i wyłącznie teoretyka pogłębiana przez kolejne przewertowane strony w Internecie? Idźmy na ryby, łówmy okazy. Nastawiajmy się na konkretny gatunek ryby. Wszystko po to, aby być wędkarzem

nasze umierające eksportowe
2008-09-23 19:02
Mocno przemyślałem ostatnio sprawę rybności naszych eksportowych i tak mocno rozsławionych łowisk...
Przez kilka dni byliśmy nad Parsętą. Rzekę znam od dzieciństwa. Znam ją od tej rybnej strony i z tej złej kłusowniczej. Zawsze nad rzekami pomorskimi było „złych ludzi” wielu ale zawsze tez się jakaś tam rybka trafiła. Raz słyszało się o wędkarzach co to połowili ładnie innemu porwało zestaw, ktoś tam jeszcze widział piękne ryby skaczące wieczorową porą.
Może te ryby jakieś bardziej sprytne - albo my jacyś słabsi technicznie ;) Rozmawiałem ostatnio z wieloma wędkarzami - wszyscy maja podobne spostrzeżenia. Ryby jest drastycznie mniej. Oczywiście w wodzie bo w hipermarketach i na nielegalnych targowiskach jest jej JESZCZE pełno.
Smutne, że te nasze piękne rzeki umierają i to nie tylko te pomorsie. Na naszych oczach wymiera Bóbr, Kwisa i Gewda czy Brda. Sami wiecie ile jest takich rzek ...
Skąd takie przemyślenia o ostatnich podrygach „naszych eksportowych”? Ano stąd, że mam kilka takich tajnych – niedostępnych miejsc w Polsce i tam jest ryby cała masa.
Wracając z pomorskich troci zatrzymaliśmy na „naszą” dziką rzeką. Dwa dni łowienia (dwie osoby) i wynik następujący 12 szczupaków i 7 okoni. Szczupaki między 55cm a 80cm okonie od 32-36cm jeden 41cm. I znowu przemyślenia. Kiedy przyjdzie czas na tę rzekę...

Powstała myśl – dziś jeszcze Wam o tym nie powiem ale mamy bardzo poważny plan związany z tym aby chronić takie wody i nie pozwolić im pozostać rybnymi jedynie w naszej pamięci...

metrówka
2008-09-09 22:02
1. Kilka dni temu obserwowałem dziadziusia walczącego z wielką brzaną. Siedziałem na kamieniu i przesądziłem wynik jego zmagań po kilku chwilach holu. Zakręcony na maxa hamulec, sztywny kij i ogromną nerwowość łowcy mogła przynieść tylko jedno...Brzana odpłynęła z hakiem w pysku.

2. Wiosną tego roku dyskutowałem zaciekle z TomCastem. Temat dyskusji był bardzo prosty. Kotwice w przynętach. Czy lepiej jest zakładać najbardziej mocne i drogie kotwice czy te, które na plecionce 15lb puszczą na zaczepie? Co wędkarz to opinia. Ja zwolennikiem BYŁEM BYŁEM BYŁEM, tych bardziej miękkich. Tomek mówił zawsze jedno - metrówka wszystkie te kotwice zniszczy w sekundę. Zawsze w głowie miałem jedno - obym miał taką metrówkę - wtedy się będę martwił. Jest przecież odpowiedni kij, hamulec - bez przesady - wyciągnę wszystko.

I właśnie dziś te dwie sytuacje przytrafiły się mi bardzo złośliwie.

