2017-02-20
Mroźne łowy
Tym razem zabiorę Was na zmarzniętą rzekę w poszukiwaniu ryby, która choć na chwile zechce zapolować na niewielką srebrna rybkę. Celowo nie określam precyzyjnie gatunku drapieżnika na którego zapolujemy, bowiem sukcesem będzie dla nas, jeśli uda nam się trafić na krótką chwilę żerowania. W tych właśnie okresach będziemy mieli szansę na złowienie niemal wszystkich ryb żyjących w rzece.
Środek zimy to prawdopodobnie najtrudniejszy okres dla spinningistów. Największym problemem stają się ujemne temperatury. Mróz przynosi znaczne czasem oblodzenie brzegów, a przez to w wielu miejscach łowienie jest niemal niemożliwe. Kolejnym utrudnieniem stają się naturalne przyzwyczajenia ryb, które zazwyczaj przyklejone gdzieś do dna oczekują na cieplejsze dni.
Jeszcze w czasach, gdy ferie zimowe były dla mnie wędkarskim urlopem, wspólnie z ojcem wybieraliśmy się na zimowe polowanie. Tato łowił płocie, a ja kusiłem klenie, jazie i okonie. Samo łowienie było bardzo trudne, ale bywały dni, kiedy udawało nam się złowić naprawdę fajne ryby. Wędkowanie mojego taty oparte było o jedną wędkę z grubym czerwonym robakiem. Cała sztuka zimowego łowienia sprowadzała się do ciężkiego toczenia robaka po dnie. Spławiczek prowadzony był tuż przy samym brzegu, często w wodzie o głębokości nie przekraczającej jednego metra. Przyznam się, że początkowo właśnie tak łowiliśmy razem, bo spinningowanie nie przynosiło mi efektów. Łowiliśmy głównie płocie czy okonie, ale bardzo często trafiały się klenie i jazie. Właśnie te dwa ostatnie mnie mocno kusiły, i zastanawiałem się jak to jest, że na robaki biorą, a na blaszki niekoniecznie. Nie wytrzymałem i postanowiłem spróbować raz całkiem inaczej. Celowo nad wodę zabrałem tylko lekki spinning, aby robaki mnie nie korciły.
Do pudełka zapakowałem kilka drobnych woblerków oraz gumek. Nie miałem nic więcej. Łowiłem dokładnie tak samo, jak jeszcze kilka dni wcześniej na przepływankę. Przynętę rzucałem pod sam brzeg. Prowadziłem ją najwolniej jak się dało, tak aby nie traciła pracy. Obławiałem wszystkie niewielkie dołki, przykoski, krzaki. Tego rodzaju mozolne i wręcz nudne wędkowanie niemal mnie usypiało. Kilkugodzinne łowienie dało mi niewielkiego okonka. Kiedy już podjąłem decyzję o powrocie, w krystalicznie czystej wodzie widziałem swojego woblerka, który kończył już pracę i wyjeżdżał ku powierzchni. Nie dalej jak 20 cm za nim płynął wielki kleń. Oj, jak wtedy zrobiło mi się ciepło. Zapomniałem o mrozie, zmarzniętych rękach i ciepłym obiedzie. To był swego rodzaju zwrot. Od tego dnia postanowiłem walczyć do chwili, kiedy uda mi się znaleźć sposób na leniwe dziąślaki. I tak się stało już całkiem niedługo. Znalazłem miejsce, w którym pływały klenie i jazie. Tym charakterystycznym miejscem był wpływ niewielkiego strumienia do większej rzeki. Strumień naniósł kilka metrów od brzegu coś w rodzaju piaskowego cypla. Za piachem był dołek, i tam ryby znajdowały spokojną i dość głęboką wodę. Wielką ciekawostką dla mnie było jednak to, że mimo sporej ilości ryby na stosunkowo niewielkim odcinku rzeki, brania były nadal sporadyczne. Następowały jednak chwile, kiedy ryby zabierały się do ostrego żerowania i wówczas można było w ciągu kilkudziesięciu minut złowić kilka kleni lub jazi.
Co najciekawsze, w tym jednym miejscu złowiłem wiele rożnych gatunków ryb, od wspomnianych kleni, jazi, czy okoni, przez chronionego regulaminem szczupaka, bolenia czy brzanę. Dziwne to wszystko, ale w tym jednym dołku i to całkiem niewielkim, zapewne zimowało sporo ryb.Pogoda dla wędkarza
Moje obserwacje wskazały jasno, że ryby najlepiej żerowały w dni po mocnych ociepleniach i wówczas, gdy świeciło słońce. W takie dni na powierzchni wody widoczne były ataki na drobnicę. Słońce działało na ryby bardzo pobudzająco, bywały takie wyjazdy, kiedy łowiłem ryby systematycznie. Całkiem dobrze łowiło się również w pochmurne dni z opadami śniegu lub deszczu. Brań było wtedy nieco mniej, ale ryby jakby większe.