Wyskoczyłem na Wisełkę, mam tam takie swoje sandaczowe" miejsce. Zacząłem od gumek i kogutów. Kilka jakiś niemrawych pstryków rozłościł mnie mocno. Hmmm... czym by was tutaj oszukać? Myślałem sobie. Razem z dostawą woblerów z ostatniego miesiąca dostałem od naszego producenta miły prezent. Uruka ważącego ponad 25 gram i z mega długim sterem. Dostałem te woblerki po tym jak opisywałem moją wiślana opaskę.
W trzecim rzucie mam potężne walnięcie. Pamiętacie tego dziadziusia - miał hamulec ustawiony do oporu - efekt też pamiętacie. Moja ryba hulała w najlepsze. Po kilku chwilach pokazał mi się ojjjjjj.........nie widziałem jeszcze takiego sandała. Jest potężny, kurcze. Wyjechał na 25 metrów - i znowu holowanie. Za plecami słyszę mojego "znajomego" dziadziusia. Panie! Powoli. Ironia losu
Sandaczu u moich stóp. Jest potężny, gruby...wiślany.
Łapię go dwoma rękoma... nie dałem rady. Walka od nowa.
I nagle luz. Złamany nawijam linkę, na końcu dynda wobler ale zaraz kotwice. Środkowa kotwica wyprostowana.
Pamiętacie moją dyskusję z Tomkiem. Trafiła mi się "ta" metrówka. Trafiła tez zakręcony hamulec, sztywny kij i duży nurt.
Efekt znacie...

psie zęby...
2008-08-24 22:51
Zrobiło się chłodniej i jakoś ładniej nad brzegiem Wisły.
W sobotę ruszyliśmy z Bartkiem na „psie zęby” i jakoś już jest weselej nad wodą . Pod wodą też ;) Na początku przeszukaliśmy zeszłoroczne miejscówki – tam jeszcze sandałki nie przypłynęły. Jeden jakiś zagubiony posmakował rippera.. Pewnie jeszcze ich tam nie ma bo jakoś miejsce się mocno zmieniło przypłynęło trochę piasku i „mój” dołek stał się górką.
Następna miejscówka przesunęła się jakieś 200m w dół rzeki. Przykosa przepłynęła bliżej brzegu i jest teraz w całej okazałości odkryta do naszego gumkami obławiania. Pięknie dołki od 4 do 6 metrów na powierzchni około 250 m2. Oj jest tam troszkę do połowienia. Cieszą pierwsze brania, pierwsze poszarpane gumki...
No jeszcze jakieś 2 tygodnie i zaczniemy je tam mocniej kusić

Ale za to od czwartku kończymy sezon z najbardziej dumnym przeciwnikiem. Kolejny raz organizujemy wyjazd CF. Tym razem górny odcinek Bobru i pstrąg potokowy w roli głównej – mam nadzieje - w roli głównej...

w oparach "weselnej" ;)
2008-08-14 00:16
W ostatnią sobotę było mi bardzo miło być weselnym gościem. Po wielkim tańcu i piciu smakowitych napojów przyszedł czas powrotu do domu. Z tego tytułu, że pogoda była piękna, godzina powrotu bardzo kusząca a moja weselna towarzyszka bardzo chętna na poranny spacer... postanowiliśmy wyskoczyć na „spacerowe jeziorko”.

Parujące resztki alkoholu lekko zaczęły mieszać się z poranną parującą rosą. Atmosfera przepiękna. Aby nie chodzić zbyt daleko wybraliśmy miejsce z ławeczką i jako takim placykiem do rzucania. Nad wodą totalna cisza.

Pierwszy rzut do wody... drugi.... trzeci i w połowie wody sandaczowe puknięcie. Ostre cięcie i kijek do 3/4oz aż poczułem w rękojeści. Oj dawno nie miałem takiego miękkiego, pulsującego ciężaru na wędce. W tej chwili już byłem całkowicie trzeźwy ;) Ryba z wielkim impetem ruszyła w lilie wodne i za nić nie mogłem jej przekonać do zmiany kierunku. Ryzykownie powtórka zacięcia – ostro w tubę....Zawrócił, niestety po drodze zbierał całą masę roślinności podwodnej. Po kilkunastu metrach swojego rajdu nie czułem już tej fantastycznej mocy. Górę brała wielka, ciężka kula moczarki.... Ryba miała taką moc, że płynąc razem z „roślinnym balastem” robiła falę na powierzchni niczym foka....spadła. Niestety nie miałem tego roślinnego potwora czym holować....
Niech pływa - pozostawił mi tylko małą niespodziankę znaczek na gumce. Ot taka mała ryska na 10 cm ripperze – od grzbietu do brzucha, na głębokość do samego haka.

spotkanie CF
2008-07-24 00:34
Już w piątek ruszamy w trasę w kierunku Zielonej Góry. Pewnie doskonale wiecie jak to jest oczekiwać na tygodniowe wędkowanie na ulubionej rzece. Oj... ile ja tam spędziłem dni, tygodni, miesięcy hehehe LAT.
Plan jest bardzo prosty w sobotę organizujemy się wraz z moim najlepszym towarzyszem wypraw na mały rekonesans na mikropstrągową rzeczkę – tylko na chwilę aby sprawdzić czy aby nie uciekły gdzieś dalekoJ
Niedziela to organizacja pełnego ekwipunku. Pełnego bo w poniedziałek meldujemy się w kilka osób na wielką boleniową rzeką. Zaplanowaliśmy połowić, zjeść coś dobrego z rusztu, wypić po piwku i znowu połowić. No i przedyskutować sprawy CF

Teraz jednak należy przygotować się do całego wyjazdu. Wędki, ubrania kołowrotki pudełka z przynętami. Wbrew pozorom ciekawe zajęcie

Po cichu planuję jeszcze wyskoczyć na Nysę (klenie i pstrągi) i Kwisę – mam nadzieję wielkie pstrągi.

A wracając do naszego spotkania nad Odrą. Zorganizowaliśmy się w kilka osób związanych z CF. Wyjazd potwierdził @cykadass, @skk, @Bartek i @Robert udało nam się namówić tez Bogdansa (obiecał robić fotki, bo od spinningowania mówi ze go plecy bolą;)) Do tego jeszcze kilka osób - „strugaczy” przynęt.

jeziorowe jazie
2008-07-04 23:15
Pierwszy raz zaobserwowałem dziś piękne jazie na naszym jeziorku. Moje największe zdziwienie płynęło z wielkości ryb. Nie mogłem przejść obok nich obojętnie. Nie patrząc na nawiniętą plecionkę 10lb, wolframowy przypon starałem się je kusić. Wszystkie pouciekały..... Niestety sandaczowy zestaw i przynęty na mętnookiego nie spodobały się jazikom.

Jutro mega wyzwanie jeziorowe jazie – bardzo jestem ciekawy czy coś uda się oszukać....

Najbardziej cieszy mnie jednak dzisiejszy deszcz. Bardzo przykro było patrzeć na powysychaną na popiół ziemie i trawniki z sianem zamiast trawy. Dość upałów ;)

adrenalina opadła
2008-06-25 23:58
TomCast opowiedział o szczupaku już wszystko - ja dziś już tylko telepania rąk pamiętam:)
Było minęło poluję na następnego.

Dziś ciekawe zajęcie spadło na mnie wieczorem - dostałem nowe blaszki Esox, Listek, Rega i Drawa. Wyglądają bardzo fajnie - najbardziej jednak ciekawy byłem ich pracy.
Wyskoczyłem na jeziorko i zabrałem się do testów. Wygląda to wszystko bardzo obiecująco szczególnie Esox i Rega przypadły mi do gustu. Bardzo nieregularna praca przechodząca od kolebania przez kręcenie. Super to szczupaki lubią najbardziej. Teraz czas jeszcze tylko na szczupaki. Producent zapewnia o ich skuteczności. Mam już nawet fotki zębatych oszukanych wahadełkami. Blaszka = Kaszubka Listek ponoć jest na nie kilerem - zobaczymy. W sobotę wyskoczę na Wisłę i potestuję na szczupakach.

Postaram się umieścić na portalu filmiki z ich pracą.

Ps. Szkoda Turków - znowu Niemcy wygrali

Oceń blog
koronka1koronka2koronka3koronka4koronka5

15 lat na rynku
Raty 0% PayU PayPo
0.11 s