Wraz z upływem czasu, gdy ustępowały śniegi i zaczynała przybierać woda w strumieniu, ryby stawały się bardziej agresywne. Kiedy jednak wiosna coraz to mocniej zaczęła zaglądać nad rzekę, ryby zniknęły z piaszczystego dołka. Dziś wiem, że praktycznie każdego roku, od pierwszych mocniejszych przymrozków aż do końca zimy, w tym i kilku podobnych miejscach jest szansa złowić parę mroźnych rybek.
Moje obserwacje wskazały jasno, że ryby najlepiej żerowały w dni po mocnych ociepleniach i wówczas, gdy świeciło słońce. W takie dni na powierzchni wody widoczne były ataki na drobnicę. Słońce działało na ryby bardzo pobudzająco, bywały takie wyjazdy, kiedy łowiłem ryby systematycznie. Całkiem dobrze łowiło się również w pochmurne dni z opadami śniegu lub deszczu. Brań było wtedy nieco mniej, ale ryby jakby większe.
Wraz z upływem czasu, gdy ustępowały śniegi i zaczynała przybierać woda w strumieniu, ryby stawały się bardziej agresywne. Kiedy jednak wiosna coraz to mocniej zaczęła zaglądać nad rzekę, ryby zniknęły z piaszczystego dołka. Dziś wiem, że praktycznie każdego roku, od pierwszych mocniejszych przymrozków aż do końca zimy, w tym i kilku podobnych miejscach jest szansa złowić parę mroźnych rybek.
Zimowe zestawy
Bardzo istotnym krokiem było dobranie zestawu. Zwróciłem uwagę na to, że ważna była delikatna i cieniutka żyłka. Prawdopodobnie zima to jest jedyny okres, kiedy stosuję linkę cieńszą niż 0,18. Myślę, że dobra szesnastka pozwoli nam na ciepłej wędce wyholować niemal wszystkie ryby z zimowego dołka. Kijek, który najlepiej sprawdził się w moim łowieniu to typowa trzymetrowa kluska, która pewnie rybę zacinała, i praktycznie nie dawała szans zdobyczy na uwolnienie się z kotwiczki. No właśnie - kotwiczki. Tu należy zwrócić największa uwagę na jakość. Niestety, w tym przypadku nie ma moim zdaniem miejsca na oszczędności. Szczególnie jazie weryfikowały jakość kotwic. Brania jazików zwykle charakteryzowały się ciepły puknięciem, które ja zwykle kwitowałem jedynie podniesieniem wędki do góry. Uzupełnieniem zestawu będzie dosłownie kilkanaście przynęt. Ja najczęściej stosuję w ziemie woblerki. Wybieram najczęściej te o stonowanych i raczej naturalnych barwach. Woda zazwyczaj jest w tym okresie wyjątkowo przejrzysta, i prawdopodobnie w związku z tym woblerki w kolorze kiełbików, uklejek czy płoteczek były najlepsze. Bywały jednak dni, kiedy właśnie jazie lepiej reagowały na wobki malowane w odcienie brązu i złota. Były to imitacje głowaczy, ślizów, i innych złotawych rybek. Zwróciłem też uwagę, że te naturalne kolory mieniące się złotem i brązem, lepsze były w prześwietlonej słońcem wodzie.
Bardzo istotnym krokiem było dobranie zestawu. Zwróciłem uwagę na to, że ważna była delikatna i cieniutka żyłka. Prawdopodobnie zima to jest jedyny okres, kiedy stosuję linkę cieńszą niż 0,18. Myślę, że dobra szesnastka pozwoli nam na ciepłej wędce wyholować niemal wszystkie ryby z zimowego dołka. Kijek, który najlepiej sprawdził się w moim łowieniu to typowa trzymetrowa kluska, która pewnie rybę zacinała, i praktycznie nie dawała szans zdobyczy na uwolnienie się z kotwiczki. No właśnie - kotwiczki. Tu należy zwrócić największa uwagę na jakość. Niestety, w tym przypadku nie ma moim zdaniem miejsca na oszczędności. Szczególnie jazie weryfikowały jakość kotwic. Brania jazików zwykle charakteryzowały się ciepły puknięciem, które ja zwykle kwitowałem jedynie podniesieniem wędki do góry. Uzupełnieniem zestawu będzie dosłownie kilkanaście przynęt. Ja najczęściej stosuję w ziemie woblerki. Wybieram najczęściej te o stonowanych i raczej naturalnych barwach. Woda zazwyczaj jest w tym okresie wyjątkowo przejrzysta, i prawdopodobnie w związku z tym woblerki w kolorze kiełbików, uklejek czy płoteczek były najlepsze. Bywały jednak dni, kiedy właśnie jazie lepiej reagowały na wobki malowane w odcienie brązu i złota. Były to imitacje głowaczy, ślizów, i innych złotawych rybek. Zwróciłem też uwagę, że te naturalne kolory mieniące się złotem i brązem, lepsze były w prześwietlonej słońcem wodzie.
Uzupełnieniem drewnianych rybek były gumki. Zwykle były to twisterki o długości 3-5 cm w kolorach podobnych jak w przypadku wobków. Perełki i brązy stanowiły podstawę. Jednak zawsze zabierałem ze sobą też żółtego twisterka na nieco cięższej główce. Ten wyjątek stanowił świetną broń na większe klenie, które łowiłem niemal jak sandacze, czyli z klasycznego opadu.
Zima to specyficzne łowienie, trudne i bardzo wymagające. Ale jest też piękne, i bardzo uczy wędkarskiej pokory. Powiem wprost - nie ma co liczyć na wyjątkowe efekty, na jakieś spektakularne sukcesy. Prawda jest jednak taka, że jeśli uda nam się odnaleźć odcinek rzeki, gdzie ryby będą się mocno trzymały, to połowimy i to całkiem sympatycznie. I na koniec temat delikatny. Chodzi o szczupaki. Faktem jest to, że razem z okoniami i drapieżnym białorybem pływają szczupaki, które w najlepsze skubią woblerki i inne gumki. Tu pojawia się pytanie dotyczące stosowania przyponów. Powiem Wam, że ja podchodzę do tematu w ten sposób, że jeśli pierwszy szczypek odgryzie mi przynętę, zawsze zakładam delikatny wolframik. Brań będziemy mieli zdecydowanie mniej, szczególnie jazi i kleni, jednak w trosce o wypchane ikrą szczupaki, warto wyeliminować stemplowania esoxów.
Tekst: Remigiusz Kopiej
Foto: Corona Fishing
Zima to specyficzne łowienie, trudne i bardzo wymagające. Ale jest też piękne, i bardzo uczy wędkarskiej pokory. Powiem wprost - nie ma co liczyć na wyjątkowe efekty, na jakieś spektakularne sukcesy. Prawda jest jednak taka, że jeśli uda nam się odnaleźć odcinek rzeki, gdzie ryby będą się mocno trzymały, to połowimy i to całkiem sympatycznie. I na koniec temat delikatny. Chodzi o szczupaki. Faktem jest to, że razem z okoniami i drapieżnym białorybem pływają szczupaki, które w najlepsze skubią woblerki i inne gumki. Tu pojawia się pytanie dotyczące stosowania przyponów. Powiem Wam, że ja podchodzę do tematu w ten sposób, że jeśli pierwszy szczypek odgryzie mi przynętę, zawsze zakładam delikatny wolframik. Brań będziemy mieli zdecydowanie mniej, szczególnie jazi i kleni, jednak w trosce o wypchane ikrą szczupaki, warto wyeliminować stemplowania esoxów.
Tekst: Remigiusz Kopiej
Foto: Corona Fishing
Zobacz też:
Woblery na klenia
Wahadłówki na klenia
Wędka na okonia
polecane dla Ciebie
Artykuły
Wędki podlodowe to bez wątpienia najważniejszy element ekwipunku zimowego wędkarza. Wielu wędkarzy podchodzi do tematu łowienia z lodu w najprostszy z możliwych sposobów. Ich wyposażenie to często przypadkowo dobrane ...

Każdy z nas, wędkarzy, wielokrotnie zastanawiał się, co to jest skuteczna przynęta. Częstokroć szukaliśmy po sklepowych półkach, lub w pudełkach kolegów wabika doskonałego. Dziś prawdopodobnie większość ...
Wędkarstwo podlodowe ma wiele odmian. Zwykle kojarzy się nam z przycupniętym nad przeręblem mężczyzną, wpatrującym się w drobniutki spławiczek. Inna szkoła to operowanie mormyszką, na której końcu zawieszony jest mulak. Ja ...

Moja fascynacja łamańcami rozpoczęła się wiele lat temu. W czasach, kiedy w mojej ulubionej rzece pstrągowej pływała niezliczona ilość grubych lorbasów, złowienie czterdziestka nie stanowiło problemu. Kłopot polegał jedynie na ...
Kiedyś przeczytałem słowa znanego łowcy pstrągów mówiące, że kolor, wielkość i akcja przynęty, którą mamy łowić pstrąga potokowego, nie ma znaczenia. Było to ładnych parę lat temu, a do dziś przed oczyma mam ...

Jedni ganiają już za pstrągami, inni nie mogą się doczekać maja. A jeszcze inni czerwca. Z pewnością mogę stwierdzić, że należę do trzeciej grupy. Jednak do czerwca daleko… Wtedy uciekam nad pstrągowe ciurki, nad moją kochaną ...
.jpg)
Szczupak jest bez wątpienia najbardziej popularną rybą łowioną przez spinningistów w Polsce. Wielu z nas zastanawia się, jaka jest najlepsza przynęta na szczupaka. Które z nich dadzą nam szanse na złowienie rekordowej sztuki, a jakie ...